Rozdział 3

24 2 0
                                    

Cóż cały tydzień minął nam spokojnie. Jae-woo nie sprawiał dużych problemów poza nocami, w których nawiedzały go koszmary był spokojny i słuchał Jimina. Ogólnie było widać, że zżył się z blondwłosym.

Moje relacje z Jiminem z dnia na dzień robiły się coraz lepsze. Gadaliśmy o naszych zainteresowaniach i pracach o naszych planach, aż po nasze drugie połówki bądź nieudane związki. Ja nie miała zbytnio co opowiadać o związkach, ponieważ nigdy nie byłam zakochana, a jedynie zauroczona.

Zresztą nigdy nie byłam w żadnym związku. A Jimin jak mi opowiadał udało mi się naliczyć 25 nieudanych związków. Głównie jak mi opowiadał to większość leciała na jego urodę, a inne na pieniądze. Chłopak głównie miał ubaw po pachy z tego, że większość życia spędziłam na nauce, a nie imprezach i innych zabawach.

A noce spędzałam na samotnym rysowaniu i tworzeniu portretu, o który prosił mnie chłopak. Różne piosenki towarzyszyły mi na słuchawkach nocami, a najczęściej jakieś rapy albo melodie baletowe.

Dzisiaj jest sobota. Cóż niby już koniec tygodnia, a jednak jak się nic nie robi to nudy i czuć jakby to był dopiero początek tygodnia. Na całe szczęście mama Jimina ma urodziny w środę. Jimin trochę się pomylił co do daty jej urodzin ale przynajmniej się okazało, że mam trochę więcej czasu. Do niedzieli powinnam mieć już portret skończony.

Poprzedniej nocy skończyłam szkicować na płótnie fotografie Jimina i jego mamy przytulających się i robiących selca. Na zdjęciu mieli ułożone palce w kształcie małego serca, co moim zdaniem dodawało uroku.

W piątek spałam dłużej niż zazwyczaj bo obudziłam się po 14. A raczej Jimin mnie obudził informując, że jedzie po Jae-woo i pytał się jak się czuje. Ja mruknęłam w odpowiedzi, aby dał mi jeszcze spać na co wyszedł śmiejąc się. Chwilę po jego wyjściu znowu zasnęłam, śpiąc już do następnego dnia.

W sobotę jak się obudziłam o 9 to czułam się naprawdę wypoczęta. I mogłam powiedzieć, że odespałam te nieprzespane noce. Jimin również był w dobrym humorze po zawiezieniu młodszego do kolegi. Ten dzieciak był ulubieńcem każdej mamuśki swoich znajomych. Co po części było straszne.

Wchodząc do kuchni usłyszałam głos Jimina, który sobie podśpiewywał. Dochodził z wnętrza kuchni więc tam spojrzałam. Stał przy blacie kuchennym i właśnie robił ciasto na pieguski? Z niedowierzaniem podeszłam bliżej.

- O mój boże Jimin wyjdź za mnie.- powiedziałam podkradając mu kilka czekoladowych kuleczek.

- Chyba za wcześnie na takie propozycje.- zaśmiał się i odsunął ode mnie miseczkę z czekoladą.- Jakie plany na dziś?

- W sumie nie mam żadnych poza uzupełnieniem portretu kolorami i obrysowaniem go czarnym cienkopisem oraz markerem.- mruknęłam spoglądając na jego twarz.- A no tak naprawdę zajmie mi to tylko dwie godziny, więc jestem w większości wolna.

- Mógłbym ci towarzyszyć przy procesie powstawania tego arcydzieła, bo jeszcze go nie widziałem?

Spoglądałam na niego i dość długo analizowałam jego słowa. Chciał widzieć jak go wykańczam? Dlaczego? Boi się, że będzie to brzydkie? W sumie nie dziwię mu się nie widział nigdy moich prac. Ale to może być świetna okazja do zaplusowania sobie u niego.

- Pewnie, czemu nie.- odparłam po chwili wzruszając ramionami.- Tylko teraz sobie na spokojnie dokończ te pieguski, a ja zmykam do siebie.

Poklepałam go po ramieniu i odeszłam w stronę schodów zostawiając chłopaka z ciasteczkami. Wspięłam się po schodach uważając na nogę i skierowałam się do pokoju, aby wybrać ubrania na dziś. W szafie szału niestety nie było z czego zadowolona nie jestem. Muszę w końcu iść do sklepu, aby coś sobie kupić. A teraz i tak mam ograniczenie do sukienek, spódniczek i krótkich spodenek, bo raczej długie obcisłe jeansy nie będą odpowiednie do gipsu.

My Friend's SisterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz