Syriusz:
Perspektywa pracowania na zmianie wieczornej nie była zbyt zachęcająca. Miało to oczywiście swoje plusy, bo przynajmniej mogłem się wyspać przed pracą. Trudnością okazało się natomiast to, że pod wieczór nie miałem ochoty wychodzić z domu. Jak na złość, tego dnia skończyły mi się papierosy i musiałem wysępić kilka od Jamesa. Na szczęście podzielił się ze mną i mogłem przed wejściem do tego pierdolnika sobie zapalić. Przy okazji poczęstowałem też Marlene, która jeździła zawsze ze mną do pracy.
— Ja i Dorcas wybieramy się w ten weekend do jej rodziców. — Oznajmiła blondynka, gdy staliśmy przed restauracją i dopiero co odpaliliśmy nasze papierosy. — Oni mnie uwielbiają, a ja za nimi nie przepadam, nie miałam nawet pomysłu jak się wymigać...
— Czemu za nimi nie przepadasz? — Zapytałem, zaciągając się dymem.
— Bo zadają strasznie dużo pytań. Poza tym, jej mama zawsze mi daje jakieś złote rady z dupy... Powiedziała mi ostatnio, że jeśli będę dużo przebywać na słońcu, to będę mieć ładną cerę. Wszystko dlatego, że wyskoczyła mi jedna krostka przy nosie. Ona jako jedyna ją zauważyła i już się zaczęło...
— Cóż, na tiktoku kiedyś widziałem, że słońce wcale nie jest takie zdrowe dla skóry. Trzeba być ostrożnym. — Wzruszyłem ramionami, zerkając na pochmurne niebo. — Dzisiaj nam nie grozi, rano trochę go było.
— Właśnie wiem, ja bez kremu z spf nie wychodzę z domu. — Zaciągnęła się dymem i wypuściła go z ust szybko. — Ogółem to będąc tam znowu czeka mnie przytakiwanie i uśmiechanie się sztucznie przez cały dzień. To męczące...
— Wierzę ci. — Kiwnąłem głową. — Ciesz się, że przynajmniej was razem akceptują. Gdy moi rodzice dowiedzieli się, że mam chłopaka, to dosłownie dali mi godzinę na spakowanie rzeczy i opuszczenie ich domu.
— Wiem, wspominałeś. Postąpili naprawdę okropnie robiąc tak. Ale rodzice Remusa cię lubią, co nie?
— Pewnie, że tak. — Uśmiechnąłem się na myśl o nich. — Wiele rzeczy jednak o mnie nie wiedzą, co pewnie działa na moją korzyść.
Marlene prychnęła śmiechem i pokręciła głową. Drzwi od restauracji uchyliły się i wyjrzał zza nich Frank, który z niecierpliwością czekał, aż skończymy palić i właśnie chyba jego cierpliwość się skończyła.
— Chodźcie już, jest naprawdę sporo roboty... No i już dziesięć po szóstej... Nie chcę tu zgrywać szefa, ani nic, tylko wiecie... Potrzebujemy was tam w środku szybko. — Powiedział, wyglądając przy tym dość potulnie. Spojrzeliśmy na siebie z blondynką i zgodnie zgasiliśmy papierosy, po czym weszliśmy do restauracji za Frankiem. Ludzi rzeczywiście było sporo, dlatego też postanowiliśmy szybko się przygotować do obsługi.
Codzienna rutyna zaczynania pracy przebiegła tak, jak zwykle. Marlene już przejęła parę stolików od jednej z kelnerek, które miały już szykować się do zakończenia zmiany, a ja najpierw dostałem za zadanie przetrzeć stoliki i zająć się klientami, którzy dopiero przyjdą. Zawsze skupiałem się na tym, co zostało mi zlecone w pracy i robiłem wszystko bardzo starannie. Osoby, które mnie znały, z pewnością byłyby zdziwione, że potrafię coś robić na poważnie. Ta praca była dla mnie całkiem przyjemna, zdarzały się oczywiście niefajne sytuacje, ale ogółem to mi się tu podobało.
Z upływem czasu w restauracji nie ubywało gości. Miałem już kilka stolików, które obsługiwałem i latałem między salą, a kuchnią. Wszystko szło dobrze, aż do chwili, gdy na sali rozległ się huk i dźwięk tłuczonego szkła. Byłem akurat w pobliżu i widziałem jak kamień z impetem wpadł do restauracji i potoczył się pod ścianę. Z zaplecza wyjrzał Frank i z przerażeniem podszedł do szkła i obejrzał to, co zostało z drzwi. Na sali zapanowała cisza, nie wiedzieliśmy w ogóle, co robić.

CZYTASZ
Willa Na Przedmieściach [WOLFSTAR/JEGULUS]
Fiksi PenggemarKontynuacja opowiadania "Domek na działce" ~ Ze względu na to, że Syriusz i Regulus musieli opuścić rodzinny dom, Wolfstar i Jegulus wprowadzają się razem do nowoczesnej willi na przedmieściach. Warunkiem, pod jakim mogą tam mieszkać za niewielką ce...