Rozdział 9

2.9K 76 27
                                    

- Nie wyglądasz najlepiej. Powinieneś chyba wrócić do domu - Aiden podał w moją stronę papierowy ręcznik, kiedy ja usuwałem ze swojej twarzy resztki zaschniętej krwi.

- Nie mam zamiaru dawać jego krzywej mordzie powodów do uśmiechu, dlatego że mnie nie zobaczy - emocje dalej we mnie buzowały.

- Wiesz, tak jakby to ty wykrzywiłeś mu tę twarz - Jacob skierował słowa w naszą stronę.

Siedział na blacie ze zwisającymi nogami, którymi machał we wszystkie strony. Siedział niczym dziecko, pogubiony w swoich myślach.

- Niestety, ale mnie też trochę poturbował - westchnąłem, odbierając od przyjaciela ręcznik.

- Mogę ci przysiąc, że było to warte. Przewróciłeś go. Co prawda nie da ci teraz spokoju i zapewne szybko sobie ciebie nie odpuści, ale pokazałeś, że jesteś od niego lepszy. Zbezcześciłeś jego ego.

- Pocieszające - uśmiechnąłem się do niego krzywo.

Przyłożyłem ręcznik, dzięki któremu pozbyłem się mokrych śladów z policzka. Po czerwieni nie było ani śladu, jednakże zaczęły pojawiać się delikatne sińce. Ledwo co tu przyjechałem, a wyglądam gorzej niż w ciągu całego swojego życia.

Naszą rozmowę przerwał trzask, głównych drzwi. Jak zsynchronizowani odwróciliśmy się w stronę wejścia, gdzie stała wściekła Sophia. Wzburzony wzrok spotkał się z każdym z nas po kolei.

- Bląduś ty moja - jego głos był przesłodzony, jakby to miało sprawić, że mniej mu się oberwie. Cnotliwie uśmiechnął się w jej stronę.

- Jacob! - ostrzegła chłopaka, kipiąc gniewnie obserwowała każdego po kolei.

- Ej to ty jesteś w męskim kiblu! Tu panują nasze zasady - blondyn zeskoczył z blatu. Wypinając do przodu swoją klatkę piersiową na która była owinięte jego dłońmi.

- Jeszcze słowo - wystawiła w jego stronę wskazujący palec z pogróżkami.

Tym właśnie gestem zdominowała go. Jego usta zostały zamknięte na klucz, który teraz trzymała dziewczyna.

Nie odrywając wzroku od niego, zrobiła krok w moją stronę. Wzdrygnąłem się, kiedy stała przede mną, przyglądając się dokładnie każdemu calu mojej twarzy. Wstrzymałem oddech, bojąc się kolejnego wybuchu jej złości, tym razem skierowanego w moją stronę.

- Wyszedłeś z tego bez złamanego nosa? - zaskoczona, złapała za moje policzki, by po chwili przesunąć opuszki po moim nosie.

Syknąłem z bólu, kiedy przejechała po moim świeżym siniaku. Postawiłem krok do tyłu, wpadając na umywalki.

- Odbiło wam! W co wyście się wpakowali?

- Nie zrobiliśmy przecież tego z premedytacją. Jakoś się to wyklepie - westchnął niezbyt przekonany Aiden.

- Przecież, w końcu ludzie po pierwszej lepszej bójce, zapomną o nas - odezwałem się, wyrzucając zużyty papier do śmietnika.

- Miejmy taką nadzieję - skwitowała szybko Sophia.

Przez drzwi wszedł jeden z uczniów, bacznie przyglądając się dziewczynie. Dalej stała w męskiej toalecie, rozmawiając z trzema chłopakami.

- Już, już wychodzę - przewróciła oczami na przechodnia. - Widzimy się w sali - drzwi zamknęły się za nią po tych słowach.

Podniosłem swój plecak z podłogi, szykując się już do opuszczenia tego pomieszczenia. Po łazience rozniósł się dźwięk dzwoniącego telefonu. Przypisałem go do mojego urządzenia, kiedy w kieszeni spodni poczułem delikatne wibracje.

Trust meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz