Deszcz ten krwawym się zwał, na słodką ziemię padał, wszystko czego dotknął wypalał.Niczym dziecko zagubione w szarej toni, z wypalającą się święcą w dłoni, szukające wyjścia, szukające wejścia.
Jego oczy były wypalone, pięły się w głąb czaszki, niczym śruby.
Jego twarz była blada, nosa pozbawiona, ten wyrwany został.Jego nóg nie było widać, może tak długie były że w bijały się w ziemie, a może te też stracił.
Ręce miał długie, pokój okrywały, pięły się w górę, lecz nie mogły dalej.
Czegoś się bały, coś je dźgało z góry, jakby gorzkie szpilki, jak wkręty powoli wkręcające się w skórę.Jakby coś próbowało je spalić, a z nim w środku osobę, rozpuścić mu twarz, odebrać mu oczy.
Deszcz ów na klatkę opadał, a szare ręce obmywał, ręce te niczym kraty.
{A deszcz?}
Nie ma deszczu.
{Kim jesteś?}
Płonę
{Twoje ciało niczym łachmany, całe popękane, ręce swe na sznurkach masz po przyczepiane.
A oczy są niczym pryzmaty różowe.
Lecz czym jest pryzmat bez światła?}{Światła nie ma w tym dole, w końcu jest zbyt słodkie, spaliło by się. Lecz od twoich oczu się odbija.}
{Nie płoniesz ty, lecz ktoś w środku, a ty kłamstwem jesteś.
Jak obraz, niczym uśmiechnięta maska, niczym martwa.}Ma twarz powyginana, różne grymasy przybiera.
Raz smutne, raz wściekłe, lecz tak często wesoły że nie pamiętam jak przestać się uśmiechać.
Lecz.Kim jestem?
Jestem pusty, nikogo w środku nie ma.
Czy uciekł?
Jeśli tak, to złapać go trzeba.A może się zgubił?
Jeśli tak to znaleźć go trzeba, bo czym lalka jest bez dyrygenta, kto mną bawić się będzie.Skóra ma porcelanowa, przecież kruchy jestem, kto wołać będzie:
,,Powstrzymaj go, powstrzymaj, bo się rozbije, a co zrobię bez mojej ulubionej laleczki, czym ja będę się bawić.
Jeżeli pęknie?"
Dlaczego Bóg rysowałby na mnie pęknięcia?
Może nie Bóg, a może starzec, może dziecko.Może on dalej mnie nie chce i znalazł sobie nową laleczkę?
Ten świat jest dla mnie nie mrawy, moje oczy różowe, te pryzmaty.Może w złe miejsce patrzę, może on mnie szuka, może płacze w koncie, a może....
Czy to kropla, czy ja płonę?
Deszcz krwawy, skórę mą wypala, jestem pusty, nikogo nie ma w środku.
Ma skóra porcelanowa, popękana, zostało z niej tylko powideł kilka.
Czy to jest śmierć?
Nie, brakuje kogoś.Bestii a Węża.
Jesteś jak biedronka bez skrzydeł, zabawkami się bawisz.
Latać już nie umiesz, więc zamykasz innych ze sobą, żeby musieli się z tobą bawić.Jestem pajacykiem, smaku gorzkiego nie znam, całe życie cukier garściami jadłem.
Lecz wiem że gorzki jest metal, który trzymasz w dłoni z moim ciałem.
Czy dla tego zwą cię strachem?
Rzeczami potwornymi jesteś, agonii esencją, lecz na twoim ramieniu podpis się znajduje.
Jakbyś był czyjąś klatką, a ja ją trzymał na plecach, jakby wypełniała mój środek.
Dlaczego go wypuścić nie możesz?
W świat go wypuścić się boisz?
Czy świat wpuścić do niego?A może po prostu ręce za bardzo ścisnąłeś i rozplątać ich nie możesz?
{Ten deszcz nie jest gorzki, jest on słony.}
CZYTASZ
Dlaczego masz zamknięte oczy?
HorrorDlaczego masz {zamknięte oczy}? Opowieść o śmierci, opowieść o stracie, stracie siebie samego w odmętach tego dziwnego świata. O stracie świadomości w odmętach swojego ciało, w mięsnej klatce którą kiedyś się stanie. O przywiązaniu do życia, o...