006

578 21 14
                                    

Przez całą resztę dnia nie wychodziłam z pokoju,  jest 20 minut przed 18 a ja nadal nie mam ochoty z
nikim rozmawiać. Chyba właśnie doszłam do wniosku, że już nikomu nie mogę ufać. Jak on kurwa mógł mi to zrobić, powtarzam MI. Ja rozumiem, że nie mieliśmy żadnych zobowiązań ale myślałam że możemy sobie zaufać. Stwierdziłam, że mam dosyć tego płakania i użalania się nad sobą, w końcu płakałam już około 5 godzin wiec cóż. Przebrałam się, umyłam twarz, zrobiłam od nowa makijaż: trochę korektora, mascara, truskawkowy balsam do ust, róż i brązer.



Wyszłam z pokoju i kierowałam się do tęczowego pokoju. Strasznie się zestresowałam, był wkurzony? Kurwa to mało powiedziane, był przynajmniej wkurwiony, w końcu go uderzyłam. Kurwa zasłużył sobie.  Wzięłam głęboki wdech i otworzyłam drzwi do pokoju z tęczą. Weszłam do tego okropnego pokoju i zaczęłam wzrokiem szukać El i 013. Przeleciałem wzrokiem po Peterze i 009 patrzących się na mnie. Peter siedział obok niej i najwyraźniej o czymś rozmawiali. Usiadłam obok „naszego" stolika, gdzie oczywiście znajdowali się moi znajomi. Peter odszedł od tej szmaty i ustawił się na drugim końcu sali, idealnie na przeciwko mnie.

- Gdzieś ty się podziewała!? - wykrzyczał 013
- No właśnie, cały dzień cię nie ma - dodała el
- Byłam w swoim pokoju - odpowiedziałam zgodnie z prawdą

- I co niby robiłaś przez ostatnie ponad 5 godzin, w tym swoim pokoju? - zapytał 013
- Nie chce o tym rozmawiać, okej? - powiedziałam i się uśmiechnęłam
- Jak chcesz - odpowiedziała Nastka


Podeszłam do półki obok stolika, na której znajdowały się m.in farby, płótna, kartki, kredki, mazaki i tego typu rzeczy. Cały czas czułam na swoim ciele spojrzenie blondyna. Zamyślona, nawet nie zauważyłam kiedy 013 do mnie podszedł.

- Hej - powiedział
- Yyy.. hej- odpowiedziałam, przecież już się ze mną przywitał, może nie jakoś oficjalnie ale mimo to, to dziwne że tak o do mnie podchodzi, jakbyśmy nie mogli pogadać przy stoliku.
- O co chodzi? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć, prawda? - powiedział, gdzieś już to słyszałam
- Ummm.. tak, ale nic mi nie jest - odpowiedziałam i posłałam mu fałszywy uśmiech, chodź starałam się żeby wyglądał jak najbardziej prawdziwie.
- Okej - rzucił krótko
Miałam już odchodzić ale poczułam, że przyciąga mnie do siebie za rękę.
- Co ty odpier- nie zdążyłam nawet dokończyć, bo chłopak mnie pocałował. Na początku byłam totalnie zszokowana i tylko spojrzałam się na Petera, ale widząc jego reakcję, stwierdziłam że się trochę zabawie. W końcu on się mógł pieprzyć z kimkolwiek chciał, to dlaczego ja nie mogłam?
Oddałam pocałunek i splotłam swoje ręce na jego karku. 013 położył swoje ręce na mojej talii.



PETER'S POV:

Pocałował ją. Ten jebany dzieciak pocałował MOJĄ własność. Dlaczego się kurwa nie odsunęła? Przecież to mnie kocha. Gotowało się coś we mnie, patrzyłem się na nich śmiertelnie i tylko czekałem, aż skończą, a właściwie ona skończy odstawiać tą szopkę. Mnie i 009 nic nie łączy, nigdy jej nie pieprzyłem ani się z nią nie całowałem. Nie zrobiłbym jej tego i ona powinna o tym wiedzieć. Nie dała mi nawet wyjaśnić. W tedy, spotkałem ją na korytarzu

* 5 godzin wcześniej*

- dlaczego chodzisz tu sama, bez opieki? - zapytałem ją, posyłając lekki uśmiech
- Szukałam cię - odpowiedziała
- Mnie? - zapytałem, po co miała mnie szukać?
- Tak, chciałam ci coś powiedzieć Peter - powiedziała
- A więc co to jest? - zapytałem z uśmiechem na twarzy
- Kocham cię Peter- rzuciła krótko, ona? mnie?
Ta dziewczynka ma chyba 15 lat, jestem od niej o 7 lat starszy. Wiedziała o mnie i 007? Nie to nie możliwe. Złapałem ją lekko za brodę i patrząc na nią z góry usłyszałem tylko kolejne

- kocham cię
- Idź już - powiedziałem
- Dobrze- odpowiedziała, nie wiedziałem co myśleć.
Ale wracając.


Patrzyłem się na nią, jak się całowała z tym chujem. Wyglądała jak dziwka. Jej usta mogą dotykać, tylko iwy łącznie mojego chuja. Po jakimś czasie przestali, spojrzała się na mnie a ja tylko na nią patrzyłem.



007 POV:

Oderwaliśmy się od siebie, spojrzałam się na Petera i przysięgam jakby jego wzrok mógł zabijać, byłabym martwa w ciągu sekundy. Patrzył się na mnie tak jakby, miał mnie tu zaraz udusić. Może to wcale nie było takie mądre, żeby się odrazu z nim całować?  Usiedliśmy z powrotem do stołu, a ja już wiedziałam, że będę miała przesrane. Próbowałam jak najdłużej przeciągać moje „malowanie" a właściwie to, sranie farbami po płótnie. Myślałam nad tym co się stanie dzisiaj, bądź w przeciągu kilku przyszłych dni. Żadna z moich myśli, nie kończyła się dla mnie dobrze.




Heyy, chciałam wam baaardzo podziękować za każdy komentarz, każdą gwiazdkę bo to strasznie motywuje do pisania! Mam nadzieje, że rozdział wam się podobał ❤️ Myśle, że fajnie wyszła perspektywa Petera, i mam nadzieje, że uda mi się jeszcze dzisiaj wrzucić kolejny rozdział 💋

Just wanna be yours // Peter Ballard Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz