﴿ 7.3 Tajemnice ﴾

16 2 35
                                    

Urokowiec oczekiwał jej zgodnie z poleceniem matki. Nie wiedział, kiedy i czy w ogóle Aria wyjdzie z komnaty. Uznał to za idealny moment do podjęcia decyzji. Pamięć o tym, jak bardzo zależało Eruinie, była mu silnym argumentem. Nie chciał przecież mieć z nią na pieńku. Dogłębnie też przemyślał swoje pragnienia. Nawet nie spostrzegł, kiedy Aria stanęła tuż przed nim. Dopiero kiedy pytająco wypowiedziała jego imię, przerwał swoje zamyślenie. Podniósł na nią na wpół przytomny wzrok i spotkał się z czymś innym niż się spodziewał. Przez chwilę uznawał to za wytwór swojej wyobraźni. Nie uważał, żeby druga księżniczka po tym wszystkim mogła spojrzeć na niego zmartwiona.

- Źle się czujesz? – zapytała jeszcze bardziej przejęta, widząc jego spojrzenie.

Palce Arii delikatnie spoczęły na jego klatce piersiowej. W tamtej chwili Garon zrozumiał, że to nie było złudzenie. Serce zaczęło bić mu niespokojnie, a myśli chwilowo spłoszyły się i pogrążyły w lekkim chaosie. Zaraz wyślizgnął się spod jej ręki, aby niczego nie wyczuła. Doskonale wiedział, że ten dotyk miał wybadać jego stan. Ta troska mieszała mu w głowie. Podsycała jego pragnienie pozostania przy niej. Niestety, jedynym sposobem, żeby je spełnić była rzecz, której wolał uniknąć. Nie chciał krzywdzić księżniczki, lecz była to jego jedyna szansa. Prawdopodobnie już nigdy nie miałby okazji się z nią spotkać.

- Co ci się stało w brzuch? – wybiegła przed niego.

- To nic. – odpowiedział, lekko się wycofując.

- Ktoś cię uderzył? – pochyliła się bardziej ku niemu.

- Nie ważne, lepiej już chodźmy. – wyminął ją.

- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć? – podążała za nim.

- Proszę uszanuj moją wolę i nie drąż tematu.

Tym zakończyła się ich rozmowa. Wypowiedział polecenie, więc Aria zgodnie z ustaleniami wolała wykazać posłuszeństwo. Mimo to forma łagodnej prośby dawała jej jakąś nadzieję. Garon czuł na swoich plecach wzrok księżniczki, ale nie wiedział, jaki on był. Przypuszczał, że raczej przepełniało go oburzenie i złowrogość. Nie wiedział, co powinien zrobić w tej sytuacji. Uważał, że zmuszenie jej w tamtej chwili do czegokolwiek, pogorszyłoby sytuację. Nawet samo prowadzenie pod rękę, wydawało mu się niebezpieczne. Tymczasem ta obojętność urokowca wyglądała dla Arii dziwnie. Po co był tamten szantaż, skoro potem zachowywał się w taki sposób? Zupełnie zagubiona już nie wiedziała, co mogłaby zrobić. W głębi chciała jakoś go rozweselić. Przekazać mu trochę schowanej w sercu dziecinności, ale miała wrażenie, że to nie na miejscu. Nie chciała widzieć jego być może zażenowanego lub karcącego wzroku. W końcu postrzegała go, jako poważną i wyciszoną osobę, choć miewał swoje odstępstwa. Jednakże w tamtej chwili nie był skory nawet do rozmowy. Aria czuła w środku, że powinna dać Garonowi szansę. Oczywiście nie chciała zostać jego narzeczoną, a co dopiero żoną. Zwyczajnie pragnęła go poznać i związać się z nim przyjacielską relacją. Odnosiła wrażenie, że coś ich łączy. To silne odczucie wywoływało u niej spokój. Niczym naiwne dziecko po krzywdzie, próbowała jeszcze raz w nadziei, że tym razem będzie inaczej. Zupełnie jakby wcześniejsze wydarzenia nie miały miejsca. Wierzyła w Garona, który w jej oczach się zagubił. Nigdy nie chciała patrzeć na kogokolwiek wyłącznie przez pryzmat jego potknięć. Kierowała się myślą, iż każdy miewa chwile słabości. W końcu po upadku można się podnieść i pokierować w lepszą stronę. Ta wiara w innych była jej nieodzowną cechą. Błagała w swej duszy, aby urokowiec nie brnął dalej w pomysł ich małżeństwa. Byłoby to dla niej zbyt ciężkie. Obawiała się tego, co mogło to w niej wywołać. Lęk potrafił obudzić w Arii zachowanie bardziej szorstkie. Zazwyczaj przy natłoku szarpiących nią emocji skrywała ich znaczną część lub całość. Kumulowały się one i przy uciskającym ją strachu, wyrywały się z niej. W najlepszym przypadku były to jedynie słowa, natomiast w najgorszym działania. Był to jej system obronny, którego nie chciała uruchamiać wobec Garona. Niestety, już od samego początku widziała w nim zagrożenie, dlatego pojawiały się u niej nagłe wybuchy. Ciężko było jej z tym walczyć i może zbyt późno odezwało się w niej sumienie. Ostatecznie zrozumiała, że bardzo zależało mu na jej uwadze. Stąd pojawił się tamten szantaż. Jednakże martwiło ją, że nie chciał tego za bardzo wykorzystać, kiedy miał do tego okazję. Usiłowała w sobie stłumić te niepokoje i dopuścić do głosu wyłącznie pozytywne odczucia. Za wszelką cenę chciała jeszcze uratować relację z tym osobliwym urokowcem.

Adnaren | Upadek |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz