5

236 14 5
                                    

— Harry, ale ty nie możesz jechać. To jest totalnie wykluczone, stary! — krzyczał zdenerwowany Jeff.

— Kurwa, czy ty rozumiesz powagę sytuacji? Z Yvonne może się coś dziać, muszę to sprawdzić.

— Harry, powiedziałem nie. — menadżer artysty się uspokoił — Będziemy mieli problemy jeżeli ktokolwiek cię tam zobaczy, a nie chce mi się wierzyć, że pojedziesz tam niezauważony.

— Powiem ci szczerze, że koło chuja mi lata co sądzisz, myślisz. Najważniejsza relacja mojego życia zależy od tego wyjazdu. Polece tam sam, jeśli będzie trzeba. — Harry chodził po pokoju zdenerwowany jak nigdy wcześniej.

— Och, myślisz że Yvonne tam się dzieje krzywda, naprawdę? Układasz razem ze Smithem jakieś popieprzone scenariusze w głowie, nakręcacie się oboje, a później dzieją się takie rzeczy. A to nie miało być tak, że masz na nią czekać?

— Nie rozumiesz — tylko tyle był w stanie wydusić z siebie Styles.

— Tak dokładnie, nie rozumiem — powiedział zbulwersowany Azoff — Chcesz zostawić wszystko tutaj, zostały ci dwa dodatkowe koncerty tutaj, musisz ogarnąć kilka rzeczy odnośnie nowej płyty, a ty po prostu chcesz wyjechać na czas nieokreślony. To totalnie bezmyślne.

— Jeffrey, dla ciebie nie ma rzeczy nie możliwych. Powiedz, żeby napisali że mam zapalenie gardła czy coś... — błagam Harry.

— Wykluczone to jest kurwa. Od kiedy ty jesteś tak bezmyślnym gówniarzem?

— Odkąd się zakochałem. Kurwa, stary nie rozumiesz, że mam Yvonne na wyciągnięcie ręki? Że jak pojadę to możliwe, że wrócę z nią. — artysta do niego podszedł i złapał za ramie.

— Nie ma mowy, wybij to sobie z głowy.

— Możesz chociaż raz mnie wesprzeć tym, Jeffrey. Doskonale wiesz, że bez niej jestem wrakiem. Nie potrafię myślec, pracować bez niej. Każdy koncert robie na odwal się, wiesz o tym doskonale. Wszyscy to widzą. Jeśli ona wróci to będzie to nowy początek, wszystko się odnowi, a ja będę robił wszystko, żeby wtedy kiedy ona będzie, tutaj obok mnie żeby było idealnie. Jak będę mógł ją przytulić, pocałować, dotknąć, pogłaskać. — Harry wybuchł. Potrzebował Ivy. Tutaj. Teraz. Wtedy już wiedział, że pojedzie do tej pieprzonej Polski i otuli ramionami swój świat.

— Harry, ja doskonale rozumiem. Jesteś rozerwany, ale przemyśl, co jest dla ciebie ważniejsze. — menadżer położył mi rękę na ramieniu.

— Teraz najważniejsze dla mnie jest to, by odzyskać Yvonne. Mam wypierdolone w karierę, muzykę, koncertowanie. Nie liczy się dla mnie to, dopóki nie zobaczę Ivy.

— Jesteś totalnie szalony, Harry. To duże poświęcenie. Przemyśle to, pogadam z ludźmi z teamu. Dam ci znać.

— Dziękuje, Jeff. Jesteś dla mnie bardzo ważny — przytulił się do mężczyzny. Potrzebował tego bardzo w tym momencie.

Menadżer przytulił go do siebie i pogłaskał po plecach. Azoff doskonale wiedział jak uparty jest Harry Styles. Nie przegadał go. Musiał koniecznie porozmawiać z zespołem, organizatorami. Wyjazd do Polski zaburzył wiele. Po powrocie Yvonne, Harry będzie potrzebował kolejnego czasu. Kalkulując na szybko w głowie będzie to około dwa miesiące psu w dupe. Jeffrey to zniesie, ale nie wie, czy jego fani to zaakceptują. Chociaż myślał, że charakter, charyzma i po prostu postać Harry'ego sprawi, że oni mu wybaczą.

— Wiem, Harry. Nie obiecuje, że wszystko się uda. To zbyt skomplikowane, by od tak wszystko zmienić, ale postaram się. — spokojnie odpowiedział Azzof, a Harry mimo niepewnej sytuacji był cały w skowronkach.

my favourite vet 2 | H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz