„Jezu, Cassie. Co się dzieję?"

379 41 5
                                    

Teraźniejszość, dzień po dostaniu listu, piątek

– Cześć, szkrabie. – słyszę nad uchem głos Chase.

Jego głos, który słyszałam kiedyś tak często jest dla mnie w tym momencie czymś, co sprawia, że się uśmiecham. Po prostu zrozumiałam, że odtrącając mojego jedynego przyjaciela, odtrącam tak naprawdę wszystko co mam. Powinnam była już dawno być szczera z chłopakiem, którego tak bardzo kocham. Jest przecież jedynym mężczyzną, z którym trzymam kontakt i czuję się bezpiecznie. Wzdycham i powolnym ruchem odwracam się w jego stronę.

Mocno zarysowana twarz mężczyzny pojawia się przed moimi oczami. Jego piękne zielone tęczówki obserwują mnie, jednak to co je różni to, to, że już nie świecą taką iskrą jak kiedyś. Nie ma w nich tego blasku, który sprawiał, że uśmiechałam się szeroko. Oboje dorośliśmy w bardzo zły sposób. Zbyt szybko to się dla nas stało. Byliśmy dziećmi, które straciło zbyt wiele. Rozumiejąc to, kim jesteśmy, a raczej kim się staliśmy, uśmiecham się jeszcze szerzej w stronę przyjaciela.

Po prostu oboje jesteśmy pieprzonymi marionetkami.

Robię z ust cienką kreskę, podchodząc do Chase'a i przytulając się do jego szerokiego torsu. Tak bardzo brakowało mi jego ciepła i całej jego osoby. Bardzo żałuję, że oddaliłam się od chłopaka, więc chyba nadszedł idealny czas, by w końcu powiedzieć prawdę. Zasługuje na nią mimo, że ta może być dla niego ciosem prosto w serce.

Przymykam oczy i ściskam czarną skórzaną kurtkę chłopaka. Czuję, że Chase się spiął. Chyba nie spodziewał się tego, że jego mała Cassie znów wróciła. Nagle, na mojej talii czuję dotyk. Nie jest on zły, ani odrażający. Jest po prostu dotykiem mojego przyjaciela.

Trwamy w takim uścisku bardzo długi czas. Oboje nie przejmujemy się tym, co myślą o nas inni. Dziś chcę być dla niego. Muszę w końcu zacząć żyć, a jeżeli tego chcę, muszę być szczera. Zacznę od małych kroków, by przyzwyczaić Chase'a do brutalnej prawdy, na temat jego dawnego kolegi.

Biorę głęboki oddech i odsuwam się od czarnowłosego. Podnoszę wzrok na jego oczy i staram się nie pokazywać jak bardzo się denerwuję.

– Coś nie tak? – pyta.

– Um...– zaczynam, przełykając, co parę chwil, ślinę. – Musimy dziś porozmawiać. Tak na serio. – mówię.

Czarnowłosy wpatruje się we mnie zdziwiony. Można powiedzieć, że jego twarz wyraża konsternacje. Z resztą ja sama miałabym taką samą minę, co chłopak.

– Trochę mnie zadziwiasz, ale okej, porozmawiajmy. – odpowiada, chwytając mnie za ramię.

– Nie! – podnoszę lekko głos, przez co Chase puszcza ramię i odwraca się w moją stronę ze ściągniętymi brwiami. – Dziś po szkole. U mnie w domu.

– Jeżeli twój dom, to musi znaczyć coś poważnego. Obawiam się trochę tej rozmowy, Cassie.

Przytakuję, bo sama się boję. To tak jakby tykająca bomba właśnie wystartowała i dała nam tylko kilkadziesiąt minut na jej rozbrojenie.

– Przyjdziesz? – pytam chociaż doskonale wiem jaka jest odpowiedź na to pytanie.

– Przyjdę. – przytakuje i uśmiecha się w moją stronę. – Mam biologię, Cass. Nie chcę mieć z tą babką. – wywraca oczami, zmieniając ciążący temat.

Cieszę się z tego. Właśnie z tego powodu kocham Chase'a. Nie tylko jest najlepszym przyjacielem, ale równie dobrze potrafi zmienić mój humor w kilka minut. Oczywiście, w mojej głowie, wciąż jest sprawa Ryle'a i tego co zrobił, ale jednak nie myślę o nim tak często, jak przed kilkoma minutami. Dlatego też lubię szkołę. Przez nią mogę chodź na chwilę zapomnieć o swoich problemach.

LA FANTAISIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz