Rozdział 7. Węże, ślimaki i szczeniak

156 9 1
                                    

-Nie mógł – rozmowa (kursywa)

„Nie mógł" - myśli

Severus obudził trzech chłopców na czas, aby się umyli, a następnie zabrał ich do Wielkiej Sali, aby zjeść z dyrektorem, Poppy, Remusem i profesor McGonagall. Kiedy weszli do pokoju, Severus musiał odpędzić Poppy, zanim mogła porwać jego syna na kontrolę. Ta przeklęta kobieta zawsze próbowała wprowadzić Snape'a do skrzydła szpitalnego, najpierw jego, a teraz jego syna. Severus pomyślał, że nigdy nie była tak szczęśliwa, jak wtedy, gdy miała obu Snape'ów jako pacjentów, ale powinna po prostu zostawić biednego chłopca samego przed jego przyjaciółmi!

Troje dzieci jadło coś, co nazywało się frytkami i kurczaka i jakieś cienkie paski smażonych ziemniaków, zanurzając je w jakimś dziwacznym czerwonym płynie. Severus pomyślał bezmyślnie, „Tylko jaka część kurczaka jest w rzeczywistości samorodkiem?" rozkoszował się własnym, delikatnie pieczonym łososiem z pikantnym sosem cytrynowo-koperkowym i doskonale schłodzonym kieliszkiem białego wina. Ach, letnie posiłki były po prostu wyśmienite!

Albus próbował przekonać Severusa, żeby spróbował tarty cytrynowej zamiast świeżego ciasta truskawkowego, kiedy Remus pojawił się, żeby coś zjeść. Wyglądał na jeszcze bardziej zmęczonego i przemoczonego niż zwykle dzień przed pełnią księżyca, ale opiekowanie się Syriuszem, a następnie stresujące wydarzenia związane z niedawną kontuzja Shauna, po którym nastąpił intensywny trening oklumencji dla Shauna, odbiły się na jego zdrowiu. zwykle kruche zdrowie. Wilkołaki były niewiarygodnie silnymi stworzeniami, ale miesięczne przemiany w połączeniu z wyższą niż normalnie temperatura ciała sprawiły, że przez resztę miesiąca byli wyjątkowo chudymi ludźmi, a do tego dodano normalne samookaleczenia, które bestie zadawały sobie, gdy nie było innego człowieka czyni je niezwykle niezdrowymi przez większość ich statystycznie krótkiego życia. Albus i Poppy pchali go jedzeniem przy każdej okazji. Ostatnie sześć miesięcy regularnych posiłków w połączeniu z niezwykłymi miksturami odżywczymi Severusa sprawiło, że Remus przybrał bardzo potrzebną wagę, ale po raz kolejny przegrał z wydarzeniami ostatniego miesiąca.

Remus spojrzał na chłopców spokojnie jedzących lunch, zbyt pochłoniętych własnymi podekscytowanymi rozmowami, by zwrócić jakąkolwiek uwagę na dorosłych obserwujących ich ze swojego własnego stołu. - Czy miałeś dziś rano jakieś problemy z ich obserwowaniem, Severusie? Jak oni dzisiaj współdziałali? Czy Shaun miał jakieś problemy z ich zablokowaniem?-

Severus uśmiechnął się złośliwie do wilkołaka, gdy odchylił się do tyłu, sącząc swoje wino z satysfakcją. - Absolutnie żadnego, Remusie, zeszliśmy do Hagrida, nakarmiliśmy kałamarnicę, a potem weszliśmy do środka, gdzie uwarzyliśmy bardzo prosty eliksir, potem chłopcy bawili się w chowanego aż do lunchu. -

Kiedy Albus uniósł brew, Severus pochylił głowę, nie chcąc, aby dyrektor zobaczył jego uśmiechniętą twarz. - I wszyscy tak dobrze się schowali, że nie mogłem ich znaleźć przez ponad godzinę do przerwy na lunch! -

-Nie zrobiłeś tego!- McGonagall była oburzona, gdy burknęła na niego. - Mogli wpaść w kłopoty, gdy zostawiłeś ich samych!-

Severus tylko uśmiechnął się jeszcze bardziej i wykrzyknął triumfalnie, - Nie, nie mogli, wszyscy spali mocno! - Kąciki jego ust drgnęły w tłumionym śmiechu.

Remus pokręcił głową z niedowierzaniem i opuścił czoło na jedną rękę. - Powiedz mi, że nie dałeś im eliksiru nasennego ani... ogłuszającego... ich? -

Severus wyprostował się w udawanej obrazie. - Oczywiście, że nie! Po prostu zachowywali się tak cicho i spokojnie (w swoich kryjówkach), że wszyscy zasnęli sami. Po prostu postanowiłem ich nie budzić! -

Dorastanie Sanpe'aOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz