Z pamiętnika Atsushiego

1.2K 69 133
                                    

Luźne opowiadanie, niezwiązane fabularnie z resztą.

______________

Nazywam się Nakajima Atsushi. Niedawno skończyłem 19 lat i od jakiegoś czasu pracuję w Zbrojnej Agencji Detektywistycznej.

Swój dzień rozpocząłem o 5:00 rano, jak zresztą każdy inny. Wstyd się przyznać, ale zostało mi naprawdę wiele nawyków z mieszkania w sierocińcu i to właśnie jeden z nich.

Moja współlokatorka Kyouka... Nie, w sumie już nie współlokatorka. Przeprowadziła się. Doktor Yosano postanowiła wziąć ją pod swoje skrzydła. Na początku tęskniłem, ale szybko przyzwyczaiłem się do nowego życia. I tak widuję ją w pracy. No i nie muszę już spać w szafie.

Na śniadanie zjadłem chazukę. Uwielbiałem jej smak. Od dnia, w którym po raz pierwszy spotkałem pana Dazaia i Kunikidę, danie to bardzo dobrze mi się kojarzy. Nie potrafi mi się znudzić, mógłbym je jeść codziennie. W zasadzie, to tak właśnie robię.

Dziś czekało na mnie sporo spraw do załatwienia. Napisałem je sobie nawet w notatniku. Notatnik... Czy aby nie nabyłem tego nawyku od pana Kunikidy? Nieważne.

Ubrałem się w swój strój do pracy, składający się z białej koszuli z zakasanymi rękawami, czarnych spodni, sięgających lekko za kolano, czarnego krawatu z różowo-niebieską spinką, długiego paska oraz oczywiście czarnych butów.

Oh! Prawie bym zapomniał.

Wróciłem się i porządnie wyczesałem włosy przed lustrem. Co prawda były krótkie, ale i tak należało o nie dbać. Dzięki temu były miękkie i zdrowe. Przesunąłem palcami po czarnym pasemku. Moje myśli uciekły na chwilę do planów na wieczór... Nie, nie mogłem teraz o tym myśleć. Należało zabrać się do pracy.

***

Oddanie książki do biblioteki ✅ (7:33)

Wypożyczenie książki z biblioteki ✅ (7:34)

Po pracy lub po prostu w dniach wolnych, spędzałem czas na czytaniu. Wcześniej niezbyt mogłem pozwolić sobie na takie zajęcia, dlatego teraz, chętnie zagłębiałem się w lekturze.

Pewnego dnia, nawet spotkałem w bibliotece... Nieważne, pora przejść do dalszych obowiązków. Z przydzieloną mi sumą pieniędzy, udałem się do sklepu z ręcznie wykonywanymi słodyczami. Co prawda, były droższe od tych, jakie można spotkać w zwykłych marketach, jednak ich jakość, a także smak, rekopemsowały całą resztę.

Wybrałem dużego, kolorowego lizaka oraz woreczek cukierków o smaku ananasa. Podszedłem do kasy.

Kupienie słodyczy dla Ranpo ✅ (8:04)

Przyjście do Agencji ✅ (8:29)

Przed czasem. Spojrzałem na zegar, nim jeszcze usiadłem do biurka. Do 8:30 zostało 4...3...2...1...

Drzwi otworzyły się, a w progu stanął Kunikida. Jak zawsze, na czas. Odrobinę bawiła mnie ta perfekcja, choć wyczuwam, że podświadomie ją naśladuję. A może po prostu przykładam się do pracy? ... Nie wiem.

Odwiesiłem torbę na oparcie swojego fotela i wyjąłem z niej siateczkę ze słodkimi zakupami.

Udałem się do stanowiska pracy Ranpo.

- Panie Ranpo, przyniosłem słodycze, o które pan prosił - położyłem opakowanie na biurku.

Oddanie słodyczy Ranpo ✅ (8:32)

- Oh? Dzięki, Atsushi - uśmiechnął się, ochoczo przyjmując zakupy. Od razu wyciągnął lizaka, odpakował i włożył go do buzi.

- Czy... Nie widział pan pana Dazaia? - zapytałem - Miał mi...

Życie można ująć, jako epizod zakłócający spokój nicościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz