3

249 21 6
                                    


— Co masz na myśli? — zapytał Styles nerwowo bawiąc się kawałkiem serwetki.

— Coś jest totalnie nie tak, Harry.

— Przecież Yvonne sama mi napisała w liście, że nie chce kontaktu, że mamy się nie kontaktować. Logicznie jest to, że nie odpisze skoro nie chce by się z nią kontaktowano — mówił spokojnie. Cała sytuacja wydawała się kuriozalna.

Po liście Yvonne Harry próbował, próbował wiele razy się z nią skontaktować, jednak wszystko na nic.

— Kurwa, tak powiedziała tobie. Mi kazała pisać listy do niej co się u nas dzieje. Szczególnie u ciebie. — mężczyzna podszedł do okna i uchylił je. Z kieszeni wyciągnął papierosa i go odpalił. Connor nienawidził palaczy. Sam gardził paleniem, ale po wyjeździe Brzeziński wiele się u niego zmieniło. Jedną ze zmian było palenie. Po trzech miesięcy już palił nałogowo. — Stary, wysłałem jej ponad trzydzieści listów. Na żaden nie dostałem odpowiedzi. Dzwoniłem do poczty i dostałem informacje, że jakaś starsza kobieta odbiera te listy. Odbierała. Po którymś razie kazała je zniszczyć listonoszowi. To jest podejrzane, Harry — westchnął, a Styles się spiął.

Wiedział, od początku wiedział, że to się skończy źle, ale do cholery nie spodziewał się, że zaczną się jakieś przekręty. Był pewny, że stara raszpla macza w tym palce. Matka Eryka od początku chciała ją zatrzymać za wszelką cenę.

— Musimy tam pojechać. — powiedział Smith po chwili ciszy.

— Co?!

— Musimy. Harry skup się. Co jeśli z Yvonne dzieje się coś złego? Co jeśli ona myśli, że my nie chcemy z nią kontaktu? Co jeśli jego pieprzona matka robi coś wbrew jej? Bracie, tu wszystko jest możliwe. Jestem przerażony, boje się o nią. Zdecydowałem, że pojedziemy tam.

— To nie jest dobry pomysł, Con. Jeśli Ivy nas znienawidzi, bo jej przerwiemy coś ważnego? Nie, kurwa nie możemy tego zrobić. — motał się Styles.

— Harry, przemyśl to. Sam za nią tęsknisz, minął pieprzony rok. Nie sądzisz, że o rok za dużo? — mężczyzna wyrzucił papierosa za okno i podszedł do krzesła, na którym siedział Styles.

— Connor, nie możemy wpływać na jej decyzje. To wszystko jest ciężkie, okej zgadzam się, ale Connor ona tam po coś pojechała. Może nie ma czasu odpisać, albo nie chce. Con, jest tyle możliwości dlaczego mogła nie odpisać. Nie popadajmy w paranoje — powiedział spokojnie, żeby ostudzić zapał przyjaciela.

— Styles, co z tobą? Jeszcze na początku wziąłbyś pierwszy samolot do Polski i poleciałbyś tylko, żeby sprawdzić czy z Yvonne wszystko okej. Może ty po prostu przestałeś ją kochać? — mówił bardzo podburzony Smith, a Stylesa zagotowało.

Kochał ją, Tak kurewsko mocno. Słowa Connora go zabolały. Nie spodziewał się ich z jego ust. Smith przecież doskonale wiedział ile dla Harry'ego znaczy Ivy. Ile nocy przegadali na jej temat, ile łez razem wylali. Nie wiedział czemu Connor to powiedział. Przez związek z Olivią Wilde? Przecież to dawno zakończone. Logiczne, że Harry codziennie miał ochotę rzucić wszystko i wylecieć do Polski. Wrócić dopiero z nią u boku.

Ale czy miało to jakiś sens?

Był pewny, że Yvonne skrzyczałaby go. Za to, że nie posłuchał jej, że nie uszanował jej słów. Kurwa, przecież codziennie czeka na jej wiadomość. Liczy, że może coś się zmieni w jej głowie i zacznie się do niego odzywać.

Nie doczekał się tego.

Miał zbyt dużo emocji, które były ciężkie dla niego mimo, że minęło tak dużo czasu.

my favourite vet 2 | H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz