~11~

235 23 57
                                    

Obudziłem się w swoim łóżku zalany łzami. Spojrzałem przed siebie, a tam lerzał blondyn. Nie zamierzam dużej tolerować Victor'a. Wziąłem telefon Clay'a i złapałem jego rękę. Delikatnie się poruszył przez co się przestraszyłem. Gdy jednak uświadomiłem sobie, że nadal spał, przyłożyłem jego palec do telefonu. Urządzenia się odblokowało, a ja natychmiast zacząłem przeglądać wiadomości z dzisiejszym celem. Była 1.00, więc idealna pora na morderstwo.

W końcu po tych wiadomościach, które przyprawiały mnie o mdłości, znalazłem jego adres. Wziąłem więc szybko swoją katanę, nóż, zapalniczkę i oczywiście coś żeby nie mógł krzyczeć. Przebrałem się w czarne ciuchy i wyszedłem.

Szłem ciemnymi ścieżkami, aż w końcu dotarłem pod dom ofiary. Uśmiechnąłem się psychopatycznie, a światło z latarni świeciło prosto na mnie. Normalnie jak z jakiegoś filmu. Czułem się niesamowicie.

Wyważyłem drzwi i wszedłem do środka. Poszedłem od razu poszukać sypialni. Zobaczyłem tam właśnie Victor'a. Biedny nie świadomy co się właśnie stanie. Przywiązałem go do łóżka, a on się przebudził.

-Hej skarbie, teraz to ja się zabawie.- powiedziałem z uśmieszkiem. Miałem rządzę zemsty. Muszę się zemścić.

-przepraszam, nie chciałem.- Ja się tylko zaśmiałem.

-Nie chciałeś kurwa!? Ty mnie zgwałciłeś, ale teraz to nie ważne bo ja cię zabije.- powiedziałem i związałem mu jego ochydną mordę materiałem.

-Teraz przyszła pora na mnie. Mam okazję się wykazać więc to robię.- powiedziałem i szarpnąłem go za włosy. On tylko mruczył coś z niezadowolenia. Ja się zaśmiałem i uśmiechnąłem.

-Pora się zabawić kochaniutki.- powiedziałem i wyciągnąłem z jego szafy pas.

-Teraz będę patrzył jak cierpisz.- Odparłem i walnąłem go pasem w rękę jak najmocniej. Z jego oczu wyleciały łzy. Krzyknął w materiał przez który był mniej słyszalny.

Wyjąłem nóż i rozdarłem mu koszulkę. Przejechałem nożem leciutko przy okolicy serca. Chwilę później przekierowałem się na twarz. Zrobiłem mu lekką kreskę, która od razu nasiąkła krwią. W pomieszczeniu można było czuć metaliczny zapach krwi, ale mi to nie przeszkadzało. Nie kiedy to krew mojego wroga.

-No i co ci to da? Clay nie pokocha osoby, która zabiła mu chłopaka.- powiedział, a ja zauważyłem dopiero teraz, że materiał mu się zsunął. Poprawiłem go i teraz nie mógł nic mówić.

-Jak ja nie mogę go mieć, to nikt nie może.- powiedziałem i wyjąłem katanę, którą wbiłem mu prosto w serce. Chwilę później usłyszałem skrzypnięcie. Odwróciłem się, a tam stał Wilbur. Kurwa zawsze on.

-Śledziłeś mnie, czy co?- powiedziałem śmiejąc się. On na mnie spojrzał się przerażony.

-Ty jesteś psychopatą!- Wykrzyczał i wyjął telefon, aby zadzwonić na policję. Rzuciłem nożem w komórkę, a ona wbiła się z ostrzem w ścianę. Uśmiechnąłem się i podniosłem głowę do góry.

-Oh Wilbur, chcesz dołączyć do ojca? Jeśli nie to jak najszybciej się z tąd ulotnij.- powiedziałem i się zaśmiałem. Czułem się świetnie z zabiciem Victor'a. Lubię zabijać, ale osoby, które na to zasłużyły. Wysoki brunet tak szybko jak się pojawił tak zniknął. Postanowiłem, że zrobię jak z poprzednim domem, spalę go.

Wyszedłem więc i polałem drzwi benzyną, po czym je podpaliłem. Zaraz później uciekłem z miejsca przestępstwa i kierowałem się w stronę akademika. Gdy już tam byłem zauważyłem Alex'a, więc schowałem się za rogiem budynku. Zobaczyłem tam Tommy'ego. Mojego kolegę z pracy.

-Hej st- nie zdążył dokończyć bo zakryłem mu twarz ręką. Po chwili przystawiłem palec wskazujący do swoich ust na znak, żeby był cicho. On kiwnął głową, a ja zabrałem swoją dłoń z jego twarzy. Gdy wyjrzałem, niekogo już nie było. Odetchnąłem tylko i usiadłem na chodniku.

-Grubo było.- powiedział ilustrując mnie wzrokiem. No tak, ubrania jak i twarz miałem w krwi. Jednak chłopak wyglądał nie lepiej.

-U ciebie również.- powiedziałem i się zaśmiałem.

-No cóż, ciężka noc.- odparł i oparł się o ścianę.

-Muszę się przebrać Tommy i umyć.- powiedziałem i położyłem swoje dłonie na włosach ciągnąc je lekko. Chłopak się uśmiechnął i podał mi rękę. Ja ją przyjąłem i wstałem.

-Możesz u mnie to zrobić. Mam pokój z Ranboo.- powiedział, a ja nie wierzyłem w to co słyszę.

-On jest na wolności?- zapytałem zdziwiony.

-Sam się zaszokowałem, okazało się jednak, że uciekł. Zmienił styl ubierania, robi makijaż i oczywiście zmienił nazwisko. Teraz nazywa się Max Smith.- Powiedział niebieskooki. Skinąłem głową i się uśmiechnąłem.

-To idziemy do ciebie. Na co czekasz?- blodyn się zaśmiał i prowadził mnie do miejsca zamieszkania. Gdy tam się znaleźliśmy, wszedliśmy do środka.

-Masz ciuchy, czy ci pożyczyć?- zapytał się. Ranboo za to ilustrował mnie wzrokiem. Chwilę później podszedł do mnie i przytulił.

-Witaj stary, jak się dawno nie widzieliśmy.- odparł, a ja oddałem przytulasa.

-To mam ci dać te ciuchy czy nie?- dopytywał zniecierpliwiony blodyn.

-Daj.- powiedziałem i odsunąłem się od chłopaka. Chwilę później dostałem od Tommy'ego białą koszulkę z niebieskimi rękawkami i czarne dresy.

-Kosmetyki masz w łazience i tu masz ręcznik.- powiedział i dał mi go. Uśmiechnąłem się i mu podziękowałem po czym wszedłem do łazienki.

Zakluczyłem drzwi i się rozebrałem. Chwilę później znalazłem się pod prysznicem. Zmywałem z siebie krew, tego oblecha. Kto by pomyślał, że stracimy nowego kolegę z klasy tak szybko jak go dostaliśmy. Gdy już nie było śladów morderstwa na mojej skórze, osuszyłem swoje ciało. Chwilę później się ubrałem w rzeczy które dał mi blondyn i wyszedłem z łazienki.

-No co ty pierdolisz, że już jest 7.00 rano.- powiedział blodyn. Ja się zdziwiłem. 7.00 rano. No cóż bywa.

-Jeszcze raz dzięki i muszę się zmywać, pa.- powiedziałem i pokierwałem się w stronę mojego pokoju. Wszedłem do środka i zobaczyłem, że blodyn jeszcze śpi. Usiadłem na łóżku i westchnąłem. Ja chyba oszalałem przez tego chłopaka. Chwilę później zdjąłem buty i połóżyłem się spać.

-Hej George!- powiedział Clay, a raczej Dream.

-Hej. Czemu ja nadal mam te sny? Przecież już wiem kto jest moim Dream'em.

-Tak, wiesz i chcę ci coś pokazać.- powiedział i znaleźliśmy się znowu w domu Victor'a.

-Posłuchaj.- powiedział i się rozpłynął.

-No i co ci to da? Clay nie pokocha osoby, która zabiła mu chłopaka.

-Jak ja nie mogę go mieć, to nikt nie może.- powiedziałem i wyjąłem katanę, którą wbiłem mu prosto w serce.

Nie kontrolowanie się uśmiechnąłem, a Dream się znowu pojawił. Spojrzał się na mnie i poklepał po ramieniu.

-Powodzenia.- powiedział i zniknął. Halo, co to miało znaczyć!? Czyli to, że wiem, że to on to jeszcze nie koniec?

_________________________
⭐?

Criminal ||DreamNotFound||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz