— Ja wiedziałem, że Niemcy kurwią, ale nie myślałem, że aż tak — powiedział Smith gdy tylko opuścili pokład samolotu.
— Trochę tak, ale ważniejsze pytanie jak teraz do Polski.
— Ty kurwa przecież jesteś Harry Edward Styles, nie możesz jakoś załatwić nam nie wiem, prywatnego samolotu? — zapytał Connor i odłożył plecak na ziemie.
— Dbam o klimat.
— Zajebisty jesteś — zaśmiał się, a Harry po raz kolejny przewrócił oczami.
— Jeffrey wysłał mi lot stąd do Polski, do Gdańska. Lecimy niecałą godzinę.
— Jeffrey Azoff cóż to jest za człowiek.
— Dobra zamknij się i chodź kurwa.
Oboje przeszli przez odprawę, na którą się spóźnili i na łeb na szyje biegli na samolot.
Pośpiech - typowe dla Harry'ego.***
Przez cały lot Harry nie mógł wysiedzieć na miejscu. Co pięć minut sprawdzał godzinę. Ta niecała godzina dłużyła mu się w nieskończoność, ale jednak kiedy wylądowali nie mógł opanować emocji. Nierealne było dla niego, że Yvonne jest tuż obok niego.
Z Connorem zamówili taksówkę. Plus był taki, że Smith wiedział gdzie mieszka tata Brzeziński.
Trasa do domu ojca Yvonne minęła w grobowej ciszy. Za dużo myśli Harry miał w głowie, żeby cokolwiek mówić.
Czuł już jej zapach, jej ciepło. Widział jej posturę, jej uśmiech.Kiedy podjechali pod blok Styles zaczął niekontrolowanie się trząść. Ręce mu drgały, pociły się. Akurat los postanowił, że drzwi były otwarte więc dwójka mężczyzn nie musiała się siłować z domofonem. W starym budynku na dole była przy domofonie rozpiska z nazwiskami co bardzo zdziwiło mężczyzn. Nie narzekali bo to było im na korzyść. Odszukali Brzezińskich. Harry i Connor próbowali poprawnie odczytać to nazwisko, ale po trzech próbach poddali się.
Mieszkanie było na pierwszym piętrze. Harry poczuł się jakby coś go napędzało i pokonał schody w ułamku sekund.
Harry stanął pod drzwiami. W głowie miał natłok tego co powinien teraz zrobić. Z jednej strony miał ochotę uciec z drugiej chciał już ją zobaczyć. A co jeśli ona nie chce go widzieć? Co jeśli ma kogoś? Co jeśli zapomniała o nim?
Za dużo myśli w głowie, a Harry'ego powoli zaczął opanowywać atak paniki. Connor doskonale umiał rozpoznać, że z Harry'm jest coś nie tak, dlatego trzepnął go w głowę i zapukał do drzwi. Styles nie mógł już uciec.
Czekali chwile. Kiedy przy drzwiach usłyszeli ciężkie kroki stanęli jak na baczność. Drzwi się uchyliły, po sekundzie Harry zobaczył wysokiego mężczyznę, który wyglądał jak męska wersja jego kobiety. Facet z zdziwieniem na twarzy spojrzał na artystę, a potem na jego kompana.
— Dzień dobry, Pan Brzeziński? — zapytał Connor, który z samolocie przestudiował polski słownik.
— Yvonne wróciła do Stanów. Do twojego kolegi, który stoi obok — powiedział po angielsku i wskazał na Harry'ego, któremu zrobiło się słabo. Akurat jak w jakimś dennym filmie zaczęło grzmieć.
Harry miał ochotę paść na kolana i płakać. Znowu mu uciekła
CZYTASZ
my favourite vet 2 | H.S
Fanfictiongdzie Harry podróżuje ze swoim pieskiem po całym świecie, a głowę dalej zaprząta mu jego ulubiony weterynarz.