Rozdział 32

1.8K 69 22
                                    

Harper

Ścisnęłam dłoń mamy, czując, jak przerażająco była lodowata. Kolor na opuszkach jej palców powoli wracał do normy. Spojrzałam na jej twarz, napotykając na oczy, przepełnione zmęczeniem. Sunęłam wzrokiem po delikatnie zarysowanych zmarszczkach, które uwydatniały uśmiech.

Przybiegłam do szpitala od razu, kiedy dostałam telefon od jednego z pracowników. Już od jakiegoś czasu prosiłam ją, aby wpisała mój numer do kontaktu. Kilka minut zajęło mi dotarcie tu i znalezienie odpowiedniej sali. Znałam ten oddział na pamięć, dzięki czemu nie musiałam biegać po całym budynku.

- Kochanie, już jest dobrze - zapewniła mnie mama słowami, które sprawiały jej wiele trudów.

Była zmęczona, bardzo zmęczona. Podczas zakupów w sklepie spożywczym zasłabła, od samego rana źle się czuła. Przerażał mnie fakt, że już przez tak długi czas było coraz gorzej.

Nie potrafiłam wyrzucić z siebie żadnego słowa. Widok leżącej mamy na łóżku szpitalnym nie należał do najprzyjemniejszych. Z początku nie powstrzymywałam łez, których z każdą chwilą było coraz więcej. Stając jednak w tym pokoju, musiałam temu zaprzestać. Wytarłam policzki, co jakiś czas czując, jak pojedyncze krople spływają i zatrzymują się na moich ustach.

Drzwi się otworzyły, a przez nie wszedł doktor, który od naszego przybycia tutaj, zajmował się jej zdrowiem. Posłał w naszą stronę subtelny uśmiech, zerkając na plik swoich kartek.

- Jak się czujemy Pani Elizabeth? - przystanął po drugiej stronie łóżka.

- Lekko zmęczona.

- Dobrze, przyjdę do pani troszkę później, aby dopytać o szczegóły - skinął w jej stronę głową, odwracając się w moją stronę. - Wezwaliśmy twojego ojca, jego numer był na liście kontaktowej.

Wstrzymałam oddech, czując, jak po raz kolejny tego dnia życie ucieka mi przez palce. Wiedziałam, że strach, który wcześniej mnie ogarnął nie był tylko na chwilę, jednak nie miałam pojęcia, że tak szybko on powróci.

- Ja byłam wpisana do kontaktów na pierwszym miejscu - zwróciłam uwagę.

- Tak, jednak nie jesteś pełnoletnia. Potrzebujemy osoby, która zadecyduje o zdrowiu pacjentki, gdyby ta nie była w stanie. Poza tym zostałyście teraz bez opieki, a na to nie możemy pozwolić.

Mówił o tym tak, jakby przyjazd Sebastiana, był dla nas dobry. On wierzył w to, że robi dobrze, kiedy tak naprawdę cały świat sypał mi się pod nogami.

Przez moją głowę jednak przebiegła jedna myśl. A co jeżeli on nie przyjedzie prosto do szpitala? Co, jeżeli zatrzyma się najpierw w domu, gdzie czeka tam sama Emma?

Zerwałam się z krzesła, chcąc jak najszybciej stąd wybiec, tym samym pozostając obok niej. Nie mogłam się jednak rozdwoić, mimo że w tej chwili zrobiłabym teraz za to wszystko.

- Nie będę paniom więcej przeszkadzać. Tylko proszę nie przemęczać pacjentki - skinął głową w naszą stronę i wyszedł z pomieszczenia.

Patrzyłam się na drzwi, przez które przed chwilą wyszedł lekarz. Myślałam, dużo myślałam, starając się znaleźć jakiś sposób na rozwiązanie tej całej sytuacji. Do mojej głowy mimo długich starań, był jedynie Tyler.

Może jego deklaracja pomocy była szczera, może naprawdę byłby w stanie mi pomóc. On był moją jedyną opcją, jedyną, na którą wpadłam.

Wyciągnęłam komórkę, czując, jak mój oddech zaczyna drżeć na widok zapisanego imienia. Wybrałam połączenie, oczekując na rozpoczęcie rozmowy. Po kilku sekundach usłyszałam jego głos...

Trust meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz