Rozdział 13

523 38 6
                                    

Obudziłem się a raczej zerwałem z łóżka cały spocony. Czułem się naprawdę okropnie. Było mi bardzo zimno i do tego strasznie bolała mnie głową z brzuchem. Nawet nie byłem w stanie tego dokładnie opisać. Było mi strasznie niedobrze. Tak. Chyba to słowa pasuje. Czułem się jakoś dziwnie. Miałem wrażenie że przejechała mnie jakaś ciężarówka. Albo gorzej. Otworzyłem oczy próbując wstać. Jednak jeknełem tylko z bólu z powrotem opadając na łóżko. Nie za bardzo miałem świadomość co się dzieje. Tak naprawdę to wogóle nie wiedziałem co się dzieje. Czułem się aż tak słabo że miałem siłę tylko płakać. A i to było dla mnie wycięczające. Umieram. Chyba tak. Ja nie chce umierać.

Zaszlochałem cicho podkulajac przy tym nogi. Tak bardzo boli.

Próbowałem na chwilę zmrużyć oczy aby zaznać chociaż trochę ulgi. Jednak za każdym razem jak mi się to udawało od nowa zrywałem się z piskiem. Podtrzymując się rękami usiadłem na krańcu łóżka. Momentalnie zakręciło mi się w głowie. Miałem wrażenie że zaraz zemdleję. Ale czy byłoby to takie złe? Może wtedy by tak nie bolało? Może mógłbym na chwilę odpocząć?
Naprawdę nie chciałem dużo.  Chciałem tylko na chwilę zamknąć oczy. A gdybym miał je spowrotem otworzyć i spotkać się takim samym bólem to jak dla mnie mógłbym się już nie obudzić. Jednak ta wizja sprawiła że już wcale nie chciałem zamykać oczu. Bałem się. Strasznie się bałem. Nie pamiętam żebym kiedykolwiek czuł się tak okropnie. Byłem raczej odporny na wszelkiego rodzaju choroby. Co mogłem zawdzięczac po części mojemu pajeczemu organizmowi. Więc jak już chorowałem to bardzo poważnie. Raz w życiu miałem taką sytuację jak dzisiaj. Chociaż i tak wydaje mi że była mniej poważna. Jednak pamiętam że czułem się wtedy źle. Tak jak dzisiaj tylko trochę lepiej. Ciocia kazała mi leżeć cały dzień w łóżku. A ja jakoś specjalnie nie narzekałem. Wręcz pamiętam że byłem szczęśliwy z tego powodu. Teraz jednak daleko było mi do radości. Nie mogłem pozwolić sobie na leżenie w łóżku. Nie dzisiaj. W każdy inny dzień zaregowałbym inaczej. Ale nie dzisiaj kiedy miałem spełnić jedno ze swoich marnych marzeń.

Próbowałem wstać żeby przynajmniej dojść do łazienki. Jednak tylko gdy moje stopy zetknęły się z zimnem zrobiło mi się słabo i osunełm się na podłogę, uderzając przy tym głową o kant łóżka. Syknełem z kolejnego bólu i momentalnie starałem się rozmasować bolące mnie miejsce. Zaczełem barac głębokie wdechy żeby trochę się uspokoić. Można powiedzieć że trochę panikowałem. Nigdy jeszcze nie czułem się tak źle i nie wiedziałem za bardzo co mam zrobić. Ba, wogóle nie wiedziałem co mam zrobić. Nikt mnie nigdy nie nauczył jak mam się zachowywać podczas choroby. W sumie taka umiejętność jak dotąd nie wydawała mi się przydatna. Może wydawać się to strasznie dziwne ale naprawdę tak było. Jak mieszkałem z May to ona zawsze wszystkim się zajmowała i nie do końca pamiętam co robiła. Wiem że leżałem w łóżku. Chyba... chyba dużo wtedy spałem. Tak mi się wydaje. Ciocia robiła mi wtedy ciepłe picie. Herbatę. Dawno nie piłem herbaty. Co jeszcze robiła? Dawała mi coś jeszcze. Pamiętam. Tylko co to było? Hm...
Tabletki. Dawała mi coś przeciwbólowego. Takie rzeczy znajdują się w kuchni. Więc muszę dać radę zejść na dó. Wiem że mamy coś takiego w domu. W sensie tak myślę. Pan Evans często jak się upijał to na drugi dzień połykal jakieś kapsułki. To musiało być to. Tak naprwno to był to.

Ponowiłem próbę wstania ale tym razem mi się udało. Stałem chwilę próbując nie stracić równowagi i nie upaść. Gdy już czułem się trochę pewniej na chwiejnych nogach ruszyłem w stronę kuchni. Wcześniej jednak włożyłem swój telefon do kieszeni u spodni. Miałem zamiar poczytać coś w internecie na temat chorób. Albo przynajmniej dopasować do jakieś objawy. Bo wiem że nie było to zwyczajne przeziębienie. Wtedy tak nie boli. Jak się przeziębienie mam tylko katar i chrypkę a teraz... Cóż teraz jest dużo gorzej. Wiedziałem że to pewnie od tej wczorajszej niespodziewanej kompieli w rzecze. Zdawałem sobie sprawę że będę chory. Ale nie miałem pojęcia że aż tak. Gdybym wiedział że tak to się potoczy to mimo zakazu Pana Evansa poszedłbym do domu żeby się ogrzać. Teraz w sumie też było mi strasznie zimno ale starałem się na tym nie skupiać. Miałem ważniejsze zadanie. Znaleźć tabletki. Po nich powinno być lepiej. Chyba tak? Tak.

Nigdy nie mów nigdy || irondadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz