Wpatrywałem się w tablicę, na której było wyryte imię mojej mamy. Tuż przy moich nogach był wykopany głęboki dół, gdzie znajdowało się jej ciało. Gromada ludzi ubranych na czarno, którzy stali wokół. Donośny głos księdza, który wypowiadał modlitwę.
Kolejne łzy popłynęły po moim policzku, a opuszki palców mocniej zacisnęły się na łodydze rośliny. Kolce róży wbijały się w moją skórę, prawie ją przebijając. Nie nadążałem wycierać łez, których z każdą chwilą robiło się coraz więcej. Przechyliłem głowę do swojego ramienia, wycierając o szorstki materiał policzki.
Poczułem ciepłą dłoń na moim ramieniu. Poruszała się w jedną i w drugą stronę próbując mnie jakoś pokrzepić. Od razu zauważyłem kątem oka beżowy szalik, który należał do mojej babci. Spuściłem wzrok na róże, której płatki bardziej wpadały w pomarańcz niż czerwień. Uśmiechnąłem się delikatnie na fakt, że babcia pozwoliła mi ją kupić. Miała taki sam kolor jak włosy mojej mamy. Były przecież jej cechą charakterystyczną.
Dużo ludzi zebrało się na jej pogrzebie, ale niewiele z tych osób naprawdę znały mamę. Wszyscy uważali to pożegnanie za mało znaczące. Przypadkowa kobieta, żona ich przyjaciela, którą może widzieli raz w życiu.
Dla mnie jednak miało to być ostateczne pożegnanie. Miała zniknąć z mojego życia i nigdy nie wrócić. Od czasu jej wypadku błagałem, aby wróciła, aby nigdy nic się jej nie stało. Żeby znowu przyszła do mnie przed snem i pocałowała w czoło na dobranoc.
Nikt jednak nie wysłuchał moich próśb. Zostawili mnie samego z demonami, które nie bały już się nawet promieni słońca.
Postawiłem krok do przodu i wrzuciłem roślinę. Nie odrywałem wzroku, kiedy z każdą chwilą była coraz bliżej dna. Obok mnie stanęła starsza kobieta. Pocałowała płatki podobnej róży co moja i wrzuciła ją do środka. Patrzyłem jak żywe kolory, zostały zasypywane przez ziemię. Modlitwa się skończyła, a po cmentarzu rozniosły się rozmowy.
Odwróciłem wzrok, widząc jak dziadek obejmuje swoją miłość życia. Pocałował ją w głowę i przytrzymał ją chwilę w swoim uścisku. Tata nigdy nie patrzył na mamę w taki sposób.
- Gdzie twoja czapka młodzieńcu - podszedł do mnie, kładąc dłoń na mojej głowie.
On też przeżył mocno śmierć swojej córki, jednak próbował być silny dla babci, jak i dla mnie.
Odwróciłem się w jego stronę i z całej siły przytuliłem do jego nóg. Zacząłem płakać, nie zwracając już nawet uwagi na to, że zaraz może wejść tu mój ojciec i to zobaczyć. Mężczyzna kucnął, aby objąć mnie swoimi ramionami.
- Ja nie chcę się z nią żegnać. Niech ze mną zostanie zamiast tych wszystkich ludzi - wychlipałem robiąc jeden krok do tyłu.
- Wiem, kochanie - dłonie babci odnalazły moje mokre policzki, delikatnie gładząc je kciukiem. - Może pojedziesz z nami? Spędzimy ten wieczór razem. Co ty na to?
Zaciągnąłem się nosem i pokiwałem głową na znak zgody. Jej policzki również były całe czerwone, nie wspominając o nosie, który co chwile wycierała w chusteczkę. Podniosła się, a dziadek zaraz po niej. Wyciągnęła do mnie dłoń, którą złapałem. Ostatni raz spojrzałem na zakopany już grób.
Do zobaczenia mamo.
Szliśmy w kierunku mojego ojca. Przez całą uroczystość siedział na telefonie, odbierając ważne telefony z firmy. Nawet nie powiedział jednego słowa modlitwy ani nie spojrzał na grób.
Kiedy byliśmy już blisko, rozłączył się, wkładając telefon do jednej z kieszeni w swoim płaszczu. Ostrym wzrokiem spojrzał na moje mokre policzki od łez. Spuściłem wzrok, widząc, że był mną zawiedziony. Nienawidziłem tego uczucia i czyny, jakie się z nim wiązały.
- Chcieliśmy zabrać Tylera do nas na kolację. Powinien spędzić czas w większym gronie - próbowała zacząć spokojnie, jednak bałem się, że nawet to nie pomoże.
- Tyler jedzie ze mną od razu do domu. Źle wpływa na niego to całe otoczenie - przyglądałem się jego skórzanym butom tylko po to, by nie patrzeć w te oczy.
- To pogrzeb jego matki. Ma prawo źle się na nim czuć. Dlatego grzecznie cię proszę, pozwól mi go zabrać na jedną noc.
- Wyraziłem się jasno Isabello. Tyler idziemy - powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Zrób to, chociaż dla Lilly w tym dniu - czułem przesiąknięty ból w głosie babci. Dla niej ten dzień również był bardzo ciężki. A samo wypowiedzenie imienia mojej mamy było przesiąknięte rozpaczą.
- Tyler, powiedziałem coś. Pożegnaj się z dziadkami - odwrócił się i kierował się w stronę samochodu, nie czekając na mnie.
Babcia kucnęła przede mną, dotykając delikatnie pomarszczoną dłonią mojego policzka. Na jej twarz wpłynął uśmiech, który miał mi w jakimś stopniu pomóc.
- Przyjedziemy do ciebie niedługo. Nie zostawimy cię z tym sam, obiecuję.
W jednej chwili widziałem jej uśmiech, a w drugim poczułem dotyk na ramieniu. Otworzyłem oczy zdezorientowany, jak daleko odpłynąłem. Przeskakiwałem wzrokiem od nieznajomej kobiety do grobu, przed którym siedziałem.
- Bardzo przepraszam, że przeszkadzam - zaczęła starsza kobieta. - Zapomniałam kupić zapałek. Może miałbyś jakieś na zbyciu - jej oczy zniknęły za pomarszczoną skórą, kiedy uśmiechnęła się do mnie.
Jej głowa była owinięta chustą w kwiaty, a wystające włosy były zupełnie białe. Przeskoczyłem wzrokiem na swoją skórzaną kurtkę, by po chwili zanurzyć dłonie w jej kieszeniach. Stanąłem na równych nogach. Wyjąłem z niej zapalniczkę i podałem starszej kobiecie.
- Bardzo ci dziękuję - kobieta spojrzała na grób, przed którym siedziałem. - Zmarła w bardzo młodym wieku - jej głos delikatnie posmutniał, wyrażając współczucie, które potrzebowałem tamtego strasznego dnia.
Nie po tylu latach. Nie teraz.
- Świat nie jest dla nas sprawiedliwy - westchnąłem, pozostawiając dłonie w kieszeniach, aby uchronić je przed zimnem.
Pusto wpatrywałem się w grób, na którym było wyryte najpiękniejsze imię jakie znałem, jednak cały czar prysł, kiedy dostrzega się nazwisko. Evans. Pierdolony Evans.
Piętro niżej było wyryte kolejne imię Isabell Florence. Jednak i tak największy ból wywoływała data umieszczona pod imieniem mojej mamy.
Data, która rozpoczęła moje prywatne piekło na ziemi.
Odsunąłem te myśli, skupiając się na tym, że miało być to moje ostatnie pożegnanie. Przecież mogłem tu już nie wrócić.
Do zobaczenia
Ksicja
CZYTASZ
Trust me
Teen FictionBo byliśmy tylko dziećmi, które nie zasłużyły na życie w takim świecie. Ty wolałabyś mnie nigdy nie spotkać, a ja wolałbym nigdy cię nie skrzywdzić. !Opowiadanie może poruszać różne problemy psychiczne jak i zaburzenia. Może przedstawiać, lub opisyw...