Rozdział 1

2K 65 4
                                    

Kurde zaraz znowu się spóźnię na lekcję. To już trzeci raz w tym tygodniu, a wspomnę, że mamy środę. Codziennie z Jonathan'em chodzimy do różnych klubów na imprezy. Powoli zaczyna  mnie to męczyć nie ma wolnego wieczoru bez alkoholu, głośnej muzyki i jointów. Spokój mam tylko wtedy gdy odwiedza rodzinę. Raz w miesiącu wyjeżdża poza Londyn do rodziców na tydzień. Wyszłam z pokoju ubrana w To i zbiegłam na dół do kuchni, gdzie zastałam swojego brata.

-Hej Marcus. Podrzucisz mnie do szkoły? Proszę- zrobiłam słodkie oczka i wyszczerzyłam ząbki.

-Jasne, czemu nie.- powiedział wziął kluczyki i ruszył w stronę auta. Wzięłam jabłko i wrzuciłam do torby. Wsiadłam do auta i już po 10 min byłam przed szkołą. Dzwonek na lekcje był jakieś 5 min temu więc pewnie jak wejdę do sali od razu wyślą mnie do dyrektora.Chyba jestem jakąś wróżką. Ledwo weszłam do klasy zostałam odesłana do dyrektora.

-Dzień dobry panno White. Proszę usiąść.-jak poleciła tak też zrobiłam.

-Dzień dobry, ja naprawdę przepraszam.To już więcej się nie powtórzy. Po prostu się nie wyrobiłam, ale jutro będę na czas.-zaczęłam się tłumaczyć.

-Dobrze, ale ja nie o tym. Chodzi mi bardziej o to nagranie.- powiedział dyrektor i pokazał mi film ze szkolnej kamery na boisku. Byłam na niej ja, Jo i parę jego kumpli. Pili piwo. Ja próbowałam ich ogarnąć, no ale nie wyszło.

-Zawieszam panią w prawach uczniowskich na tydzień. Z racji tego, że widać, iż pani próbowała ich uspokoić, nie wyrzucam panią i nie wpiszę tego do akt. Jest pani naszą jedną z najlepszych uczennic i wiem jakie ma panie ambicje, ale nie możemy dopuścić, by takie rzeczy działy się u nas w szkole.- powiedział, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Zawieszona. Nie to nie możliwe. Dyrektor pozwolił mi wyjść. Wstałam i wyszłam ze szkoły. Gdyby moi rodzice żyli, to by mnie zabili. A no tak wy nie wiecie. Moi jak i rodzice Marcus'a zginęli dwa lata temu w wypadku samochodowym. Od tamtej pory opiekę nade mną sprawuje mój brat. po jakiś 20 min byłam w domu. Zdziwiłam się widząc samochód Jonathan'a. Jo i Marcus za bardzo za sobą nie przepadali. Weszłam do domu trzaskając drzwiami i weszłam do kuchni gdzie zastałam trzech najważniejszych chłopaków w moim życiu, Jo, mojego brata i Gregory'ego. Blondyn jest moim najlepszym przyjacielem tak jak chłopaków. Wszyscy spojrzeli w moją stronę.

-Czemu nie jesteś w szkole?- spytał blondyn.

-Zawiesili mnie za wczorajszą akcję na boisku na tydzień.- powiedziałam spuszczając głowę na dół. Niby ja nic nie zrobiłam, ale czułam się winna temu. Poczułam jak ktoś mnie przytula. Po zapachu perfum rozpoznałam mojego chłopaka. Wtuliłam się do niego, poczułam jak po moim policzku zaczynają spływać łzy. Po dłuższej chwili ogarnęłam się i spojrzałam na chłopaków.

-A tak w ogóle co wy tu robicie?- spytała podnosząc jedną brew do góry.

-A widzisz jest taka sprawa- zaczął Marcus- Jonathan jedzie do rodziny, a ja i Gregory musimy coś tam załatwić. I była sprawa, że nie mielibyśmy z kim cię zostawić, a że sprawa się już rozwiązała, to leć do góry się spakować, bo wyjeżdżamy za 5 min. Poleciałam do góry z uśmiechem na twarzy spakować potrzebne rzeczy. Gdybym tylko wiedziała co mnie spotka jak dojedziemy na miejsce nigdy nie zgodziłabym się na ten wyjazd. Przenigdy.

Moim marzeniem jest WOLNOŚĆOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz