Rozdział 5 Krwawe przesłuchanie

204 14 1
                                    

Wstałam niezwykle wyspana dzisiejszego ranka. Krótką chwilkę po moim przebudzeniu usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi. Mimo niechęci postanowiłam przekonać się kto zakłóca mój poranek.

-Wejść!

-Witam panienkę. Przyniosłem śniadanie. Życzę smacznego. - powiedział Aaron stawiając tacę na stoliku i oddalił się.

-Fajnie się zaczyna - powiedziałam sama do siebie i czym prędzej zjadłam przyszykowane śniadanie. Po tej czynności postanowiłam wybrać sobie dzisiejszy ubiór. Wybór padł na czerwoną suknię, która sięgała przed kolana. Niektórzy uważali, że jako księżniczka nie powinnam ubierać krótkich sukni, ale ja nie mam obowiązku ich słuchać. To oni mają wykonywać moje rozkazy. Suknia dzisiejszego dnia wyjątkowo mi się podobała. Zawołałam jedną ze służących, która pomogła mi się w nią ubrać, a później kazałam jej wyjść by w spokoju przyjrzeć się sobie w wielkim lustrze. Gorset idealnie podkreślał moją talię, a moje odsłonięte, długie nogi wyglądały po prostu świetnie.

-Pięknie panienka wygląda - usłyszałam zza swoich pleców.

-Aaronie co cię sprowadza? - spytałam nie odwracając się ani nie przerywając poprawiania moich krótkich włosów.

-Czeka na panienkę kilka zadań dzisiaj, ale obiecuję, że postaram się, by wykonanie ich zajęło mało czasu - odpowiedział.

-Nie mam na to ochoty.

-Musi panienka spotkać się z poddanymi..

-Nic nie muszę.

-A co z przesłuchaniem podejrzanej o zamach?

-Jesteś upierdliwy.

-Służę pomocą.

-Załatwmy to szybko tylko masz się nie wtrącać w przesłuchanie.

Szybkim ruchem minęłam mojego sługę i ruszyłam przed siebie. Wychodząc z mojej komnaty poszłam w stronę zejścia do lochów. Jednak by się tam dostać muszę przejść długi korytarz. Aaron szedł pokornie obok mnie.

-Czy ona jest w lochach? - spytałam jednego strażnika, a ten kiwną głowę potwierdzając.

Do celi tej dziewczyny prowadzi kolejny korytarz, a dotarliśmy tam po około 5 minutach.

-Otwórz i oddal się. Mam zamiar ją przesłuchać. - powiedziałam do strażnika, który ze strachem w oczach wykonał polecenie i czym prędzej uciekł z pola mojego widzenia.

Dziewczyna leżała skulona w rogu celi. Trzęsła się ze strachu.

-Mów! - krzyknęłam, a ta natychmiast podniosła się i zaczęła się kłaniać. Aaron stał obok mnie z obojętnym wyrazem twarzy jednak wedle mojego polecenia nie przeszkadzał mi. Dziewczyna ta ma długie blond włosy i delikatną twarz. Jest niska i drobna i tyle udało mi się zapamiętać o niej.

-Chciałaś mnie zabić podczas ceremonii! Mów jak cię pytam! - krzyknęłam i wyczarowałam ogień w swej dłoni.

-Ale księżniczko. Proszę wysłuchaj mnie. Ja nigdy bym nie śmiała podnieść na ciebie ręki i... - próbowała się tłumaczyć jednak ja w tym momencie złapałam jej nadgarstek, a dziewczyna zawyła z bólu. Po kilku chwilach puściłam dziewczynę, a po jej ręce spływały strugi krwi. Troszkę za długo ją przytrzymałam.

-Mów prawdę, a jak nie to na pewno na tym się nie skończy!

-Ale taka jest prawda! - krzyknęła. Jak ona śmie?!

Tym razem dotknęłam jej pleców. Krzyk tej dziewczyny słychać chyba w prawie całym zamku.

-Proszę! - krzyknęła, jednak ja nie mam zamiaru przestać. Nie... Kopnęłam dziewczynę i obróciłam się do wyjścia.

-Przez ciebie poplamiłam ręce. - powiedziałam do dziewczyny.

-Straż! - krzyknęłam, a koło mnie zaraz pojawił się jeden z moich podwładnych. - Jutro godzina 15 egzekucja zdrajcy. Ta dziewczyna będzie miała okazję zapoznać się z gilotyną. Przekaż mieszkańcom!

Po tych słowach udałam się do pokoju i obmyłam ręce.

-To wszystko jest takie męczące - powiedziałam do Aarona, który od przesłuchania nie odezwał się ani słowem. - Ależ to cudowne. Krzyki bezbronnych.

-Cieszę się, że mogłem zobaczyć jedną z codziennych czynności panienki - odpowiedział Aaron kłaniając się.

-Jutro wyruszamy zaraz po egzekucji. Odwiedzimy kraj położony niedaleko. Wiem, że zapewne myślisz, iż nie możemy opuszczać wioski bo potem możemy do niej nie wrócić. To jest tylko zaklęcie rzucone na poddanych, by nie mogli dostać się do zamku z powrotem ani by nikogo nie zaufanego nie sprowadzili. Zostało złamane już jakiś czas temu jednak poddani dalej myślą, że jest do prawda. I niech tak zostanie rozumiesz? - spytałam.

-Ależ oczywiście Ariano.

-A teraz chcę coś zjeść. Przynieś mi kolację! - powiedziałam, a Aaron poszedł wykonać moje polecenie. Przesłuchanie tej dziewczyny zajęło mi więcej czasu niż się spodziewałam.

Po zjedzeniu kolacji postanowiłam chwilę porozmawiać z Aaronem.

-Aaronie - powiedziałam poważnym głosem co nie uszło jego uwadze.

-Ariano - odpowiedział spokojnie.

-Chcę wiedzieć co się działo podczas naszych narodzin. Ty wiesz, jednak ja nic z tego nie pamiętam.

-Ależ oczywiście - odpowiedział i natychmiast kontynuował - zacznijmy od tego, że wiem o wszystkich co działo się jeszcze zanim się narodziliśmy. Jednak powiedzmy o samym porodzie. Nasza matka miała duże problemy, ale ojciec nie zważał na to. Wiedział, że przyjdziemy na świat we dwójkę. Dlatego też na sali był tylko on i jeden jego znajomy lekarz. Odbierając poród schował mnie, a ciebie panienko podał królowi. Następnie królowa zajmowała się tobą i uczyła wszystkiego co by ci się mogło przydać, natomiast ja szkoliłem się na zamku, by zostać twoim sługą.

-Jaki miałeś w tym cel?

-Nadzorować twoje ruchy. Przyjąć na siebie winę za twoje błędy. Chronić cię.

-Tylko po co? Skoro ja jestem złem i nigdy nie mam zamiaru schodzić z tej drogi. Podoba mi się takie życie.

-Nie wątpię. Ja będę cię chronić mimo wszystko. Tak jak przysięgałem na długo przed naszym przybyciem tutaj.

-Koniec tej rozmowy. Muszę się przygotować do jutrzejszego dnia i chciałabym się wyspać. Wyjdź. - powiedziałam, a Aaron ukłonił się i odszedł.

Zdjęłam suknię i ułożyłam się do łóżka. Chwilkę później byłam już w objęciach snu.

Księżniczka złaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz