{10}

327 15 4
                                    

SYRIUSZ I REMUS

Następnego dnia Remus czuł się trochę lepiej. Nie tak żeby skakać z radości. Było po prostu lepiej.
Syriusz cały czas pilnował swojego męża. Pilnował żeby jadł, żeby się umył bo śmierdzi przez niego w całym pokoju.
Black ma kilka traum. Jedna z nich to opiekowanie się Remusem z przed kilku lat. Gdy codziennie patrzysz jak osoba którą kochasz chce umrzeć to tobie automatycznie robi się przykro. Łapa nie wiedział wtedy jak ma mu pomóc. Co ma robić , a czego lepiej nie. Przed tym jak Lunatyk powiedział mu o swoim stanie codziennie widział maskę , która zakładał Lupin aby zachować pozory.
Teraz tak już na szczęście nie jest.
Faktycznie Remus ciągle jest na lekach, ale jest o wiele wiele wiele lepiej niż wtedy.
Najgorszy czas dla tej pary był listopad 1981.
Syriusz dwa tygodnie leżał w łóżku z depresją. Tym razem Remus musiał zachować trzeźwość umysłu i pomóc Łapie.
To był ciężki czas.

***

Remus siedział w ogródku na ławce i czytał. Chciał odpocząć od dręczonych go myśli. Chyba powinien o tym pogadać z Syriuszem, ale nie teraz. Teraz Syriusz jest zajęty przygotowywaniem obiadu dla całej trójki. A co na obiad? Spaghetti bolognese, specjalność Blacka.
Mimo że nigdy nie wyszło mu to idealnie Lupinowi zawsze smakowało.

Gdy z kuchni Remus usłyszał krzyk jego ukochanego od razu tam pobiegł. Dodam że to nie było wołanie na obiad.
Lunatyk wparował do kuchni z impetem.
            - Co się stało!? Wszystko okej!?- pytał podchodząc bliżej Syriusza.
            - Wyspałem troszkę za dużo soli do makaronu. - i pokazał mu pusta solniczkę.
            - Ale ona była pełna....
            - No właśnie.
            - Daj pomogę ci. - Lunatyk pocałował go w policzek i zabrał garnek i wylał zawartość do kosza. - Trzeba to zrobić od nowa. Daj ja to zrobię. - i zabrał od Blacka drugi garnek który wyciągnął.

I tak skończyli robiąc razem makaron.

***

Po obiedzie Remus leżał na kolanach Łapy w salonie. Nic nie wspominał o słabym samopoczuciu, nie chciał męczyć Łapy. Ale od rana cały czas bolał go brzuch. Dokładnie to żołądek. Mdliło go i nie za bardzo miał ochotę na jedzenie, ale i tak zjadł potrawę Łapy aby go nie martwić dodatkowo.
Gdy Remus usiadł zrobiło mu się jeszcze bardziej nie dobrze. Od razu pobiegł do łazienki.
           - Remi? Remus! - Syriusz pobiegł pod drzwi łazienki w której znajdował się Lupin. - Wszystko okej!?
           - Jest okej , daj mi chwilę! - krzyknął zza drzwi i po chwili było słychać odgłos wymiotowania.
Syriusz się przeraził , tyle teraz musli pulsowało w jego głowie. Usiadł pod ścianą na przeciwko drzwi. Był przerażony wizją powtórki z rozrywki z przed kilku lat.
Wreszcie Remus wyszedł z łazienki i zastał Syriusza który patrzy na niego osłupiale.
            - Przepraszam że tak wybiegłem i- w tej chwili Syriusz wstał i postanowił mu przerwać.
           - Czy na pewno wszystko dobrze? Remus, ja się martwię. - w jego oczach można było zobaczyć łzy które zaraz miały się z tamtad wydostać.
           - W sumie to....nie za dobrze się czuję. Od rana mnie mdli i nie pomaga mi twoje ciągle zamartwianie sie. Nie chciałem cię martwić. Od kilku dni wydajesz się dość....roztrzepany i zmartwiony i właśnie dlatego ja może powinienem zapytać. Co się dzieje? - Głos Remus był dla Łapy jak tabletki na uspokojenie. Patrzyli sobie w oczy jeszcze przez jakiś czas. Syriusz próbował ogarnąć w głowie to dlaczego tak się martwi. Przecież z Remusem jest już lepiej, tak? Ale przecież się teraz skarży na źle samopoczucie. To w końcu jak jest bo on w podchody się bawić nie będzie
             - Dostanę odpowiedź? - zapytał Lunatyk głaszcząc Blacka po policzku.
              - Stresuje się.
              - Czym?
              - Tym że znowu ciebie stracę. - Łapa patrzył w lewo aby uniknąć teraz kontaktu wzrokowego z Lunatykiem
              - Syriusz, spójrz na mnie - spojrzał- Jestem tu. I zawsze będę. Nigdzie się nie wybieram. I jeżeli tak bardzo się o mnie martwisz to przestań. Widzisz jak wyglądasz. Kiedy ostatnio spałeś?
              - Dwa dni temu....
              - Zaraz wszystko ogarniemy i wyjaśnimy , okej?
              - Możesz mnie przytulić?- zapytał Syriusz , brzmiał zupełnie jak małe dziecko domagające się przytulasa na dobranoc.
             - Jesteśmy małżeństwem od pięciu lat. Oczywiście że możesz.

I tak właśnie skończyli przytulając się razem i czekać aż dzięki temu ich ból , stres i smutek odejdą.
Może to i niedorzeczne, ale działa.

***

Następny dzień odbył się bez płaczu, smutku czy kłótni.
Dzisiaj dyskutowali o tym czy chcą zapisać Harrego do przedszkola.
          - Syriusz, on musi się z kimś zaprzyjaźnić. Tutaj jest samotny. A po za tym my będziemy mieli spokój na kilka godzin.
          - Pfff nie ma mowy. Jeszcze mi tam dzieciak zdziczeje i co potem?
          - Co? Łapa , to jest serio dobre przedszkole dla małych czarodzieji. Dobrze się tam rozwinie i będzie dobrze się bawił.
          - Pomyśle....
          - Masz czas do wieczora. Papiery trzeba złożyć jutro.
    

////////////////////////////
760 słów
Macie
Chcieliście to macie

Jeżeli jeszcze nie widzieliście moich innych książek , to polecam zajrzeć.
Paaa
~waszfenix🌹

Stanie Się Szczeniakiem Na Nowo/WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz