⊱≼≽⊰
List — bo tylko tyle mu zostało.
Ostatnie lata życia Wooyounga były niemalże papierowe. Dzień po dniu działo się absolutnie to samo jak gdyby ktoś wrzucił go do chomiczego kołowrotka — bo życie bez Sana było puste, pozbawione jakiegokolwiek sensu. Wraz z jego odejściem serce Jung Wooyounga stanęło w miejscu, dokładnie jak to Sana. Malująca się przed nimi kolorowa przyszłość w jednej sekundzie straciła barwy, zmieniając w ponury, szary krajobraz.
Wooyoung nie miał pojęcia, że odejście drugiego człowieka mogło być aż tak bolesne — bo nigdy wcześniej nie doświadczył aż tak ogromnej agonii. Nie był w stanie poradzić sobie z cierpieniem jakie spłynęło na niego po śmierci Sana — już wtedy świat diametralnie zmienił się w jego oczach.
Była tylko pustka — nic nie znaczące życie w próżni.
Żadne terapie nie były w stanie zapełnić dziury, powstałej w sercu bruneta. Nikt nie był w stanie złagodzić bólu. Wooyoung nie miał absolutnie żadnej motywacji by wyjść z dziury, w jaką świat postanowił go wepchnąć z całej swojej siły — nie widział on sensu w dalszym egzystowaniu bez Sana obok.
Nikt nie miał pojęcia ile łez wylał błagając o powrót czarnowłosego. Ile razy modlił się, bezmyślnie prosząc o spełnienie swojego jedynego życzenia — przepraszał za popełnione błędy. Obiecał już nigdy nie prosić o więcej a z czasem zrozumiał, że jego błagania echem odbijają się od ścian pustego jak cholera mieszkania;
Dlatego postanowił odebrać sobie życie.
Bo było to jedynym wyjściem z sytuacji jakie widział — nie wyobrażał sobie żyć dalej bez Sana to też postanowił odejść. Po cichu, by nikt nie mógł go w tym powstrzymać;
Pomyśleć, jak piękny był dla niego szósty lipca, dwudziestego czwartego roku.
Przez ostatnie kilka tygodni jedyne o czym myślał Wooyoung, to o swoim odejściu. Niechlubnie postanowił, że zrobi to na Jeju jednakże bardzo nie podobały mu się okoliczności, w jakich musiał się znaleźć na wyspie. Tamtego dnia otóż miejsce miało dość huczne wesele Marka i Yuty, na którym znajdowała się przecież cała jego grupa przyjaciół.
Poprzysiągł sobie wynagrodzić zadany im cios — wiedział, że nie będą mu mieli niczego za złe. Odejście było przecież jego decyzją a Jeju najlepszym do wykonania tego miejscem;
Pisząc ostatnie słowa swojego pożegnalnego listu, złożył drobny pocałunek na nieco żółtawej kartce, składając ją niedbale w pół. Wyciągając zapalniczkę z kieszeni garniturowych spodni, podpalił kawałek papieru odkładając go na drewnianą ławeczkę, na której siedział. Nie chciał jednak spłonąć razem z nią — nim ogień całkowicie pojął stare deski, brunet wstał rozwiązując powoli zawiązaną u jego szyi czarną muszkę. Podchodząc do ogrodzenia dzielącego posiadłość Nakamoto od krańca klifu, przeskoczył sprawnie drewniane słupki spoglądając po raz ostatni na rozświetlający jego twarz zachód słońca. Uśmiechnął się wtedy do siebie — był pod wrażeniem jak jego San pięknie wyglądał tamtego dnia;
Rozpościerając ręce zrobił krok pozwalając by wiatr otulił jego drobne ciało. Zrobił to — znalazł drogę do domu.
Bez miłości można żyć?
⊱≼≽⊰
![](https://img.wattpad.com/cover/287021409-288-k158239.jpg)
CZYTASZ
ᴄʟᴏsᴇᴅ sᴏᴜʟs • ᴡᴏᴏsᴀɴ
Fanfic「#sᴇʀɪᴀʟᴋɪʟʟᴇʀ」 Jaką cenę będzie musiał zapłacić Wooyoung za znajomość z Oh Sehunem? ↳ ateez ↳ straykids ↳ txt ↳ nct127 ↳ exo ↳ instagram ↳ chat ↳ texting book • ᴅʀᴜɢᴀ ᴄᴢᴇ̨śᴄ́ ᴋsɪᴀ̨ᴢ̇ᴋɪ ᴜɴʟᴏᴄᴋᴇᴅ ᴅᴏᴏʀ. ___________________ ©NYKS