Rozdział 1

1.5K 57 12
                                    

Godzina 1 w nocy zdecydowanie nie jest najlepszą porą na przesiadywanie poza domem a szczególnie nie jest to pora dla dzieci. Ale co jeśli na ulicy Peter czuję się tam bezpieczniej niż w domu...

Dom według chłopaka to nie tylko budynek mieszkalny w którym się żyje to także ludzie którzy sprawiają że czujesz się tam kochany. To miejsce do którego chce się wracać i daje nam bezwzględne bezpieczeństwo. Jeśli to jest właściwa definizja tego miejsca to zdecydowanie nie mieszka on w domu..

Ale jak inaczej to nazwać?
Więzienie, miejsce zamieszkania, piekło...

A to wszytsko przez jednego człowieka... który zrujnował mu życie.
"Opiekun" bo tak właśnie Pan Evans kazał na siebie mówić, chociaż w cale nie zachowywał się jak opiekun chłopca.

Peter był dla niego jak "zabawka" służąca do zaspokojenia potrzeb mężczyzny. Nastolatek znosił jego zachcianki na codzień, z resztą i tak nie miał innego wyjścia.

Opiekunem można nazwać osobę która chce dla ciebie jak najlepiej, troszczy się o ciebie, pyta jak minął dzień, doradza i chętnie cię wysłucha. Chyba tak... Człowieka który "zajmuje" się chłopakiem można nazwać opiekunem tylko w świetle prawa.

~~

Jak co wieczór o tej porze Peter siedział na swoim ulubionym wierzowcu przypatrując się ciemnym już ulicą Nowego Jorku.

Przemyślenia chłopaka przerwało głośne wołanie o pomoc, dochodzące jakieś dwie ulicę od miejsca pobytu chłopca.

- Czas ruszyć do akcji.- pomyślał i od razu skoczył z budynku.

Uwielbiał to robić, to uczucie spadania z wysokości sprawia że chłopak czuję się wolny. Chodź na chwilę udaje mu się zapomnieć o jego nie ciekawym życiu jako Peter Parker.

Lecąc w stroju nad budynkami Nowego Jorku nie był już tylko nieudacznikiem który nie radzi sobie na codzień, był wtedy Spider-Manem, odważnym bohaterem który niczego się nie boi i ratuje ludzi

Według chłopaka był wtedy całkiem inną osobą... tak jakby lepszą wersj siebie

Po 5 minutach dotarł na miejsce, kiedyś przybycie tutaj zajęłoby mu dwa razy więcej czasu ale dzięki zaawansowanej technologi oraz poprawką w stroju może to robić znacznie szybciej.

Podleciałał nieco bliżej miejsca zaznaczonego na jego ulupszonej mapie i już po chwili chłopak dostrzegł  dwóch facetów którzy próbują okrasć jakąś starszą panią.

Peter nienawidził takich ludzi, którzy okradają dla zabawy starszych. I jak zawsze twierdzą robią to dla zabawy albo po prostu jest to ich "hobby"

Jednak przez zaistniałą sytuację w jego "domu" chłopak czasem był zmuszony kraść.

Peter strasznie wstydził się tego co robił. Był przecież Spider-Manem który zwalcza kradzież Jednak on sam po ściągnięciu maski zamieniał się w bandytę przynajmniej tak twierdził nastolatek.

Ale prawda była taka że chłopak robił to tylko po to żeby sam mógł przeżyć.

~~

- Ładnie to tak dręczyć starsze i bezbronne osoby- powiedział Parker spuszczając sie na sieci.

- No proszę, kogo my tu mamy czyżby chłopak w rajtuzach raczył zaszczycic nas swoją obecnością- powiedział śmiejąc się jeden z nich, na co drugi wycelował broń w  kierunku nastolatka.

- A teraz na poważnie, zjeżdżaj smarkaczu zanim zrobię Ci krzywdę - powiedział ten drugi ładując broń.

Peter nie był w stanie się ruszyć, bo może właśnie śmierci pragnął nastolatek.
Chłopiec po prostu chciałam móc zamknąć oczy i już niczym się nie przejmować...
Chciał odpo

Ale czy śmierć byłaby rozwiązaniem jego problemów?

Na to pytanie nastolatek nie umiał odpowiedzieć. Obiecał przed śmiercią swojej ciotki że będzie żył dla niej i że nigdy się nie podda...
Tylko ta obietnicą trzymała już wykończonego  Petera przy życiu.

Nagle usłyczał huk i już pochwili okropny ból przeszywał nogę nastolatka.

- Mówiłem żebyś zjeżdżał gównairzu- powiedział groźnie jeden z nich po czy Peter popatrzył na nich z niedowierzaniem.

- Ogarnij się Peter- powiedział  po cichu po czym powalił gościa z bronią na ziemię zadając mu cios w czaszkę i przyczepiając siecią do asfaltu.

Drugi z nich w panice zaczął uciekać ale dzięki chłopakowi szybko znalazł się na ziemi wraz ze swoim wspólnikiem.

Spider-Man zadzwonił po odpowiednie służby po czym podszedłem do przerażonej staruszki.

- Spokojnie już nic Pani nie grozi- powiedział łagodnym tonem, tak żeby nie przestraszyć kobiety. - Niech Pani tu poczeka zaraz przyjedzie policja i Pani pomoże. - już chciał odlatywać ale starsza złapała go za rękę, Peter popatrzył na nią pytającym wzrokiem. Po czym szybko uwolnił swoją dłoń z uścisku starszej.

Dotyk Peterowi kojarzył się z bólem dlatego tak bardzo się go bał.

Pan Evans często dotykał Petera tam gdzie nikt nie powinien. Zmuszał go do wykonywania różnych czynności a jak tylko chłopiec zrobił coś nie po jego myśli to od razu dostawał kary... bardzo bolesne kary

- Dziękuję- powiedziała po chwili zmieszana staruszka z widoczną wdzięcznością.

- Nie ma za co. - odpowiedziałem chłopak  przyczepiając sieć do pobliskiego budynku -Przyjazny Spider-Man z sąsiedztwa!- dodał a już po chwili latał między budynkami

Nagle ciało Petera przeszył ponownie okropny ból,

Wylądował na swoim ulubionym budynku po czym popatrzył na swój strój na którym można było dostrzec plamy krwi.

Chłopak z grymasem na twarzy ściągnął strój Spider-Mana po czym jego oczom ukazała się rana postrzałowa umiejscowiona na prawym udzie , chłopak syknełem cicho z bólu po czym zaczął szukać bandaży w swoim małym plecaku.

Jednak tą czynnośc przerwały  mu wibracje dochodzące z jego telefonu...

_____________________________________________

865 słów

Hejka jak wam się podoba 1 rozdział?

Chciałabym zaznaczyć że jest to moja 1 książka więc przepraszam za wszystkie błędy.

Jeśli masz jakieś uwagi to ---------->

Miłego czytania!

Nigdy nie mów nigdy || irondadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz