(Zanim, ktoś to przeczyta informuję, że pogrubione wyrazy zostały objaśnione pod tekstem.)
Na końcu tunelu znajdowała się zakryta gęstymi pnączami wąska grota. Przechodząc przez nią założyła kaptur, a następnie skierowała oczy na niezwykłe rośliny przed nią. Niby podobne były do tych z jej królestwa, ale wydawały się bardziej żywe. Ostrożnie przechadzała się przez nieznany las, podziwiając wysokie drzewa o bordowej korze i liściach srebrzystego koloru. Jak zwykle, zafascynowana roślinnością, straciła czujność. Nagle metr przed nią przeleciało ciało, które uderzyło o pobliski pień.
Księżniczka z początku była w lekkim szoku, lecz nie trwało to długo. Podbiegła do młodego, białowłosego mężczyzny, by mu pomóc. Miał śnieżnego koloru wilcze uszy i ogon, sięgający trochę za kolana. Jego blada cera była poraniona i zaczerwieniona w wielu miejscach. Szare ubrania posiadały szkarłatne plamy oraz kilka dziur. Nawet nie spojrzał na dziewczynę i usiłując się podnieść z trudem powiedział, aby uciekała.
Był on poważnie ranny, a Aria zastanawiała się, co mogło mu to zrobić. Odpowiedź znalazła się szybko. Usłyszała jak coś pędzi w ich stronę. Z bujnych zarośli wyskoczył olbrzymi potwór o jednym pręgowanym oku. Jego kolor od źrenicy do obwodu przechodził z żółtego na czerwony. Zajmowało ono prawie cały przód łba i wielkiej paszczy, która prezentowała swoje kły w uśmiechu. Był to sung, jednak Aria tylko słyszała o nich legendy. Ten potężny stwór przypominał wija o ciemnogranatowym pancerzu. Obecnie wszystko było dla Arii nowe, poza widokiem ran, które wywoływały u niej negatywne emocje.
- Czy zawsze muszę mieć takie szczęście? - zapytała się w myślach.
Bez namysłu użyła swojej umiejętności. Jako naturczyk, władający kryształem, wytworzyła sobie osłony z tego materiału. Zdjęła z siebie długi płaszcz i już trzymając w dłoni miecz, przybrała pozycję do walki. Widząc, że bestia nabiera rozpędu, gwałtownie wzniosła jedną rękę do góry, a z ziemi wyrosła turkusowa ściana. Niestety, monstrum zniszczyło ją z łatwością, nie tracąc prędkości. Dzięki temu Aria mogła oszacować siłę przeciwnika.
Uderzyła mieczem o ziemię krusząc ją, po czym wykonała obrót trąc ostrzem o zbitą glebę. Luźne odłamki przemieniła w ostre kryształki. Wysunęła wolną rękę do przodu, a uformowane bryłki, podążając za jej dłonią, wystrzeliły jak pociski w stronę sunga. Na próżno, każdy odbił się od przeciwnika. Po tym kryształ na powrót przemieniał się w piasek, aby nie trafić niczego innego. Teraz mogła stwierdzić, że wierzchni pancerz sunga jest nie do przebicia.
Dziewczyna się nie speszyła. Zwinnie wycofała miecz w lewej ręce za siebie. Wzięła zamach, podczas którego na jej dłoni wytworzyła się masywna rękawica. Uderzyła bestię w bok pyska, przekierowując ją w inną stronę. Przeciwnik zbytnio się tym nie przejął. Niczym rozpędzona machina, pędził dalej zataczając koło. Aria była pod wrażeniem, gdyż w cios włożyła na tyle dużo siły, że zazwyczaj było to wystarczające. Myślała nawet, iż uderzenie miało większe oddziaływanie na nią. Przez całe jej ciało przeszedł delikatny ból, ale najbardziej skoncentrował się w prawej ręce, której głównie używała do ataków.
Aria spojrzała najpierw na sunga potem na leżącego pod drzewem mężczyznę. Olbrzym ruszył w jego stronę. Chwyciła miecz również drugą ręką i wbiła go swobodnie w ziemię. Wtem pod sungiem wyrosły kryształowe kolce, które rozerwały jego ciało na kawałki. Aria przytwierdziła miecz do uchwytu na swoich plecach i skierowała się ku rannemu. Wyglądał on na zaskoczonego postawą dziewczyny, która powinna tak jak każdy o zdrowych zmysłach uciec w nadziei, że sung ją zignoruje. Tymczasem ona dość spokojnie próbowała wybadać przeciwnika. Co dziwniejsze, nie wyglądała na wystraszoną, a na zirytowaną tym, że duży robal był tak nachalny i nie pozwalał jej zająć się rannym.
CZYTASZ
Adnaren | Upadek |
FantasyAria żyje w królestwie oddzielonym przez tajemniczy i niezdobyty mur od pozostałej części kontynentu. Mimo młodego wieku zawsze bierze na siebie całą odpowiedzialność, jednak jedno nierozważne zachowanie zmienia jej całe życie. Pewnego dnia przypadk...