„Wyglądasz niewinnie, wiesz?"

536 39 11
                                    


Trzy lata wcześniej, miesiąc przed incydentem

Tak się cieszę. Właśnie kończę czternaście lat.

To wielki dla mnie moment, a przynajmniej tak mówi mi Chase i Ryle. Oni nigdy nie kłamią, a przynajmniej nie w mojej kwestii. Wiadomo w końcu, że nawet najgrzeczniejsze osoby naginają się do kłamstwa.

Też to robię – naginam się do podstawowych wartości.

Ostatnio kłamię trochę częściej, ale nigdy nie przekraczam granic. Nie umiałabym tego zrobić. Jestem w końcu najmłodsza z rodziny Sandford i nie chciałabym przynieść jej wstydu. Mimo, że nie jesteśmy bogaci jak rodziny prawników czy "przyjaciół" burmistrza, to jednak wchodziliśmy w tę część społeczeństwa, która nie jest ograniczona.

To tylko niewinne kłamstewka.

Przełykam ślinę i niecierpliwie tupię prawą nogą o podłogę. Spoglądam na zegar, który wskazuje dopiero drugą po południu.

Jeszcze niecałe cztery godziny – myślę i szybkim krokiem pędzę do swojego pokoju. Mamy i taty znów nie ma, co z jednej strony mnie cieszy, ale z drugiej nie chciałabym spędzać urodzin bez nich. Może to dziwne i nietypowe, bo osoby w moim wieku powinny raczej wyganiać swoich rodziców z urodzin, ale ja bym nie potrafiła.

Są dla mnie ważni tak samo jak przyjaciele. Dla mnie rodzina to coś bez czego nie wyobrażałabym sobie życia.

Przygryzam wargi ze zdenerowwania, kiedy wchodzę do pokoju mojego starszego brata. Jest na wymianie studenckiej i przez najbliższy okres spędza czas u jakiejś rodziny w Ameryce. Dzwoni co jakiś czas, pytając się mamy czy przypadkiem nie wchodzę do jego pokoju. Ta zawsze odpowiada, że nie i wszystko jest tak samo jak zostawił, chociaż dobrze wie jaka jest prawda.

Zawsze, kiedy się nudzę lub oczekuję kogoś, idę do sypialni brata. To właśnie tam jest wielkie okno, z którego widać jedną z głównych ulic Crawley. To tam są ludzie, a ja kocham obserwować ludzi.

Starsi czy młodsi – nie ważne. Każdy z nich jest na swój sposób interesujący. Można powiedzieć, że ciekawi mnie nie tylko ich zewnętrzna część, ale też ta wewnętrzna. Charakter każdego z człowieka, jego myślenie czy jego sposób bycia. Jezu, jak ja kocham patrzeć na ludzi.

Podbiegam do okna i siadam na parapecie. Od razu widzę londyńską pogodę. Pada, ale ludzie nie przejmują się tym. Chodzą w deszczu, a nawet w nim stoją. Uśmiechają się i ja się uśmiecham.

Czas mija mi bardzo szybko. Nim się orientuję, a moje uszy słyszą trzaska frontowych drzwi.

– Cassie! Wróciliśmy.

Głos mamy rozchodzi po całym domu. Zrywam się na równe nogi i wychodzę z sypialni, zamykając drzwi. Niemal biegiem ruszam na dół. Zbiegam po stromych, drewnianych schodach i przemierzam przez hol, odnajdując brązową czuprynę mamy.

– Mamo! – krzyczę i biegnę w jej stronę.

Widzę jak ta rozkłada ręce i czeka aż moja osoba obejmie jej talię. Robię to ekspresowo. Owijam wokół niej swoje chude ręce i przytulam tak mocno, że ta piszczy.

– Tak, mama wróciła i od razu całe pokłony dla niej. – słyszę i od razu odrywam się od mamy. – A twój tatuś? Gdzie jest ta mała dziewczynka, która obej... – nie dokańcza, bo teraz to jego obejmują moje ręce.

– Kocham was. – szepczę.

Słyszę śmiech mamy. Jest delikatny i taki dźwięczny. Zazdroszczę jej tego.

– A my ciebie, skarbie. – odrywam się od taty i spoglądam na niego, a potem na mamę, uśmiechając się szczerze. – Mamy niespodziankę na twoje urodziny.

LA FANTAISIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz