Wyłoniłam się zza drzwi. Kacper grzebał coś w środku stojąc na stopniach.
- No hej - powiedziałam w stronę przyjaciela.
- O hej, jesteś - spojrzał w dół pod ręką.
Zszedł ze stopni na ziemię i przytulił mnie mocno. Znowu czułam ten cudowny zapach perfum. Świat zatrzymał się na chwilę w miejscu. Staliśmy tak wtuleni w siebie i żadne nic nie mówiło. Gdyby nie fakt, że na dworze robiło się chłodno, mogłabym tak stać i stać. Odkleiłam głowę od ramienia Kacpra i popatrzyłam na niego cała szczęśliwa.
- Jak droga minęła? - spytał.
- A całkiem w porządku. Trochę nudna - odparłam z uśmiechem.
- Wskakuj, zrobiłem Ci herbatę - brunet wszedł do środka.
Wzięłam jeszcze ciasto z auta i dołączyłam do przyjaciela. Odłożyłam na bok telefon i klucze. Wodziłam wzrokiem za Kacprem. Bacznie obserwowałam każdy jego ruch. W końcu usiadł na siedzeniu obok. Uśmiechał się od ucha do ucha. Zupełnie jakby dostał nagłego przypływu szczęścia. Trudno było powstrzymać się od odwzajemnienia gestu, więc siedzieliśmy tak na przeciwko siebie i się do siebie uśmiechaliśmy. Trwało to jakaś chwilę. Zupełnie nie potrzebowaliśmy słów, żeby się rozumieć. Wystarczyło po prostu być. Po dłuższej chwili zaczęliśmy rozmawiać. Trochę o pracy, trochę o codzienności. Nadawaliśmy jak zawsze na tych samych falach. Podczas rozmowy nie było niezręcznej ciszy. Zawsze każdy miał coś do powiedzenia. Kacper wkońcu poczuł potrzebę, żeby iść na dwór zapalić, a ja w sumie musiałam iść do łazienki. Zapowiadała się, więc kolejna wyprawa w tym kierunku. Wzięłam ze sobą długie spodnie, żeby się przebrać, bo zrobiło się trochę zimno i ruszyliśmy powolnym krokiem w stronę oddalonego kawałek budynku. Po drodze śmialiśmy się i wygłupialiśmy, a kierowcy innych ciężarówek patrzyli jakby to było coś nowego. Może i tak. W tych czasach rzadko spotyka się dwójkę roześmianych ludzi. Mogło to wydawać się nierealne. Pogoda jak na początek lata była wspaniała. Mimo drobnego chłodu niebo było piękne i gwieździste. Zajęci rozmowa wróciliśmy do ciężarówki. Staliśmy teraz tak obok siebie i patrzyliśmy w niebo.
- Oo zobacz! - wskazałam palcem. - Tam jest duży wóz.
- To gdzieś obok powinien być też mały... - zamyślił się Kacper.
Przed naszymi oczami przeleciała spadająca gwiazda.
- Widziałeś?! - wykrzyknęłam.
- Widziałem- odparł brunet.
- To teraz pomyśl życzenie.
- Pomyślałem, a ty o czym pomyślałaś?
- Nie mogę Ci powiedzieć, bo się nie spełni.
- Oj no weź...
- To jak się spełni to Ci powiem okej?
- Jeju jaka tyś jest uparta.
Chłopak objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Momentalnie zrobiło mi się cieplej. Położyłam mu głowę na ramieniu. Podobała mi się ta chwila. Była taka niepowtarzalna. Patrzyliśmy tak na niebo zupełnie spontanicznie. Sprawiało mi to radość, a uśmiech nie schodził z twarzy. Przyjaciel też wyglądał na spokojnego i szczęśliwego. Lubiłam go takiego. Nienawidziłam jego złości, smutku lub bezradności. Wtedy i ja czułam się bezsilna, bo zazwyczaj dzieliły nas ogromne ilości kilometrów.
- Mały wóz był gdzieś koło gwiazdy polarnej - przerwałam ciszę.
- A gwiazda polarna powinna być gdzieś tam - wskazał palcem Kacper.
- No chyba śnisz. Gwiazda polarna jest kawałek od ostatniej gwiazdy tyłu dużego wozu.
- Nie, no co ty mówisz? Gwiazda polarna była w tamtą stronę.
- Nie będę się z Tobą kłócić.
- Ale ja się z Tobą nie kłócę - spojrzał na mnie badawczo. - Ja tylko...
- Tak, ty tylko twierdzisz, że to w inną stronę - zaśmiałam się.
Kacper odwzajemnił moje parsknięcie. Chwilę się śmialiśmy po czym chłopak się ode mnie odsunął i poszedł napić. Stał teraz oparty o drzwi. Przy okazji ubrał na siebie bluzę. Wciąż podziwiałam gwiazdy. Spadło ich jeszcze może z pięć. Czułam na sobie wzrok opartego o drzwi bruneta. Odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy.
- Kacper, tam są gwiazdy - uśmiechnęłam się. - Patrz, bo przegapisz.
- Jasne... - spojrzał na chwilę w niebo.
Jego wzrok jednak szybko wrócił na mnie. Zastanawiałam się, co takiego jest we mnie, że mnie tak obserwował. Nie byłam jakaś zjawiskowa. Wyglądałam po prostu jak ja. Dziewczyna, która jest w swoim codziennym ubiorze i w zasadzie to w drodze do kuzynki, którą kocha najmocniej na świecie, a Kacper dalej patrzył tylko na mnie. Palił teraz papierosa. Po raz kolejny spojrzał spowrotem w gwiazdy, ale szybko wrócił wzrokiem do mnie. Czułam się conajmniej obserwowana. Kątem oka też na niego patrzyłam. Wydawał się taki skupiony i spokojny. Zerknęłam na niego i uśmiechnęłam się szeroko.
- Co tak patrzysz? - spytałam zaciekawiona.
- A tak o - wzdrygnął ramionami i odepchnął się od drzwi. - Po prostu cię podziwiam...
Kacper znów mnie mocno przytulił. Do moich nozdrzy dostał się zapach oplatającego go dymu z papierosa lecz nie przeszkadzało mi to. Chwilę później ponownie było czuć te cudowne perfumy. Trwaliśmy tak w tym uścisku. Właśnie to powodowało, że moje serce zwyczajnie zwalniało rytm. Nabierałam spokoju i ciepła w sercu. Czułam się bardzo bezpieczna. Dawno nie było mi tak dobrze.
- Lea? - usłyszałam spokojny głos przyjaciela.
- Tak? - odparłam nie odsuwając się ani centymetra.
- Bo jest już 24 - Kacper posmutniał.
- Wiem, musiałabym już jechać - szczęście mnie nagle opuściło.
- Jedź ostrożnie proszę.
- Dobrze, będę uważała jak zawsze.
Chłopak pocałował mnie czule w czoło, a później w policzek i znowu przytulił mocno do siebie. Nagle w moim brzuchu w górę wzniosły się motyle. Jakież to było przedziwne uczucie. Na mojej twarzy ponownie zagościł uśmiech. Nikt nie był dla mnie nigdy taki delikatny i pełen uczuć. Odsunęłam się od przyjaciela i powoli się odwracając szłam w kierunku auta. Usiadłam w Fordzie i nagle dostałam przypływu smutku. Przekręciłam kluczyk w stacyjce. Nim zapięłam pasy, łzy napłynęły mi same do oczu. Miałam ochotę krzyczeć. Odrzuciłam pas bezpieczeństwa i wyskoczyłam z auta. Po kilku sekundach znów stałam przed Kacprem. Cała zapłakana rzuciłam się mu w ramiona. Objął mnie. Znowu staliśmy tak przez chwilę. Czułam jak jego koszulka robi się mokra na ramieniu. Odkleiłam na chwilę głowę by na niego spojrzeć. Trzymał teraz moją twarz w swoich dłoniach. Przetarł kciukiem mój policzek i po raz kolejny pocałował mnie w czoło. W pewnej chwili zauważyłam jak po jego policzku spłynęła pojedyncza łezka. Taka niewinna, prawie niewidoczna.
- Teraz już mogę jechać - oznajmiłam.
- Na pewno? - chłopak patrzył mi prosto w oczy.
- Tak, jestem tego pewna.
- Uważaj na siebie i zadzwoń.
- Dobrze, obiecuję.
Włożyłam ręce w kieszenie bluzy. Uśmiechnęłam się jeszcze i już ruszałam w stronę samochodu, gdy nagle poczułam dłoń przyjaciela na nadgarstku. Przyciągnął mnie do siebie i złożył delikatny pocałunek na moich ustach. Spojrzeliśmy na siebie. On się uśmiechał, a ja stałam nieco zszokowana. Kacper dał mi jeszcze dwa, teraz już nieco bardziej śmiałe, buziaki. To było coś nowego. Motyle w moim brzuchu oszalały kompletnie i każdy zaczął się tłuc w inną stronę. Odebrało mi mowę. Wiedziałam, że muszę jechać.
- Teraz już na pewno możesz - odezwał się uśmiechnięty brunet. - Zdecydowanie to było jeszcze potrzebne.
Czułam, że się rumienię.
- Tak, to było bardzo potrzebne iii niesamowite - odparłam wkładając kosmyk włosów za ucho.
Odwróciłam się i poszłam w stronę auta. Uśmiechałam się teraz sama do siebie. Wciąż czułam dotyk na swoich ustach, a w głowie odtwarzałam te chwilę jak film. Poczułam, że to będzie fascynujący rozdział w moim życiu.-----------------------------------
Zapraszam na kolejny rozdział 🙈
Enjoy!
CZYTASZ
Przypadkowe spotkanie
Dla nastolatkówLea jest dziewczyną po przejściach. Pracuje w niecodziennej dla kobiet pracy. W pewnym momencie życie obraca się jej o 180 stopni. Jak potoczą się losy bohaterki? Czy odnajdzie w życiu jeszcze szczęście?