Drżącymi dłoń starałem się zawiązać sznurówki należące do jednego z moich butów. Presja, którą odczuwałem, zmagała moje roztargnienie. Przez te wszystkie czynniki zawiązanie dwóch pasków materiału nie było takie łatwe. Finalnie powstał z nich jakiś supeł, którego nie było szans, że teraz rozplącze. Złapałem więc jasny pęk, wpychając go do wnętrza buta.
Podniosłem się z szorstkiego dywanu, który znajdował się przed drzwiami wejściowymi. Musiałem dosyć mocno unieść głowę, aby spojrzeć na tatę, który zniecierpliwiony obserwował moje poczynania.
Dzisiejszego wieczoru przyszła do niego pewna pani, która miała pomóc mu w pracy. Nie przywitała się ze mną, ale to zapewne dlatego, że nie widziała mnie w drzwiach mojego pokoju. Tata był na mnie bardzo wściekły za to, że musiał przerywać przeze mnie swoją pracę.
Miałem nadzieję, że towarzystwo tej pani, albo natłok zapełnionych kartek odwróci jego uwagę od burzy. Z początku była prawie niesłyszalna na tle deszczu uderzającego o dach. Błyski zaczęły jednak zbliżać się coraz bardziej w naszą stronę, informując tym samym dokładnie, co działo się na zewnątrz.
Tata kilka minut później wszedł do mojego pokoju, karząc mi, jak najszybciej stąd wyjść. Starałem się go przekonać dużą ilością pracy domowej, czy innymi obowiązkami. To jednak w niczym mi nie pomogło.
Podszedłem do wieszaka, na którym były zarzucone kurtki. Przeleciałem wzrokiem po wszystkich, decydując się na szary materiał. Grubość materiału zdawała się być o wiele większa niż w mojej niebieskie. Nie chciałem popełnić tym razem znowu tego błędu i ubrać się zbyt lekko. Przez poprzednie wyjście cały tydzień towarzyszył mi okropny katar.
- Czy mógłbym tym razem zostać w domu? - przyciągnąłem kurtkę do siebie, jeszcze jej nie zakładając.
- Dobrze wiesz, dlaczego nie możesz zostać - z ogromną niechęcią wypowiedział te słowa w moją stronę.
Spojrzałem na niego, chcąc w jakiś sposób go przekonać do tego. Natrafiłem jednak na niebiesko-białe tęczówki, które patrzyły na mnie z pogardą. Mój żołądek zacisnął się, a razem z nim dłonie, które przez to jeszcze szczelniej owijały materiał.
- Ale nie boję się już burzy - zapewniłem go, machając głową. - Naprawdę już nie.
- Nie wierzę ci - jego pozbawiony barwy głos był celowany w moją stronę.
Nie lubiłem jego głosu. Zawsze, kiedy się do nie zwracał był, jak lektor w starych bajkach, był pozbawiony emocji. Różnił się bardzo od głosu mamy, wtedy kiedy jeszcze tutaj była. Jej głos przypominał najpiękniejszy śpiew, pełen barw i radości.
Nie czekając dłużej, aż się ubiorę, postawił kilka kroków w stronę drzwi. Nacisnął na klamkę i otworzył je, pozwalając, aby szum deszczu do nas doszedł. Poczułem, jak moje ramiona się spięły, nie pozwalając wykonać żadnego ruchu.
- Wychodź - rozkazał.
- Tato, proszę - czułem, jak na nowo pękam.
Chciałem przy nim udawać, że się nie boję, że nie robi mi to żadnej różnicy. Tak naprawdę, jednak nie potrafiłem złapać zbyt głębokiego oddechu na myśl wyjścia z tego domu.
- Proszą jedynie osoby słabe - zaakcentował ostatnie słowo, wzbudzając w sobie gniew. - Zamierzasz się kajać na kolanach, abym cię tutaj zostawił.
- Nie, ja chcę udowodnić to, że już się nie boję - zapewniłem go.
- Więc wyjdź na zewnątrz i wróć do domu bez zaczerwienionych oczu, bez łez na policzku i bez drżących dłoni - zaczął wymieniać, upewniając mnie tym samym w moich własnych błędach.
CZYTASZ
Trust me
Roman pour AdolescentsBo byliśmy tylko dziećmi, które nie zasłużyły na życie w takim świecie. Ty wolałabyś mnie nigdy nie spotkać, a ja wolałbym nigdy cię nie skrzywdzić. !Opowiadanie może poruszać różne problemy psychiczne jak i zaburzenia. Może przedstawiać, lub opisyw...