9. Spływa to po mnie jak...

221 23 8
                                    


Crowley nie należy do cierpliwych demonów i ewidentnie nie zamierzał czekać, aż jaśnie Gabriel otworzy mu przejście do nieba. Właśnie po niespełna dwóch latach Aziraphal magicznie się obudził. Jak? Sam chciałby to wiedzieć. Kiedy on poszukiwał Metatrona i natrafiał na dziwne pozostałości po nim, Aziraphal powoli nabierał sił. Nikt nie wie, czemu się wybudził i jak. Jednak, skoro jest już w świecie żywych, nie ma powodu do zmartwień, a tak przynajmniej myślał Crowley.

– Po kiego nawalasz w główną bramę?! Wiesz, co by było, gdyby ci z dołu dowiedzieli się, że jest tu demon?!— Wrzasnął Gabriel, poprawiając za ciasny pod szyją golf.– Właź i mnie już nie dener... wuj. I gdzie on do diabła polazł...?

Crowley nie czekał, aż archanioł skończy paplać. Czmychnął od razy przez bramę, udając się do pokoju Aziraphala. Minął po drodze całkiem sporo aniołów, którzy patrzyli na niego z odrazą, gdyby nie to, że jest tu w chwalebnym celu, dawno miałby powtórkę po swoich narodzinach, wrąbaliby go do dołu. Jednak czy Crowley się tym przejął? Bynajmniej, spływało to po nim jak po... właśnie. Aziraphal dawno już powiedział mu o tym ludzkim przysłowiu, bardzo mu się spodobało, ale że ma pamięć jak złota rybka, zawsze zapomina o końcówce. Spływa jak po... rynnie? Nie, wannie? Głowie? Po czym coś może spływać? Gołębiu... nie to też nie to. Niech to szlag...

Przez swoje rozterki, zanim się obejrzał, był już pod drzwiami pokoju anioła. Chciał chwycić klamkę, ale na moment się zawahał. Tylko dlaczego? Przecież tak długo na to czekał, nie powinien nawet na sekundę się zawahać. A jednak, mimo to, zaczął się bać, zimny pot oblał jego ciało, niczym poranna rosa. Chwycił metalową klamkę, czując jej zimno na palcach. Wziął głęboki wdech i z duszą na ramieniu otw...

– Wchodzisz tam czy nie?—Usłyszawszy za sobą niespodziewany głos, diabeł drygnął z przestrachu, łypiąc na Gabriela morderczym wzrokiem.

– Zepsułeś klimat!—Nadąsał się Crowley.

– Och, jak mi przykro, że chcę, żeby oni jeszcze zdążyli dowiedzieć się, co będzie dalej. Wlazł i nie marudź.— Prychnął Gabriel.

– Przez twoje dziwne starcze schorzenia, teraz czuje się obserwowany!— Mruknął, przekręcając klamkę.

W pokoju panował idealny porządek, a biel w nim obecna, aż bolała go w oczy. W tem usłyszał chyba najcudowniejszy odgłos w całym swoim istnieniu. Szelest przewracanych kartek książki. Przeniósł swój wzrok, na łóżko, w którym leżał jego aniołek czytający masywną księgę o dziełach starożytnego Egiptu. Teraz Crowley ma niemal stuprocentową pewność, że jego anioł wrócił do zdrowia.

– Aziraaaphal!— Zaniósł się donośnym płaczem.– Ty kanalio!— Rzucił się na anioła, przytulając go z całych sił.– Jeszcze raz odpalisz mi taki numer to mnie popamiętasz. Cały świat przez ciebie obleciałem!— Tuliłby go jeszcze mocniej, gdyby nie odciągnął go od niego Gabriel.

– Dopiero co wrócił do żywych, a już chcesz go ubić na nowo? Ty... Och...— Przerwał Gabriel.

– Och?— Mruknął w odpowiedzi Crowley. Jednak zrozumiał, gdy zobaczył oczy Aziraphala. Jego źrenice były Mleczno białe.– Och...

– Crowley? Zapalisz światło? Chciałem poczytać, ale jest tu zbyt ciemno, nawet ciebie tu nie zauważyłem.— Zaśmiał się perliliście anioł.

– Słońce moje, tylko spokojnie.— Crowley usiadł naprzeciwko Aziraphala i chwycił obie jego dłonie.

– Crowley o co chodzi?— Spytał ostrożnie anioł.

– Kochany, jest środek dnia, a w pokoju... jest bardzo jasno...— Przełknął gorzko ślinę, patrząc w puste oczy ukochanej istotki.

– Niemożliwe... czy ja straciłem wzrok...?— Zakwilił Anioł.

– Aziraphal przestań płakać, natychmiast!— Wrzasnął Gabriel.

– Szczęście moje... nie płacz, tylko pogarszasz swój stan...– Teraz to Crowley chciał wyć z rozpaczy, gdy ścierał kropelki krwi z policzków swojego aniołka. – Ciii ~ już dobrze, wszystko jakoś się ułoży, odpocznij trochę.— Ucałował jego czoło i odłożył tomiszcze na szafkę nocną przy łóżku.

– Zostaniesz?— Spytał smutno anioł.

– Oczywiście, że tak.— Powiedział, kładąc się obok niego.

Kiedy para przytuliła się do siebie i w spokoju usnęła. Zaskoczony Gabriel opuścił pokój, zamykając za sobą drzwi, aby nikt nie zakłócał ich spokoju. Sam za to poszedł złożyć raport Michałowi i reszcie archaniołów...

Sweet Night my star  •Aziraphal x Crowley•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz