„Ale ja cię naprawię, prawda?"

623 41 29
                                    


trzy lata wcześniej

Czasem nienawidzę Chase z jednego, ale bardzo prostego powodu.

Mimo tego, że jest moim przyjacielem i wszystko inne to jednak nic nie zmienia faktu, że niekiedy następuje ten moment w życiu, w którym pojawiają się sprzeczki. Dziś jedna taka sprzeczka między nami zaszła.

Chase nie umie szczędzić sobie w słowach. Głupek i egoista w tak młodym wieku.

Marszczę brwi, stojąc przed progiem drzwi mojego starszego przyjaciela. Z jednej strony obawiam się, że Chase mógł też wpaść na pomysł przyjścia tutaj, ale z drugiej, wiem też to, że czarnowłosy jest raczej typem samotnika i nienawidzi pokazywać innym swoich emocji.

Wzdycham i poprawiam plecak, który strasznie obciąża moje plecy. Na mojej twarzy pojawia się grymas niezadowolenia, ale mimo tego podchodzę jeszcze bliżej brązowych drzwi i pukam w nie.

Obawa przed Chase'em wciąż mi towarzyszy, ale znika, kiedy widzę zaskoczoną twarz Ryle'a. Uśmiecham się krzywo w jego stronę i od razu wchodzę do środka pomieszczenia. Nie pytam, bo wiem, że nie będzie mieć nic przeciwko. Rodziców u niego nie ma, a dziadkowie są kilka kilometrów stąd.

Od razu po przekroczeniu progu, zdejmuję plecak i rzucam go na zadbaną podłogę. Potem to samo robię z butami. Po ich zdjęciu odwracam się w kierunku przyjaciela.

– Co tu robisz? – pyta jak gdyby nigdy nic.

– Pokłóciłam się z Chase'em. – mówię i podchodzę do niego szybko, by tylko móc przytulić się do jego szerokiej klatki piersiowej.

Dzieli nas trzy lata różnicy. Wiem, że w naszym wieku, czternastu i siedemnastu lat, to bardzo duża różnica, ale ja traktuję Ryle'a jako starszego brata, którego mogę w każdej chwili poprosić o pomoc. On traktuje mnie tak samo jak ja jego.

Nasze małe gesty, typu przytulanie czy dotykanie się w mniej intymny sposób jest normalne. Przyjaciele tak robią.

– Nienawidzę go. – mówię mocniej obejmując Ryle'a.

– O co poszło? – pyta, odsuwając mnie od siebie, by po chwili chwycić mnie za ramię.

Chłopak pociąga mnie w stronę schodów. Oboje idziemy po nich, by następnie skręcić w lewo i wejść do pokoju Kingstona. Ten puszcza mnie i zamyka drzwi.

– Tym razem o pająki czy może jednak oto kto robi jakiś projekt?

– Nie. – przeczę. – Po prostu jest cholernym egoistą. Myśli tylko o sobie. Tylko on może chodzić na imprezy i się na nich nawalać. Ja też chcę to robić!

Wiem, że w tej chwili dramatyzuję. Ja po prostu taka właśnie jestem. Analizuję, myślę i dramatyzuję dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie umiałabym inaczej, bo z każdym następnym dniem nadchodzi coraz więcej problemów, które chcę rozdrobnić na najmniejsze części.

Overthinking.

Właśnie takim typem człowieka jestem.

To uwłaczające. Bardzo często, kiedy zmagam się z tym, czuję zmęczenie i stres. Paraliż analityczny jest czymś, że nawet najmniejsze czynności powodują u mnie czy u innych osób pierdolony dyskomfort. Nie jestem z tego zadowolona. Z każdym dniem jestem skłonna do zamknięcia się w domu.

– Cassie... – słyszę jak przez mgłę.

Parokrotnie mrugam oczami i znów spoglądam na Ryle'a. Widzę jak chłopak z mocnych wzrokiem patrzy na mnie. Jego tęczówki skanują moją twarz. Nie widzę po nim innych emocji niż tylko obojętności. Chociaż może przez chwilę dało się zauważyć pewną małą iskierkę.

LA FANTAISIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz