Problemy ciąg dalszy...

48 5 0
                                    

Z czasem było coraz gorzej
Nie radziłam sobie zaczęłam 7 klasę doszły nowe przedmioty i wgl, to wszystko mnie przytłaczało, min sytuacja w domu.
  Nie mogła przestać się samokaleczać straciłam nad tym kontrolę.
   Coraz częściej robiłam to w szkole, i cały czas to wychodziło na jaw.
   Jedna sytuacji zapadła mi w pamięci,kupiłam rano żyletki w sklepie, i poszłam do szkoły, na religia na którą nie chodziłam z jednym chłopakiem zrobiliśmy to w łazience damskiej, on zrobił straszny błąd ubrudził całą kabinę krwią,był przypał,  potem dyrekcja i wgl, mieliśmy sami powiedzieć rodzica ale ja się bałam.
   Mój ojciec po powrocie z pracy już wszystko wiedział, nie miała to tak być, był wściekły pytam mnie co odwalilam, i zaczęło się piekło,poczekam aż moja siostra wyjdzie z domu, i przyszedł z paskiem,błagałam go że nie robił mi krzywdy, krzyczał,bił mnie bolało miałam całe ręce i nogi w siniakach, powiedział że szkoła kazała zaprowadzić mnie do psychiatry.
   Z wielkimi pretensją to Zrobił, ale ona powiedziała że mi nic nie jest.
 Pewnego dnia byłam też dziwna sytuacja mój przyjaciel wtedy zadzwonił czy wyjdę na dwór, mój tata się zgodził,ale na godzinę.
Najpierw poszliśmy na taki daszek na który często przychodziliśmy,potem Albert wpadł na pomysł żebyś poszło na górkę,która on widzi często ze swojego okna, Albert mieszkał na 10 piętrze w wieżowcu. Poszliśmy mimo że nie wiedzieliśmy gdzie idziemy,niestety zagubiliśmy się w lesie.
I nagle znaleźliśmy tory( o tych torach jeszcze nie raz będę mówić później), a po torach dom przez niego weszliśmy.
Wylądowaliśmy na Gładyszewie takie dzielnicy Piły ale daleko od centrum ,znaleźliśmy super staw( oni też później), znaleźliśmy kupę siane i się po niej wdrapaliśmy i wiedzieliśmy wieżowiec Alberta, mówiliśmy sobie co by było jak by była z nami taka Oliwia. Znaleźliśmy przystanek ale niestety nie mieliśmy na bilet,prosiliśmy ludzi o pieniądze na bilet, ale ja je zdobyliśmy to autobus odjechał.
Postanowiliśmy kupić za to wodę,szliśmy znaleźliśmy sklep, w drodze gonił na pies, prawie mnie dogonił i weszliśmy do sklepu,kupiliśmy wodę i poszliśmy w stronę domu, zorientowałam się że minęły 2 godziny od kiedy powinnam być w domu,wiedziałam że będzie źle.
Pocieszał mnie że nie będzie tak źle, byłam koło domu jak się rozstaliśmy.
Jak weszłam do domu już mój ojciec ma mnie czekam, darł się że o której to się do domu wraca, ja powiedziałam że nie miałam zegarka, nie słuchał, poszedł po kabel, mimo moich krzyków on nie przestawał bił gdzie się dało.
Później chyba się okazało że skręcił mi palca, ale wiem czy tak było nie chciał iść ze mną do lekarza,
  Miałam już tego pomału dość, myślałam już w tedy albo o ucieczce ale to nie wyszło. On się o tym dowiedział nie wiem z skąd zagroził mi że jak ucieknę i mnie znajdzie to tak pobije że policja mnie nie pozna, później już nawet myśli samobójcze, podejrzewałam u siebie depresję, ale nie byłam specjalistą nie mogła sama sobie diagnozy postawić.
W  końcu mój obecny wtedy przyjaciel zgłosił to pani pedagog i zaczęło się piekło...
   Mój ojciec był wściekły wyzywał mnie,nazywał szmatą i wgl,bałam się tam wracać ...
   Wtedy zaczęłam chodzić do mojej przyrodniej siostry i tak się zaczęło coś co odmieniło moje życie o 180%...

Warto walczyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz