Rozdział 27

4.8K 107 4
                                    

~LILLY~

Zaczynam powoli wracać do rzeczywistości.

Wypadek.

Nieustannie słyszę w głowie te same słowa. To niemożliwe. Nie przeżyję tego drugi raz. Dlaczego mnie to musi znowu spotkać.

-Lilly. - słyszę łagodny głos i dopiero po chwili jestem w stanie spojrzeć na spanikowaną twarz przyjaciela. - Uspokój się. Zaraz...

-Zawieź mnie do szpitala. - przerywam mu. Muszę jak najszybciej znaleźć się w szpitalu. - Will, muszę tam być!

-Dlatego po ciebie przyjechałem. W wiadomościach mówili o jakimś wypadku. - tłumaczy, gdy zmierzamy do jego samochodu. - Lukas rozpoznał samochód. Zadzwonił do jego rodziców, a ja przyjechałem do ciebie.

-Nie mogę stracić też jego. Nie w taki sposób. - jak mantrę powtarzam łamiącym się głosem.

-Nie stracisz. Wszystko będzie dobrze. - zapewnia mnie, chociaż wątpię czy sam w to wierzy.

Po piętnastu minutach podjeżdżam pod duży budynek. Nie czekam, aż samochód się zatrzyma. Wyskakuję i jak najszybciej biegnę do środka.

Wpadam przez drzwi i jak błyskawica atakuję recepcjonistę.

-Przed chwilą przywieziono tu mężczyznę z wypadku. David Morgan. Gdzie jest teraz?! - nie zważam na przywitanie czy chociaż grzecznościowy ton. Nie mam na to czasu. Chcę jak najszybciej dowiedzieć się gdzie jest mój ukochany i znaleźć się przy nim. Zobaczyć, że nic mu nie jest, żyje i wyjdzie z tego.

-Jest pani kimś z rodziny? - pyta nad wyraz wolno. Czy oni nie mogą zrozumieć, że niektórym się śpieszy?!

-Tak, jestem jego narzeczoną! Dlatego chcę wiedzieć, gdzie leży mój przyszły mąż do cholery! - już teraz krzyczę na tą głupią pindę.

-Lilly, spokojnie. Nie denerwuj się zaraz wszystkiego się dowiemy. - Will stara się jakoś załagodzić sytuację. Nawet nie wiem, kiedy znalazł się przy mnie.

-Drugie piętro, sala 240. - w końcu odzywa się recepcjonistka. Nie odpowiadam tylko biegnę w stronę wind.

-Dziękujemy! - krzyczy Will i tak jak ja zmierza na górę.

Na szczęście akurat zwalnia się jedna winda, więc szybko do niej wchodzimy i jedziemy na drugie piętro.

Jak teraz znaleźć salę 240? Nie mogli jeszcze więcej ich zrobić?!

Will prowadzi mnie na lewo, gdzie po chwili ukazują nam się rodzice Davida i jego siostra oraz Lukas. Nigdzie nie widzę dzieci więc pewnie zostały z Tomem w domu.

-Co z nim? - pytam gdy tylko jestem na tyle blisko by mogli mnie usłyszeć.

-Cały czas czekamy. Ma teraz jakieś badania. Podobno mają wykazać czy będzie potrzebna operacja. - odpowiada mi mama Davida.

Przez kolejne dwadzieścia minut czekamy na jakieś informacje. Sarah chodzi cały czas w tą i z powrotem, my siedzimy na tych niewygodnych krzesłach. Will cały czas trzyma mnie za rękę i co jakiś czas w pocieszającym geście całuje we włosy.

Gdy z sali wychodzi lekarz, wszyscy zrywamy się w jego stronę.

-Co z moim synem? - zaczyna zdenerwowany Larry.

-Jego stan jest dość ciężki. Uderzenie było centralnie w bok od strony kierowcy. - lekarz zaczyna wszystko tłumaczyć. - Prawa noga została silnie zmiażdżona, bez operacji się nie obejdzie. Oprócz tego wstrząs mózgu, złamane żebra i ręką. Za chwilę zabieramy go na operacje.

Tylko mnie pokochajOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz