Rozdział 21

6.1K 119 9
                                    

~LILLY~

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak się wyspałam. Po raz pierwszy od, nie wiem kiedy, nie śnił mi się wypadek. Moja głowa była pusta. Zero koszmarów, krzyków i płaczu.

Oplatające mnie ramiona, przypominają mi co się stało wczoraj, a właściwe dzisiaj. Wspomnienia zaczęły zalewać mój umysł, sprawiając, że moje policzki zaczęły palić. Kiedy przypomnę sobie, jak mnie dotykał, całował i mówił do mnie. Na nowo czuje ucisk w podbrzuszu i nieświadomie zaciskam uda.

Ramiona Davida jeszcze ciaśniej oblatają moją talie. Jedna jego dłoń ląduje na mojej prawej piersi, ściskając ją przyjemnie.

Próbuję się wyplątać, bo muszę skorzystać z toalety, jednak pnącza wokół mnie, skutecznie mi to uniemożliwiają.

-David. - mówię nie za głośno mając nadzieję, że się obudzi. Nic z tego. - David! - próbuję głośniej, jednak tym razem też bez pożądanego przeze mnie rezultatu.

Potrząsam jego ramieniem, dalej próbując. Kiedy próbuję ponownie zrzucić z siebie jego rękę, ta niespodziewanie opada na moją kobiecość. Wciągam gwałtownie powietrze, kiedy druga dłoń zaczyna rytmicznie ugniatać pierś. Jeżeli robi to całkowicie świadomie, przysięgam, że już nigdy mnie nie dotknie.

-David! - krzyczę głośno.

Mężczyzna zrywa się z łóżka, rozglądając dookoła i szukając potencjalnego zagrożenia.

-Co się stało? - pyta zachrypniętym rannym głosem, który rozpala mnie jeszcze bardziej. Jego potargane od snu włosy i zaspane oczy dodają mu uroku i wygląda jak mały, zagubiony chłopiec. Przez co chce się go wyściskać i wytargać za policzki.

-Masz szczęście, że spałeś. - staram się powiedzieć poważne, jednak jest to nie lada wyzwaniem, kiedy on tak dobrze wygląda. I to zaraz po przebudzeniu. patrzy na mnie, nie wiedząc o co chodzi. Przez chwilę zastanawiam się czy nie zostawić tego dla siebie, skoro i tak było to nieświadome. Jednak z drugiej strony, jestem ciekawa jego reakcji. - Obmacywałeś mnie!

Jego twarz się rozjaśnia i wpływa na nią szeroki, pewny siebie uśmiech. Dokładnie skanuje całą moja sylwetkę, a ja dopiero po chwili orientuję się, że jestem naga. Szybko zakrywam się kołdrą, co spotyka się ze śmiechem mężczyzny.

-To nie jest śmieszne. - karcę go.

-Wszystko już widziałem. - mówi jakby z dumą. - Dobrze, że nie wiesz co mi się śniło. Wszystko się wyjaśnia, dlaczego to było takie realistyczne. - wyszczerza równe, białe zęby w uśmiechu. Nie jestem w stanie się powstrzymać i też delikatnie odwzajemniam uśmiech.

-Jesteś niemożliwy. - kręcę głową na jego słowa. - Powinniśmy się zbierać. Zraz trzeba jechać po Alexa. Stęskniłam się za nim.

- Spokojnie, nie musimy się spieszyć. - położyć głowę na moich piersiach i zamknął oczy. Wplątał swoje palce w jego włosy i zaczęłam je przeczesywać na co zamruczał. Uśmiechnęłam się pod nosem. - Sarah zaprosiła nas na obiad i powiedziała, że mamy się nie spieszyć. - wyszeptał w mój brzuch.

-No nie wiem. - myślę chwilę nad tym co powiedział. - Już i tak jest mi głupio, że zostawiłam jej go na całą noc. Jest w ciąży i nie powinna się przemęczać, tym bardziej, że to końcówka. Uwierz, to najgorszy okres ciąży.

-Przecież, jakby nie chciała, to powiedziała by, że mamy po niego przyjechać rano. Albo w ogóle by się nie zgodziła. - podniósł się, żeby przyciągnąć mnie tym razem do siebie. - Nie przejmuj się już tym. Mamy jeszcze jakieś... - spojrzał na zegarek stojący na szafce nocnej. - Trzy godziny. Możemy to wykorzystać w bardzo przyjemny sposób. - poruszył znacząco brwiami z chytrym uśmieszkiem.

Tylko mnie pokochajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz