Stali przy sobie przez piętnaście minut. Harry praktycznie się nie ruszał. Okropnie się bał, że Yvonne nie jest prawdziwa i jeden jego zły ruch i ona zniknie. Z kolei Ivy musiała kucnąć - za dużo emocji.
Po tak długim okresie czasu Harry jest. Jest przed nią, nie w jej śnie czy na zdjęciu w telefonie. Stoi nad nią. Jego oczy mają ten sam intensywno-zielony kolor co przed wyjazdem, a gdy bezruchu wpatruje się w jej skuloną posturę, ona dostrzega jego każdy detal, utwierdzając się w tym, że tak - Harry jest prawdziwy.
Dziwnemu obrotowi zdarzeń przygląda się Smith i tata Yvonne, który zbyt nie wiedzą co ze sobą zrobić, w tak niezwykle intymnym momencie dla pary. Ojciec Ivy podszedł do niej i chwytając za barki przywrócił ją do pozycji stojącej, by mogła się przyjrzeć Harremu.
Connor ze łzami w oczach wychodzi z pomieszczenia, a tata Ivy za nim. Musieli im dać trochę przestrzeni.
W pokoju zostaje Brzeziński i Styles.
Pierwszy krok robi Ivy. Jej delikatna dłoń opada na policzek piosenkarza, delikatnie ocierając łzy Harry'ego. które nieustannie mu lecą. Styles czując jej dotyk, rozpływa się. Swoją trzęsącą dłoń kładzie na jej.
- C-co ty tu robisz? - cisze przerywa kobieta. - Myślałam.. Nie spodziewałam się ciebie. Ja miałam do ciebie wrócić, a nie ty do mnie - mówi cicho, jakby bała się, że zbyt głośna tonacja miała przestraszyć Harry'ego.
Piosenkarz milczy. Analizuje dokładnie jej twarz, jakby szukał zmiany w jej twarzy, jej spojrzeniu. Wszystko było na miejscu. Idealne.
- Musisz zacząć mówić, Harry.
Wciąż milczał, teraz jego wzrok został skierowany na jej dłoń. Szukał pierścionka na palcu, który dał jej kiedy ostatni raz się widzieli, lecz nie znajdował się na żadnym z jej palców. Po sekundzie zwrócił uwagę, że pierścionek został zawieszony na łańcuszku, który ma na szyi.
- Jesteś. - to było jedyne na co było stać Stylesa. Słowa wypowiedziane jakby w transie. Obserwując jej piękne tęczówki i ich każdy ruch, Harry nie mógł na sekundę spuścić z nich swojej uwagi.
- Miałam do ciebie lecieć, zdajesz sobie z tego sprawę? - powiedziała spokojnie. W końcu odeszła od Harry'ego i usiadła na sofie. Chowając twarz w ręce zdążyła tylko westchnąć.
- Jesteśmy razem. W końcu jesteśmy razem. T-ty żyjesz, jesteś prawdziwa, jesteś obok mnie. J-ja... - piosenkarz się jąkał.
- Usiądź, Harry. Proszę.
Styles chwiejnym krokiem usiadł obok kobiety. Niezręczna cisza opanowała pokój.
- Chciałam ci powiedzieć tyle rzeczy jak wrócę, miałam całą listę, a-ale teraz nie wiem. Ty tu jesteś. Hary, minęło tyle czasu... - dziewczyna płakała. Była przebodźcowana, a Harry nie zastanawiając się długo objął dziewczynę.
Yvonne wtuliła się w niego.
- W takim razie Ivy, musisz mi naprawdę wszystko opowiedzieć. Wydaje mi się, że jak zaczniesz opowiadać teraz, wyrobisz się w dwa dni - zaśmiał się niezręcznie Harry. Kobieta uniosła głowę i spojrzała mu w oczy.
Strach, który w sobie miała, że Styles jest inny, bądź przyjechał jej powiedzieć, że jej nie kocha już, zniknął. Styles nie analizując zbyt nic, przybliżył swoją twarz, do zapłakanej twarzy Yvonne. Pocałował ją delikatnie - bał się odrzucenia, nie był pewny, jednak kiedy Brzeziński oddała pocałunek, Harry zrobił się pewniejszym. Nie trwało to długo - po kilku sekundach się od siebie oddalili. Mężczyzna dalej trzymał kobietę przy sobie.
- To co ciekawego moja ulubiona pani weterynarz ma mi do opowiedzenia?
**********************
WTFFFFF HELLO?????????????????
cześć, jestem już po maturze (MFV zaczął się jak byłam w 3 klasie technikum, loool)
Nostalgia wygrała i postaram się skończyć 2 część w wakację. Nie będą to regularne rozdziały, bo I'm working my ass off, ale dam wam trochę kontentu, bo kocham moje dzieci Harry i Yvonne
AND GOOOOOOOD they are so back jak ja
mam nadzieję, że yall still there
kocham mocno
M
CZYTASZ
my favourite vet 2 | H.S
Fanfictiongdzie Harry podróżuje ze swoim pieskiem po całym świecie, a głowę dalej zaprząta mu jego ulubiony weterynarz.