- Że... Ty i ja... Tak razem... Mh - zasłonił twarz ręką.
- Taki jest warunek. Jest wiele sposobów na samobójstwo... Masz jakiś wymarzony? Podcięcie żył? Wypicie trucizny? A może lot do góry i spadek z wysokości?
- Czekaj, CZEKAJ! Uspokój ten swój ptasi móżdżek - pstryknął Osamu w czoło - Jeszcze się na nic nie zgodziłem. A co, jeśli w ostatniej chwili się rozmyślę?
- Dopilnuję, byśmy zginęli razem lub... Samobójstwo w pojedynkę mogłoby być dla ciebie bardzo raniące... A gdybym zrobił to w odwecie z kimś innym? Czy to byłaby wystarczająca kara? Bolało by?
- DAZAI!
Uderzył go z pięści w policzek. Mężczyzna prawie spadł ze stołka.
- Ehehe... - dotknął policzka - Chyba będzie potrzebny kolejny opatrunek...
- Psychopato... - warknął - Dlaczego musisz wszystko tak cholernie utrudniać? Czy możesz chociaż jeden, jeden jebany dzień, nie gadać o tym pieprzonym samobójstwie?!
- Ale po co te nerwy?
- BO CIĘ KURWA NIE MOGĘ ZNOWU STRACIĆ! - chwycił go za koszulę - ZOSTAWIŁEŚ MNIE W TEJ MAFII! NAWET NIE WIESZ, JAK OBCO SIĘ TAM CZUŁEM! Nie tylko mnie... Akutagawę również zraniłeś. Może nawet mocniej. A ty? Pieprzony sadysta... Ty się uśmiechasz, ty skaczesz... Jakby to cię zupełnie nie dotyczyło, jakbyśmy... Jakbyśmy tak naprawdę nigdy nic dla ciebie nie znaczyli... - zacisnął zęby - N-nienawidzę cię, kurwa...
Powoli puścił mężczyznę. Jego ręce drżały, tak samo wargi, w zasadzie, całe jego ciało się trzęsło. Poczuwał nieodparte zimno, łzy niekontrolowanie wypełniały oczy po brzegi. Kilka z nich mimowolnie spłynęło po czerwonych policzkach, niektóre zdążyły wsiąknąć w rude pasma, przysłaniające twarz.
Chuuya czuł się, jakby z jego duszy zostały zerwane ubrania i pozostała zupełnie naga, bezbronna. Nie był w stanie się nawet ruszyć. Czegokolwiek by nie zrobił, mógłby się jedynie bardziej pogrążyć i upaść w oczach szatyna.
- Gdy przez większość czasu nie czułem nic... - zaczął powoli Osamu - Chwilami przychodziło coś nieprzyjemnego, kiedy postąpiłem, zdaje się, niesłusznie. Kiedy nie zdołałem uratować przyjaciela, kiedy was zostawiłem... - przejechał palcami po zabandażowanym przedramieniu - Myślę, że to poczucie winy, ale mogę się mylić... - zwrócił wzrok na Nakaharę - Nie mogę powiedzieć, że mi na was nie zależy... Czasem mówię rzeczy, których nie mam na myśli. Na przykład, dla Akutagawy, pogarda była najlepszą motywacją. Nieważne, teraz rozmawiamy o nas - chwycił dłonie niższego mężczyzny. Ten jednak od razu je wyrwał - ... Za każdym razem starałem się jakkolwiek poczuć, że zrobiłem coś złego, by móc się opamiętać i już nikogo nie skrzywdzić. By choćby się zabić. Moje wszystkie nieudolne próby... - uśmiechnął się lekko - Najgorsza była myśl, że ktoś po wszystkim znajdzie moje martwe ciało i...
- Możesz się zamknąć...? - ledwo wydukał, byleby mu przerwać - I znów to samo, znów o samobójstwie...
- Próbuję ci właśnie wytłumaczyć, dlaczego to mówię. Posłuchaj mnie, proszę, jeszcze przez chwilę. Chociaż ty jeden mnie posłuchaj, okej?
Rudowłosy jedynie kiwnął głową. Chciał mieć to już za sobą.
- Pewnego dnia, stało się coś... - westchnął - Poczułem, jakbym miał w sobie wielkie lustro, w które ktoś z całej siły rzucił kamieniem - położył dłoń na sercu - Od tamtego czasu taki jestem. Zacząłem rozmyślać o śmierci... Miałem prawdziwe próby samobójcze, Chuuya - przez chwilę się wahał, ale odrobinę odchylił bandaż na szyi. Pod nim znajdowała się blizna. Duża blizna.
CZYTASZ
Życie można ująć, jako epizod zakłócający spokój nicości
FanfictionKilka długich rozdziałów o życiu naszych ulubionych shipów, kiedy Zbrojna Agencja Detektywistyczna i Mafia Portowa połączyły się w jedność...