Chcę powiedzieć tylko, że nie mam pojęcia czy to dobrze napiszę, więc to po prostu kolejny rozdział, ostatni. Przeczytajcie jeszcze notkę na dole :)
Ariana - jakiś czas po egzekucji.
Dużo czasu zajęło mi przyzwyczajenie się do nowego życia. Kilka dni po śmierci Aarona uciekłam do innego, odległego miasta, gdzie nikt nie wiedział o moim dawnym królewskim życiu. Plotki o mojej śmierci dotarły jednak nawet tutaj. Zaszyłam się również w miejscu najmniej odwiedzanym przez ludzi. Po kilku miesiącach byłam pewna, że jestem przy nadziei. Z jednej strony niezmiernie się cieszyłam, jednak trochę się bałam... Nie ma przy mnie Aarona i już nigdy nie będzie, a sama nigdy się niczym nie zajmowałam. Sama ja również się trochę zmieniłam. Kiedyś byłam najprawdziwszą córką zła, księżniczką niezdolną wybaczać. Jednak śmierć Aarona... To, że zginął, by mnie uratować spowodowała, że moje skrzydła stały się szare. Oznacza to, że jestem potępioną. Odeszłam od szatana, ale nigdy nie wkroczę do bram nieba. Nigdy go znowu nie spotkam. Mimo to czuję, że on trwa przy mnie. Zaklęcie przestało wtedy tak szybko działać ze względu na maleństwo w moim ciele. Rosło bardzo szybko. Gdy brzuch zaczynał być widoczny przestałam pokazywać się w wiosce, a gdy robił się coraz większy utrudniał mi każdą czynność. Po dość krótkim czasie nauczyłam się sprzątać i nawet potrafiłam przyrządzić jakieś proste dania. Pewnego dnia poczułam okropny ból, wiedziałam, że dziecko chce już przyjść na świat. Ułożyłam się na łóżku, a ból wzmagał się coraz bardziej. Krzyczałam, jednak byłam na tyle z daleka od miasta, że nikt tego nie słyszał. Moja moc szalała gorzej niż podczas nocy z Aaronem. Wybiła kilka szyb, a dom wyglądał jakby w środku przeszło tornado. Po kilku godzinach morderczej walki udało się. Na świat przyszły moje maleństwa. Moje i Aarona. Do głowy od razu przyszło mi imię.
-Witajcie... Williamie i Annie. Will i Annie. Jesteście tak podobne do ojca.
Dzieci płakały lecz po chwili otworzyły oczka co mnie lekko zdziwiło. Wstałam mimo bólu i wytarłam je z krwi. Dzieci cieszyły się moim widokiem, jednak po chwili zaczęły wystawiać skrzydełka. Dlaczego one je mają? Prawe skrzydło Williama było białe, lewe szare natomiast Annie prawe szare, a lewe białe. Poczułam wtedy jakby ktoś był przy mnie... Jakby złapał mnie za ramię, czule, jakby był dumny.
-To nasze dzieci Aaronie - szepnęłam. Pocałowałam Annie i Will'a w główki i ułożyliśmy się do spania...
Aaron
-Jak mogłeś!? - sam Bóg wezwał mnie do siebie i klęczałem przed nim bojąc się na niego spojrzeć. - Jak mogłeś pytam! Zawrzeć pakt krwi, zabić istotę swojego pokroju, kochać córkę diabła, swoje lustrzane odbicie!
-Kochałem ją odkąd zostaliśmy stworzeni. Nie mogło być inaczej. Wybacz panie chciałbym powiedzieć inaczej lecz nie mogę.
-Naprawdę ją pokochałeś? A co dały twoje starania skoro ona dalej jest córką szatana?
-Nie do końca panie...
-Co masz na myśli? - spojrzał na mnie gniewnie.
-Została upadłą... - wydukałem.
-Naprawdę? - spytał.
-Tak... Czy mógłbym jeszcze chociaż chwilę spędzić obok niej?
-Obok niej nie...
-Rozumiem...
-Będziesz stróżem całej swej rodziny. Ukochanej, córki i syna.
Byłem niezmiernie zdziwiony nową informacją, jednak bardzo się cieszyłem.
-Ruszaj na ziemię. Za kilka dni rozpocznie się poród...
Dotarłem na ziemi najszybciej jak dałem radę. Widziałem jak Ariana nie wychodzi już z domu. Starała się wykonywać wszystkie czynności sama, jednak bardzo się zmieniła. Śmiałem się czasem z tego i słyszałem jak mówi: "Aaro, pewnie się teraz ze mnie śmiejesz. Mam nadzieję, że tutaj jesteś." Bardzo często gładziła duży brzuch i mówiła do dziecka:
-Moje maleństwo. Taty z nami nie będzie, ale chyba mnie pokochasz? - zawsze wtedy dopowiadałem, że na pewno pokocha - Gdyby był z nami byłoby łatwiej, jednak przez głupotę mamy go nie ma - "jestem" - znienawidzisz mnie za to. Synku lub córeczko.
Byłem przy niej ciągle. Gdy miała już upaść łapałem ją, przesuwałem przedmiot, gdy miała się o niego zaraz potknąć, gdy miała coś spalić w kuchni strącałem coś ze stołu lub otwierałem okno. Mała pomoc lecz nic innego mi nie zostało. Widząc te dwójkę zrozumiałem jak wiele mojej pomocy będzie potrzebować. Cieszyłem się z tego. Troszkę wystraszyły mnie skrzydła dzieci, ponieważ znaczy to, że mają moc i nie wiadomo jak ją wykorzystają. Moje ziemskie życie skończyło się na zawsze. Kolejnego wcielenia nie będzie. Zostało mi najważniejsze do zrobienia. Ochraniać moją rodzinę, która jeszcze to życie ma i dopiero je zaczęła...
*****************************
To koniec tej książki, wiem, że można było napisać to o wiele lepiej i poprawiać błędy, które zawsze się czasem wkradną. Postanowiłam od razu napisać ostatni rozdział, by nie przeciągać końca ;) Teraz bardzo chcę podziękować wszystkim, którzy czytali tą pracę, naprawdę z całego serduszka dziękuję, nawet 2 gwiazdki pod rozdziałem mówią mi: Ej już 2 osoby to czytają, rozumiesz? Dwie osoby! A za chwilę mogą być 3!.
Naprawdę wiele znaczyły dla mnie wszystkie gwiazdki i komentarze z których cieszyłam się jak głupia :D
Jest jedna osoba, której szczególnie chcę podziękować. Jest ze mną od pierwszego rozdziału i chyba pod każdym rozdziałem Marsalior22, któremu dedykuję ten rozdział :D Mam nadzieję, że mnie nie zabijesz za tak mało walki i magi w tej książce :D

CZYTASZ
Księżniczka zła
Детектив / ТриллерPrzenieśmy się trochę w czasie. Jesteśmy w małym królestwie o którym zapomniano już wieki temu. Nikt tutaj nigdy nie przybył, a osoby, które opuściły to miejsce nigdy nie znalazły drogi powrotnej. Księżna i książę od dawna pragnęli dziecka. Po wielu...