VIII. Baw się dobrze, Stevie Harringtonie

806 82 288
                                    


Lekkie przesunięcie, bo publikuję rozdział godzinę wcześniej niż zamierzałam, ale to na Waszą korzyść, bo nie musicie dłużej czekać.

Chciałabym Wam również na szybko podziękować za wszystkie komentarze, gwiazdki, odczyty i followy. All of this things means a lot for me, choć, nie będę ukrywać, mimo wszystko czytanie i odpowiadanie na Wasze kom jest jednym z moich ulubionych zajęć na platformie Wścieklej Pomarańczy. Jeszcze raz — dziękuję <3!

Nie przedłużajączapraszam do ostatniego rozdziału w dniu dzisiejszym.

Miłej lektury 😌❤️

━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━

Steve, w rzeczywistości, nie był w stanie zapomnieć o tamtym wieczorze. Co jakiś czas nachodziły go nowe wspomnienia z ów nocy, choć sam do końca nie był pewny, czy bezspornie miały one miejsce, czy to jego wyobraźnia płatała mu figle.  

Mimo to nie zachowywał się w stosunku do Eddiego inaczej. Obiecali sobie, że wrócą do etapu ich znajomości przed tym specyficznym wydarzeniem, dlatego Harrington zamierzał się do tego stosować i nie wprowadzać jakieś dziwnej atmosfery. Może zerkał na niego częściej niż wcześniej i łapał się na tym, że wpatrywał się w niektóre partie ciała Munsona, na które wcześniej dłużej oka by nie zawiesił. Ale to przecież nic takiego. Naturalna kolej rzeczy po tamtej nocy. Wierzył, że prędzej czy później uda mu się zapomnieć bądź zapatrywać się na to jako śmieszną akcję, która miała miejsce po pijaku, a nie, jak uważała Robin, doświadczał bi awakening, cokolwiek miało to znaczyć. W końcu nie było możliwe, aby podobali mu się faceci. Nigdy wcześniej przecież nawet nie myślał o bycie w związku z jednym. Nie mógł się obudzić po dziewiętnastu latach i stwierdzić, że nagle płeć męska również mu się podobała. Lubił cycki, jak Robin, Vickie czy też inni faceci, a nie chuje, dosadnie rzecz ujmując. 

Kolejne minuty, godziny i dnie mijały, a Steve wciąż pamiętał. Jakby ta sytuacja wbiła się w niego jak jakiś pasożyt, którego nie mógł się pozbyć. Podświadomie jednak Steve po prostu nie chciał zapomnieć. 

— Dustin — nagabnął. On i Robin stali za ladą w Family Video, podczas gdy wspomniany chłopak stał przed nią. — Co Eddie chciałby dostać?

Robin zerknęła na niego, ale nic nie powiedziała. Jakby nigdy nic ulotniła się na zaplecze, zostawiając ich samych. Klientów chwilowo nie było, a jeśli ktoś by przyszedł, Steve by się tym zajął — przynajmniej z takiego założenia wyszła dziewczyna. 

Dustin z kolei uniósł brwi, poprawiając swoją ikoniczną czapkę.

— Czemu chcesz mu coś kupić? Pomyliła mi się data jego urodzin czy tobie? Bo jestem pewien, że do nich jeszcze sporo czasu. Jakaś specjalna okazja, o której nie wiem?

Steve wzruszył delikatnie ramionami.

— Żadna okazja. Chcę być miły. Po prostu tylko siedzi w tych czterech ścianach i pewnie się nudzi. Chciałbym mu zapewnić jakąś rozrywkę, kiedy jest pozostawiony sam sobie.

IΛ∀W∀ IᗡIΛ INƎΛ ⋆ SteddieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz