Rozdział 12

542 48 2
                                    

Pov Peter

Byłem właśnie w drodze do domu. Lekcje w szkole zleciały mi całkiem szybko. Oczywiście nie obeszło się bez docinek Flasha, który nie mógł pojąć jak taka głupia sierota jak ja dostała się na wycieczkę. Albo po poprostu mówił mi że zrobię wstyd całej szkole więc lepiej żebym nie pojechał. Szczerze to za bardzo nie obchodziła mnie jego opinia ale i tak zawsze robiło mi się po prostu przykro. Jeszcze jakby tego wszystkiego było mało Thomson oczywiście też się dostał na wycieczkę. Przez co będę zmuszony słuchać jutro jego przeróżnych opinii na mój temat. Ale no cóż jakoś przeżyję i tak nie zdoła zepsuć mi tej wycieczki.

Po jakiś dziesięciu minutach stanęłem przed drzwiami do mojego domu, delikatnie je otwierając. Wszedłem do środka, czując odrazu lekką woń alkoholu. Zmarszczyłem delikatnie brwi na to że Pan Evans musi być w salonie. Jak najciszej się dało zdjełem z buty i ułożyłem je na wycieraczce. Wziełem głęboki wdech po czym udałem się w głąb mieszkania. Moim oczom odrazu ukazał sie mój opiekun, który wygląda na doś wkurzonego.

- Gdzie byłeś?! - warknał mężczyzna na co momentalnie zrobiło mi się gorąco

- J-ja... ja byłem w szkole - odpowiedziałem niepewnie cofając się w głąb pomieszczenia, jednak zaraz poczułem mocy uścisk na swoim podbródku. Popatrzyłem przestraszony do góry i ujrzałem uśmiechniętą twarz mojego opiekuna.

- W szkole powiadasz? - na te słowa zacisnął jeszcze bardziej swoje palce a do moich oczu momentalnie zawędrowały łzy. - A czy przypadkiem wczoraj nie wyraziłem się zupełnie jasno że masz siedzieć w piwnicy!? Naprawdę jesteś na tyle głupi że nie potrafisz wykonać nawet najprostrzego zadania?! - warknął oschle po czym poczułem piekący ból na policzku. Zacisnąłem oczy nie chcąc by mężczyzna zobaczył w nich mój strach. Jednak po chwili pojedyncze łzy zaczeły wypływać z pod moich powiek - No i dlaczego ryczysz?! Naprawdę jestes aż tak słaby że nie potrafisz wytrzymać jednego uderzenia? - wysyczał mężczyzna - Nie martw się Petey - zbliżył się do mojego ucha i dodał- ... ja ci pokarze co to ból. Już ja cie nauczę zachowywać się jak prawdziwy mężczyzna... będziesz mi kiedyś dziękować Petey zobaczysz - na jego słowa przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz i już po chwili poczułem kolejny cios. Tym razem zadany pięścią proto w mój brzuch. Momentalnie zachwiałem się upadając na ziemię. Jęknęłem cicho łapiąc się za bolące miejsce jednak nie dane było mi pozostać w tej pozycji bo poczułem szarpnięcie za ramię. - Wstawaj! - wykrzyczał, a ja nie czekając ani chwili dużej wykonałem jego polecenie. - Teraz nauczysz się jak byc mężczyzną. Za każde skulenie dodatkowy cios. Zrozumiano? - zapytał a ja nie byłem w stanie wydobyć z siebie żadnego słowa co ewidentnie nie spodobało się starszemu, bo już po chwili poczułem ból na drugim policzku. Lekko się zachwiałem ale stałem dalej, chcąc uniknąć dodatkowego cierpienia. - Zrozumiano?!

-T-tak... - wyjąkałem

- Tak co?! - warknął mężczyzna.

- T-tak proszę p-pana - wyjąkałem cicho jeszcze bardziej zaciskając oczy. Nie musiałem czekać długo ma kolejne uderzenie

- P-proszę... - jeknełem zginając się w pół - P-proszę to boli!

- Kiedy to właśnie o to chodzi Petey. Ma boleć. Masz pamiętać jakim jesteś śmieciem - powiedział po czym poczułem kolejne uderzenie a potem nastepne umiejscowione na moich żebrach. Po raz kolejny krzyknełem z bólu po czym upadłem na podłogę. Jednak mojemu opiekunowi zdawało się to nie przeszkadzać.

Mogłem w każdym momencie uczyć swoich pajeczych zdolności ale po prostu nie miałem już siły. Nie miałem siły na to wszystko. Siedziałem podparty o ściane znosząc zadawane mi ciosy. Łzy nieopanowanie spływały po moich poranionych policzkach. Czekałem cierpliwie jak Panu Evansowi znudzi się znęcanie się nademną.

Nigdy nie mów nigdy || irondadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz