/11/

474 39 32
                                    

Regulus:

Po dość ciekawym weekendzie, w poniedziałek trzeba było wrócić do rzeczywistości. Nie było to proste, bo nadal przypominały mi się zabawne momenty z sobotniej nocy. Jak dla mnie, było to najlepsze wyjście, na jakimkolwiek byłem, i choć i tak wyszło na jaw przed resztą, że wcale nie byliśmy na Makbecie, to moim zdaniem warto było to przeżyć. 

James był bardzo rozgoryczony tym, że Syriusz się zdenerwował. Wiedziałem, że nie przyjmie tego lekko, bo naprawdę się z Evanem nie lubią. Trwało to odkąd tylko się poznali, po prostu nie potrafili się dogadać i jeden chciał być lepszy od drugiego. Uważałem ich rywalizację za kompletną głupotę, lecz nie komentowałem tego w żaden sposób. Cokolwiek bym powiedział, i tak nie zostałoby wzięte pod uwagę.

Mimo wszystko, wolałem uniknąć ich konfrontacji, dlatego gdy w poniedziałkowy poranek wszyscy wyszli do pracy, ja zaprosiłem Barty'ego i Evana do willi. Mieliśmy czas do drugiej trzydzieści, bo mniej więcej o tej porze Syriusz wróci z pracy. Chłopaki dotarli więc do mnie o godzinie dziesiątej. 

— Wow, laluniu, masz zajebistą chatę. — To były pierwsze słowa, jakie powiedział Evan, gdy tylko wszedł do środka. 

— Naprawdę super wygląda ta willa. — Stwierdził Barty.

— Dzięki, tak, jest fajna, zaraz was oprowadzę i wam pokażę wszystko! — Uśmiechnąłem się do nich. Po raz pierwszy chyba miałem im czym zaimponować, jeśli chodzi o rzeczy materialne. Żaden z nich nie miał w końcu takiej willi. 

Najpierw pokazałem im salon i zaprezentowałem, jak za pomocą jednego pilota mogę wszystko kontrolować. Evan szczególnie był zachwycony tym, że nie trzeba wstawać, aby zgasić światło, czy też zamknąć okno. Potem pokazałem im kuchnię, gdzie system działał bardzo podobnie. To też zrobiło na nich wrażenie. Na dole znajdowała się jeszcze niewielka łazienka, gdzie również były podobne bajery. 

— A te drzwi? — Zapytał Barty, wskazując na drzwi od piwnicy.

— Tu się schodzi na dół do piwnicy i do panelu sterowania. — Oznajmiłem. — Ale tylko James i Remus tam byli, oni bardziej ogarniają ten system. 

— Mniej więcej czaję, jak to wszystko działa... — Uznał Evan. — Zdarzają się awarie?

— Tak, czasami coś samo się włącza. 

— Reg, ja ci nic nie chce mówić, ale jak coś samo z siebie się włącza, to to raczej nie jest awaria. Awaria to jest wtedy, gdy coś nie działa jak powinno. 

— To co to jest, gdy samo się włącza? — Uniosłem brwi i spojrzałem na niego z ciekawością.

— Znak, że ktoś z zewnątrz ma do tego dostęp, albo że dom jest nawiedzony. Wybierz jedno.

— Jasne. — Prychnąłem pod nosem i pokręciłem głową. — Chodźcie na górę, pokaże wam mój pokój. 

We trójkę weszliśmy po schodach i skierowaliśmy się w stronę pokoju, w którym rezydowałem ja z Jamesem. Otworzyłem drzwi i weszliśmy do środka. Panował tam porządek, bo sprzątałem przed ich wizytą. Tutaj też im pokazałem jak niektóre rzeczy działają na pilot. Rosier z ciekawości zajrzał do łazienki i zachwycił się rozmiarem kabiny prysznicowej. 

— Tutaj można by się w dwie osoby zmieścić bez problemu! — Stwierdził i zerknął w stronę Barty'ego. — Może weźmiemy mały prysznic, co?

— Chyba nie bardzo wypada. — Crouch zaśmiał się pod nosem. 

— Ten prysznic ogółem jest super. — Oznajmiłem. — Jest wiele opcji jeśli chodzi o wodę. Wszystko ustawia się na tym panelu na ścianie. 

Willa Na Przedmieściach [WOLFSTAR/JEGULUS]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz