Nowa szkoła, Ciężkie chwilę 💫😞

12 3 0
                                    

Na początku września nie mogłam iść na rozpoczęcie , ponieważ miałam wizytę u psychiatry, więc razem z Wiktorią wyjechaliśmy do Torunia, na miejscu okazało że wizyta jest za miesiąc. Następnego dnia miałam iść do nowej szkoły, dowiedziałam się że będę w klasie (1PKS), bardzo się stresowałam bo była to nowa rzeczywistość szkoła średnia będzie łatwiej myślałam. Pierwszy dzień był bardzo stresującą, wstałam , zjadłam śniadanie i wyszłam do szkoły, miałam do niej 5 minuty bo była na przeciwko placówki, szukanie klasy itp. Później spotkałam Gabrysi ( wiem że czytasz pozdrawiam cię😊 ,polubiłam ją bardzo szybko i była jedną z nielicznych osób  która wiedziała że jestem w domu dziecka, bardzo mnie wspierała. Ale z nową szkołą przyszły  też problemy z placówką, coraz bardziej źle się tam czułam, coraz częściej  robiłam cięcia, mimo wszystko tęskniłam za Piłą, tu czułam się jak w innym świecie, brakowało mi taty( mimo ze mnie krzywdził, bardzo go 
kocham),brakowało mi  miasta które znałam, brakowało mi odwiedzin. Prawie ciągle  się kłóciłam z kadrą czasami o jakieś pierdoły, ale zabieranie hajsu od taty to było nie miłe( to moje pieniądze a oni mi je zabierali ), miałam dość tego wszystkiego pomału. Pewnego dnia kreski (samookaleczenie ) i wychowawcy wezwali pogotowie , byłam zła ( to było tylko kresek ). Karetka przyjechała i lekarz powiedział że jedziemy do psychiatryka, zaczęła krzyczeć że nie jadę i nie ma opcji, że chce zadzwonić do taty, ale lekarz powiedział że mam przestać się drżeć bo  na niego to nie działa, więc nic nie myśląc wybiegłam z pokoju i biegłam o schodach , tylko problem był taki że zamknęli mi drzwi, więc pomyślałem że schowam się w bucikarni ( to było pomieszczenie na buty i kurtki ).
Siedziałam tam było zimno i ciemno, nie  minęło  jakieś 30 minut po tym czasie znaleźli, j nie miałam wyjścia musiałam się podać, ta walka była bez skutku, wygrali. Wyszłam i ratownik do mnie że albo ubieram buty albo idę boso, ale jak on to sobie wyobrażał że pójdę boso na deszcz, brałam buty i kurtki, a ten momentalnie mnie złapał mocno ( to bolało ok ),wystraszyłam  się, i poszłam grzecznie do karetki.
Byłam zła bo jechała ze mną pani Dorota ( ta baba to było zło ) , czułam że mnie pogrąży. Usiadłam na tym fotele w karetce( idk jak to się nazywa ), i tak pojechaliśmy do Torunia. Izba przyjęć ( to miejsce zawsze mnie przeraża bardziej niż sor), weszliśmy i czekaliśmy na lekarkę ( ona była mega miła ),
zaczęła mi zadać rutynowe pytania( w sensie imię, nazwisko, i data ) , potem pytanie w kwestii zdrowia psychicznego, ostatecznie powiedział że nie ma miejsca na oddziale i nie zagraża mi nic  więc nie przyjmie mnie. Pani Dorota nie była szczęśliwa , ale lekarka uznała że poda mi lek na uspokojenie ( to był błąd ), poszliśmy do zabiegowego dała mi zastrzyk na uspokojenie, poczułam senność.
Wsiadłam do samochodu, czułam senność ale nie mogłam zasnąć, jechaliśmy z powrotem do placówki.
Wróciliśmy czułam się okropnie, czułam senność ale nie mogłam zasnąć , poszłam się wykąpać , zrobić dyżur ( w tedy miałam wc dziewczyn ). W między czasie oczywiście pani Dorota przyszła mi zaczęła mi grozić że wyślę mnie do psychiatryka przed sądem ( bolało ), że wysyła wniosek do sądu. Całą noc nie spałam przez te leki byłam pobudzona, zasnęłam ok 4, obudził się się o 6.30  jak codziennie w tym miejscu i czułam się jak trup .  O 7.45 wyszłam do szkoły czułam że śpię na stojąco, czułam się fatalnie , ale przecież nie mogłam zostać w placówce no nie, jeszcze jakaś kartkówka z zawodowych ,zasnęłam prawie na lekcji nauczyciel mnie budził, zwolniłam się z dwóch ostatnich lekcji bo prawie spadłam ze schodów, wróciłam do placówki i zasnęłam spałam 4 godziny. Następnego dnia przyszła pani dyrektor z jak to ona uznała propozycją mam wybrać czy chce iść do mosu czy napiszę wniosek o przeniesienie do innej placówki, wybrałam tą drugą obje i napisałam i czekałam...

Warto walczyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz