#8

11 1 0
                                    

Trwaliśmy tak chwilę w tym uścisku. W końcu Kacper mnie puścił i spojrzał głęboko w oczy.
- Teraz naprawdę już musisz jechać - stwierdziłam ze smutkiem.
- Teraz już niestety tak - potwierdził i spojrzał na zegarek.
Nieunikniona chwila w końcu nadeszła.  Wyślizgnęłam się z cudownych objęć chociaż wcale tego nie chciałam. Rzuciliśmy sobie tylko szybkie "Cześć i do zobaczenia" i poczułam ukłucie w sercu. Na moją twarz wkradł się smutek, ale nie mam pojęcia czy przyjaciel zauważył. Rozeszliśmy się w swoją stronę. Otworzyłam samochód. Wsiadłam i od razu po włożeniu kluczyka do stacyjki opuściłam szyby. Kacper puścił mnie pierwszą do wyjazdu. Stanęliśmy na czerwonym. Ja bez kierunku, on sygnalizujący skręt w prawo. Wystartowałam ze skrzyżowania na zielonym i wjechałam prosto na autostradę. Kiedy dojechałam na wysokość wjazdu ujrzałam ciężarówkę, która właśnie wkulała się na przeciwne pasy. Wtedy puściły mi wszystkie emocje. Do oczu wtoczyła mi się pierwsza łza, a chwilę później ryczałam juz jak bóbr. Poczułam przez chwilę, że chce zawrócić. Nim zdążyłam się porządnie zastanowić zjechałam w prawo w zjazd. Na wiadukcie zawróciłam z piskiem opon i wjechałam na autostradę w przeciwnym kierunku. Weszłam szybko w Gadu.
M: Stój!
K: Co? - odpisał zdziwiony Kacper.
M: Zatrzymaj się, błagam!
Wcisnęłam gaz w podłogę i w kilkadziesiąt sekund dogoniłam ciężarówkę, która zaczęła zjeżdżać na pas awaryjny. Wrzuciłam światła awaryjne i zjechałam tuż za nią. Zatrzymałam się. Po zaciągnięciu hamulca wyskoczyłam z samochodu. Chłopak już szedł w moją stronę. Dosłownie z biegu wpadłam prosto w jego uścisk. Czułam jak brunet gładzi mnie po włosach. Łzy płynęły mi bezwiednie po policzkach mocząc koszulkę na barku Kacpra. Całe szczęście była czarna. Po chwili odkleiłam głowę od chłopaka i spojrzałam mu prosto w oczy. Widziałam w nich totalny smutek. Ręką włożył mi kosmyk włosa za ucho i pogłaskał po policzku. Gdzieś w głębi duszy poczułam spokój i ulgę. Po 15 minutach w końcu wydostałam się z objęć przyjaciela.
- Jedź ostrożnie, proszę - poprosiłam. - Będę tęsknić - oznajmiłam.
- Dobrze. Ty też jedź ostrożnie i napisz jak będziesz w domu.
Chłopak puścił moją dłoń, którą chwycił po uwolnieniu mnie z uścisku. Wróciłam do samochodu. Cały ogrom emocji zwyczajnie opadł. Teraz ze spokojem mogłam odjechać. Kawałek dalej znajdował się zjazd z autostrady. Mogłam przejechać przez 2 miejscowości do swojej. Wciąż płakałam, ale nie jakoś mocno. W drodze do domu zahaczyłam o sklep i kupiłam coś na obiad i słodkiego na wieczór do filmu. Zasadniczo byłam szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Nie potrafiłam zrozumieć, co tak właściwie poczułam. Chłopak sprawiał przez ostatnie tygodnie, że miałam uśmiech na twarzy i tego dnia było tak samo. Szkoda tylko tak krótkiego czasu. Mimo stresu podobało mi się spotkanie. Wiedziałam, że podjęłam słuszną decyzję. Kiedy parkowałam Forda na podjeździe usłyszałam powiadomienie z telefonu. Wjechalam do garażu i po zamknięciu go weszłam do domu. Pospiesznie odblokowałam ekran telefonu. Pijąc sok, włączyłam rozmowę z Kacprem.
K: Dziękuję, że przyjechałaś dzisiaj. Wiele to dla mnie znaczyło. Napisz jak będziesz w domku.
M: Jestem juz w domu. Ja tobie tez mega dziękuje. Było super. I przepraszam, że Cie zatrzymałam. Potrzebowałam tego.
K: Nie musisz przepraszać. Też chciałem to zrobić tylko GPS w ciężarówce nie pozwala... To było urocze.
M: Tak sądzisz?
K: Oczywiście, że tak. Dawno nie było mi tak miło i dawno się tak nie czułem.
M: Ty się chociaż nie poryczałeś.
K: Tylko 3 rzeczy w życiu mnie wzruszyły i żadna więcej...
Wydało mi się to w tamtym momencie strasznie przykre. Nie potrafić się tak zwyczajnie rozkleić. Pisałam z Kacprem potem jeszcze bardzo długo. Nawet nie obejrzałam serialu ani nie przeczytałam książki. Poświęciłam mu całkowicie swój czas. W głowie miałam wiele myśli. Chciałam przyjacielowi napisać, że mi na nim zależy i jak bardzo jest dla mnie ważny. Wtedy pierwszy raz poczułam coś czego dawno nie było już w moim sercu. Tęsknota... Nagle wydawało mi się, że odzyskałam w sobie wszystkie emocje, o których dawno zdążyłam zapomnieć. To było dosyć dziwne. Nie zamierzałam jednak narzekać. Teraz chłopak zaczął znaczyc jeszcze więcej niż wcześniej. Szczerze powiedziawszy nie planowałam tego ani trochę. Zasadniczo miłam w głowie prosty plan. Po pierwsze, żeby nikogo już więcej nie poznawać. Po drugie nie przywiązywać się i nie spotykać się. A jaki był plan B? Nie zepsuć planu A. Co ja zrobiłam? Zepsułam oba. Problem tkwił jedynie w tym, że byłam z siebie cholernie dumna. Chciałam wykrzyczeć zwyczajnie światu jaka jestem szczęśliwa. Raczej dość kretyńskie uczucie. Zupełnie zapomniałam odpisać Kacprowi. Przypomniało mi się o tym dokładnie wtedy, gdy usłyszałam dzwonek telefonu. Odebrałam i usłyszałam zaciekawiony głos.
- Ty śpisz czy co? - zaśmiał się do słuchawki.
- Niee, po prostu się zamyśliłam.
- Oh, ciekawe o czym?
- O tym jak zepsułam swój plan A i B i nie żałuje.
- Ooo ty też? Jak miło - bruneta to ewidentnie bawiło. - No popatrz ile mamy wspólnego.
- A żeby to była pierwsza rzecz.
- No fakt, trochę by się tego uzbierało jakby się nad tym dłużej zastanowić. Tutaj praca, tutaj muzyka, tutaj inne pierdoły.
- Zgadza się. A teraz zobacz, która jest godzina, bo wydaje mi się, że jest idealna aby pójść spać - prychnęłam do telefonu.
- No tak jest dwudziesta trzecia dwadzieścia trzy. Też uważam, że to pora do spania moja droga. Jutro też jest dzień na ploteczki.
- A my jakieś w ogóle mamy?
- Tak, na przykład jaka jest pogoda czy co dziś będziemy jedli.
- Też prawda.
- Tooo dobranoc. Śpij dobrze, kolorowych snów. No i do usłyszenia jutro chyba co? - zaczął pożegnanie.
- Hmm.. Tak, zdecydowanie do jutra. Ty też śpij dobrze i ogólnie spokojnej nocy.
- Buziakii, pa.
- No paa.
Zakończyłam połączenie. Chwilę patrzyłam z ciekawością w komunikator, ale jednak to było ostatecznie dobranoc. Podłączyłam telefon do ładowarki. Wtuiłam się w swoją miekką poduszkę. Minęła chwila jak zasnęłam. Jestem pewna, że trwało to conajmniej do północy. Wrażenia ze spotkania nie chciały mi dać spokoju, ale w końcu się udało i zapadłam w głęboki sen. Tej nocy miałam nawet fajny sen. Śniło mi się nasze spotkanie. Przypuszczam jednak, że to był następny raz. Byliśmy bardziej swobodni. Pamiętam też, że dużo się przytulaliśmy i rozmawialiśmy. Myślę jednak, że za nic nie oddałabym tego stresu i ekscytacji z tego spotkania. Sen był ukojeniem wszystkiego. Przede wszystkim stresu z ostatnich 3 tygodni. Po 2 przebudziłam się z tego pięknego snu. Wybudził mnie jakiś huk w oddali. Napiłam się i zapadłam dalej w błogi sen.

----------------------------------
Time to next chapter 😉
Enjoy 🥰

Przypadkowe spotkanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz