17.Głębokie uczucie

159 17 0
                                    

Dyszałem głośno, łapiąc nierówne hłysty powietrza. Nie słyszałem krzyku, kiedy ją uderzyłem. Nie słyszałem, kiedy prosiła, żebym przestał... że nie chce umierać... Gdy przyjrzałem się jej brudnej od krwi twarzy, na nowo zobaczyłem małą dziewczynkę o kędzierzawych włosach, pięknej porcelanowej cerze. Teraz pamiętam... Tak, jak i tego dnia w jej oczach gościł strach...

Miałem przekonać ją, żeby pozbyła się własnej rodziny. Bała się wrócić do domu czemu? Bo była w nim sama, mimo nawet tego, że jej rodzice ciągle byli w domu. Zawsze chodzili zamyśleni, jak żywe trupy patrzące w przestrzeń.

Tak było odkąd umarł mój brat, powiedziała jednego wieczoru. Spisałem ją na straty, była zbyt delikatna do takiej dużej roli. Poprosiłem, aby następnego przyszła pod wierzbę w parku. Kiedy się zjawiła, usiedliśmy na ławce, a ja miałem jej powiedzieć, że jej „przyjaciel" musi już odejść i nigdy już się nie zobaczymy.

Uprzedziła mnie jednak uśmiechając się od ucha do ucha. Zrobiłam to. Szepnęła, chichocząc w trakcie. Otworzyłem usta ze zdziwieniem. Nie... również szepnąłem, chowając twarz w dłoniach. Nie... nie... NIE!!! Wrzasnąłem z całych sił, wstając i kopiąc w pobliski kosz.

Nie... cieszysz się? Spytała, przechylając głowę w niezrozumieniu. Była taka urocza... zepsułem ją. Ta myśl nie dawała mi spokoju...

Jak mam się z tego cieszyć? Nauczyłem cię złych rzeczy... obiecaj mi, że nigdy więcej nie zrobisz nic złego. Dobrze! Uradowana wystawiła w moją stronę mały palec.

Co robisz? Spytałem, było to dla mnie wtedy bardzo dziwne odkrycie... Daj swój. Zrobiłem, tak jak prosiła. Teraz złap swoim palcem o mój o tak! Zrobiła haczyk z małego paluszka. To było... urocze.

Zrobiłem i co teraz? Powtarzaj za mną! Krzyknęła uradowana.
Dobrze, dobrze. Uśmiechnąłem się skrępowany. Kto złamie obietnicę musi za karę połknąć tysiąc igieł. Powtarzając każde kolejne słowo coś do mnie dotarło.

To obietnica? Tylko ja nic ci nie obiecałem. Spojrzałem na nią zdziwiony, gdy ta kiwała głową na boki. Obiecałeś nie robić nic złego. Odpowiedziała spokojnie.

Nieprawda. Ty obiecałaś mi, że nie zrobisz nic złego... Mała, namieszała mi w tedy w głowie, chociaż do dziś budzi to we mnie śmiech.

Zgodziłeś się i złożyłeś obietnicę paluszkową! Krzyknęła, będąc całkowicie poważną. Obietnica paluszkowa? W życiu nie słyszałem głupszej nazwy, nie pokręciłaś czegoś przypadkiem?
Nie! Odparła wielce" urażona".

Dobrze, spokojnie. Więc mamy umowę. Parsknąłem śmiechem. Małe dziecko przechytrzyło diabła, zabawne.

Po tym każdy poszedł w swoją stronę.

Kiedy jednak następnym razem ją spotkałem, była pięknym aniołem p rozłożystych białych piórach. Wiedziałem, że nie ma szans abyśmy nadal się przyjaźnili, chciałem jej tylko powiedzieć jedną rzecz" dotrzymałem obietnicy i byłem dobrym diabłem", ale nie mogłem, miałem w sobie wewnętrzną blokadę...

Parę lat później upadła. Sprzeciwiła się rzekomo boskiego planu. Kiedy przed osądem, na którym były obie strony, powiedziała" złożyłam obietnicę, że nie zrobię nigdy więcej nic złego" po tych słowach spojrzała prosto na mnie... Pamiętała o mnie i o naszej obietnicy.

Kiedy osąd zapadł i trafiła do nas, na nowo nasze więzi się naprawiły. Było tak przez lata upływające powoli w dekady.

Wtedy jednak poznałem Aziraphala bardziej... Przysłonił cały mój świat. Pomagaliśmy sobie, zakochaliśmy się... Przez to nie miałem czasu się z nią zobaczyć. Szkoda, że dopiero teraz zauważyłem, że ranię bliskie mi osoby... w tym moją przyjaciółkę, która była dla mnie jak młodsza siostra, jak również osobę, którą kocham nad własne życie...

——————————————————

Ja już lepiej nic nie powiem do przodu, bo zawsze to się rypie. Jak i ta angina z nikąd.

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał no i co mogę powiedzieć? Zbliżamy się powoli do końca więc See you next time kochani : )

Xeno

Sweet Night my star  •Aziraphal x Crowley•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz