Zjadłem niedawno lody, a teraz siedzę przytulony do Mr. pandasa. Nie mogę znieść myśli, że zabiłem swojego przyjaciela. Nie ważne, że kontakt nam się urwał. Nadal go lubię i to się nie zmieniło przez cały ten czas.
Zrobiło mi się zimno, więc nakryłem się kołdrą. Chwilę, później do pokoju wszedł blondyn z herbatą. Zamrszczył brwi i przyłożył rękę do mojego czoła.
-Jesteś trochę ciepły. Poczekaj, pójdę po leki.- powiedział, po czym ubrał kurdke i buty.
-Zaraz wrócę.- odparł i zniknął za drzwiami. Ja zacząłem pić herbatę. Chwilę później drzwi się otworzyły. Myślałem, że to Clay czegoś zapomniał, więc się nawet nie spojrzałem.
Nagle ktoś złapał mnie za szyję. Próbowałem łapać oddechy, ale nie mogłem. Zacząłem się dusić, jednak chwilę później uścisk na szyji ustąpił.
-Lubię, jak cierpisz. Muszę się zemścić za mojego ojca.- powiedział i wyciągnął nóż. Wystraszyłem się i kiedy chciałem wstawać chłopak na mnie usiadł, żebym nie mógł się ruszyć.
-hej, George. Wiesz zapomniałem portwe- zatrzymał się i przeraził widokiem. Szybko podbiegł do nas i wyrwał Wilburowi nóż.
-Wypierdalaj z tąd psycholu.- powiedział i dał mu cios w twarz.
-Jeszcze zobaczysz kto jest tu psycholem.- powiedział uśmiechnięty i starł krew z wargi, po czym wyszedł.Podszedłem do blondyna i go przytuliłem. On oddał uścisk i się na mnie spojrzał smutnymi oczami.
-już spokojnie. Poszedł, a teraz biorę portwel i idę.- powiedział i chciał już wyjść, ale ja mu w tym przeszkodziłem.
-Nie chce zostać sam.- powiedziałem ze smutną miną.
-Dobra, poczekaj chwilę. Pójdę po Nicka.
Gdy wyszedł, wziąłem nóż i schowałem go pod poduszkę. Następnym razem będę miał jak się obronić. Teraz muszę się rozglądać uważnie, bo inaczej będę martwy.
Chwilę później wrócił blondyn z Nickiem. Chłopak w czapce się do mnie uśmiechnął, a Clay wyszedł.
-Jak się czujesz?- zapytał i usiadł obok. Odsunąłem się i mu nie odpowiedziałem. Mogłem wyglądać jakbym się bał, ale ja po prostu nie chciałem z nim gadać.
-oh, boisz się mnie. Nic nie szkodzi.- powiedział i wstał. Usiadł na kanapie, a ja się uważnie mu przyglądałem. Jakiś taki podejrzany się wydaję. Chociaż jednym mordercą w tym pokoju jestem tu ja.
-No to ten, chcesz ze mną rozmawiać?- zapytał, a ja zaprzeczyłem.
-No to chociaż chodź ze mną film obejrzeć.- powiedział i wybrał coś do oglądania. Po jakimś czasie w tym filmie dwóch chłopaków zacząło się całować, a ja zagryzłem wargę.
-już wróciłem.- powiedział Clay z siatką leków.
-Boże, ile tego?- powiedziałem.
-No mam na gardło jakby zaczęło cię boleć. Jeszcze na kaszel, katar no i gorączkę. Ah no tak i przeciwbólowe.- powiedział i wszystko wyjął i położył mi na półkę koło łóżka.
-Kurwa Clay! Alex mi napisał, że Karla znaleziono na polanie w stanie ciężkim. Podobno udało go się uratować. Jakaś dziewczyna widziała jak mężczyzna ucieka i go zostawia, a w plecach miał nóż. Rozumiesz, że ona go uratowała.- mówił, a z oczu wypływały mu łzy. Czyli Karl żyje. Z jednej strony się cieszyłem, a z drugiej bałem. Co zrobi ojciec jak się o tym dowie?
-Boże, biedny Karl. Ciekawe kto mu to zrobił?- zapytał, a ja wziąłem lekki przeciwgorączkowe i odwróciłem wzrok.
-Nie wiem, ale znajdę tą osobę i wsadzę do paki.- powiedział i zauważyłem u niego na twarzy uśmiech psychopaty.
-Odprowadzić cię do pokoju?- zapytał się blondyn szatyna, a tamten pokazał mu głową na tak. Chwilę później wyszli, a ja wtuliłem się w Mr. Pandasa i próbowałem zasnąć.
Chwilę później wrócił blondyn i poszedł do łazienki. Gdy wychodził usłyszałem pociągnie nosem. Znowu ćpał.
-Możesz przestać?- zapytałem.
-huh? Chyba nie rozumiem.- powiedział i położył się w swoim łóżku.
-jezu, brać narkotyki.- powiedziałem.
-To tylko katar.- odparł, a ja spojrzałem na niego z politowaniem.
-No dobra masz mnie.- powiedział i się położył.
-proszę nie mów nikomu.- powiedział, a ja usłyszałem jak jego głos się łamie. Usiadłem na łóżku i zacząłem mówić.
-przestań to brać.
-Nie mogę.- odparł i schował głowę w poduszce. Usłyszałem cichy szloch, więc do niego podszedłem. Usiadłem na łóżku obok niego, a on się na mnie spojrzał. Położyłem rękę na ramieniu chłopaka mówiąc.
-Możesz, tylko nie chcesz. Ja ci pomogę.- powiedziałem, on się we mnie wtulił.
-dziękuję, jesteś super przyjacielem.- odparł i odsunął się ode mnie.
-traz idź spać. Masz mi jak najszybciej wyzdrowieć, rozumiesz?- powiedział, a ja się uśmiechnąłem i pomachałem mu głową na tak. Poszedłem do swojego łóżka i przytuliłem się do Mr. Pandasa. Tak właśnie zasnąłem wtulony w maskotkę.
Otworzyłem oczy i znowu byłem na tej polanie. Była noc, a lekki wietrzyk rozwalił moją fryzurę. Spojrzałem na to jezioro, a tam nadal ktoś siedział. Uznałem, że nie będę mógł tam podbiec więc nawet nie próbowałem. Nagle usłyszałem szelest. Odwróciłem się, ale nikogo tam nie było.
-Ktoś tam jest!?- zapytałem, ale odpowiedziała mi gucha cisza. Potem poczułem jak ktoś mnie dotyka więc gwałtownie się odwróciłem. Okazało się, że to ten cień.
-Ty to jednak głupi jesteś.- powiedział i się zaśmiał.
-To niby dlaczego?- zapytałem z obrażoną miną.
-Wiesz kto jest twoim Dream'em?- zadał mi pytanie.
-Nie.- powiedziałem, ten rozpłynął się z powiewem wiatru. Chwilę później poczułem na plecach dotyk więc się odwróciłem.
-Otwórz oczy, a go znajdziesz.- powiedział i zaczął biec, a ja biegłem za nim. Nagle pojawiliśmy się w moim domu.
-Pamiętasz jak się tu z nim bawiłeś?- zapytał.
-tak, ale co to ma do rzeczy?- powiedziałem, a ten się rozpłynął.
-Dream, uciekaj lepiej bo cię złapie.- powiedział młody ja.
-Jesteś taki pewien?- zapytał, a ja się uśmiechnąłem.
-tak.- po tych słowach na niego skoczyłem.
-dobra masz mnie, ale teraz mogę cię potorturować.- powiedział i zaczął mnie gilgotać. Śmiałem się tak, że ledwo co łapałem oddechy. Uśmiechnąłem się na to wspomnienie, ale co to ma na celu?
Chwilę później wszystko zniknęło, a ja znowu byłem na tej polanie. Wokół mnie wirował zielony pył po czym zamienił się w cień.
-Przypomniało ci się coś?- zapytał, a ja pokręciłem głową na nie.
-Oh George, przed nami jeszcze długa droga...
____________________________
Hi⭐?
Opinia o rozdziale
------------------------->Kocham was ♥️♥️
CZYTASZ
Criminal ||DreamNotFound||
AventuraŻyjemy w świecie, gdzie do przestępstw dochodzi co chwilę. Czy ktokolwiek się zaorientuje, że to on robi to wszystko?