Siedem tygodni później, zmiana narracjiSiedem tygodni.
Tyle minęło od czasu, kiedy Cassandra Sandford i Jonathan Bennett ostatni raz ze sobą rozmawiali. Gdzie ostatni raz stanęli ze sobą twarzą w twarz i wymienili ze sobą jakiekolwiek słowo. Zakończyli to w postaci powiedzenia sobie: mam lepszy pomysł.
Nathan czekał i dał w ręce Cassie wolną wolę. On się jej poddał i wcale nie czuł się z tym faktem źle. Nawet zrobił to z przyjemnością, ale może nie wiedział z jaką personą ma do czynienia?
Fakt, można powiedzieć, że ten wcale jej nie znał, ale każdego dnia o ten samej godzinie dostawał od Cassie coś o sobie. Ten nie pozostawał jej dłużny. Robił to samo, co przekładało się na to, że mimo, że nie rozmawiali to oboje dowiadywali się czegoś więcej o sobie nawzajem. Taka była ich umowa. Nie rozmawiają, ale każdego dnia piszą jedną poznawczą siebie rzecz. Ale z każdą nową chwilą coś w wnętrzu Jonathana drgało. I nie. To nie było zauroczenie. Ani nie miłość.
To chęć jeszcze bliższego zbliżenia się, żeby nie tylko poznać jej myśli czy samą siebie. On chce poznać ją całą. Jej gesty, jej ruchy i jej tajemnice. Zdecydowanie wolał poznać te ciemne strony dziewczyny, bo uważał, że każda najciemniejsza wada jest tą, która pozwala rozpoznać jakim człowiekiem jest dana osoba.
Chłopak westchnął i odsunął od siebie kartkę papieru. Chciał na niej zawrzeć coś bardziej brutalnego – dużo gorszego niż tego, co zawarł w liście.
Uczucia – one według niego są czymś dużo gorszym. Nie mógł się przełamać do wyznania dziewczynie tego, że zaczął pragnąć poznana jej wszystkich pieprzonych gestów i ruchów. Nie mógł pozwolić sobie na to, by dziewczyna go odrzuciła. Musiał robić małe kroczki, bo to one zależą od tego czy Cassie – ciemnowłosa piękność go w małym stopniu polubi. On już to zrobił. Zaczął powoli przepadać i przez nią od tych siedmiu tygodni nie pomyślał o używkach. Zaprzestał wszystko dla niej, a powiedział sobie kiedyś, że wszystko zrobi tylko dla siebie, a mie dla jakieś dziewczyny. On naprawdę zaczął sięgać ręką coraz dalej po swoją fantazję.
Chłopak po chwili sięgnął po kartkę i zgniótł wcześniejsze zapiski, wrzucając je do kosza. Musiał zacząć od nowa, bo wszystko wcześniejsze, co napisał było zbyt opisujące go. Nie jest to odpowiedni czas – małe kroczki.
Jonathan chwycił z powrotem czarny długopis i zaczął pisać jego kolejne odkrycie siebie, ale ten nie wiedział, że w tym samym czasie Cassandra Sandford przygotowywała się do bardzo złego ruchu swoim pionkiem. Została sama na trzy inne pionki. Jednak wiedziała na co się pisze.
Przygotowywała to w końcu aż siedem tygodni. Te dni były dla niej walką – na początku sprawdziła czy te ruchy są dozwolone, a na sam koniec wykonała pierwszy z nich.
Dziewczyna sięgnęła po paczkę leków, które przyszły jej przez internet. Zamówiła je miesiąc temu, a przez cały ten czas ukrywała je pod swoim łóżkiem. Nikt się nie zorientował i nie zmierzało do tego, aby to faktycznie się stało. Dlatego, kiedy dobijała już siódma wieczorem, dziewczyna zaczęła wdrażać swój pierwszy ruch białą królową.
Ciemnowłosa chwyciła za wieczko pudełeczka z tabletkami i je powoli otworzyła. Wsypała na swoją drobną rękę kilkanaście, małych tabletek. Popatrzyła na nie i zastanawiała się: co by było gdyby?
Co by było gdyby nie poznała Ryle'a?
Byłaby normalną dziewczyną, która w tym momencie nie musiałaby robić tak brutalnej rzeczy? A może spotkałaby na swojej drodzę innego, dużo gorszego od Ryle'a chłopaka?