Rozdział 21

301 12 18
                                    

Wspięli się na samą górę i gdy tylko dotarli, odłożyli bagaże na bok. Odetchnęli i w tym samym czasie spojrzeli na siebie.

Może i minęło parę dni od ostatniego remontu latarni, ale gdy było bardzo ciemno to i tak każdej nocy spotykali się i ją naprawiali. Przez te dni zrobili ją całą.

Nell osiągnęła to co chciała i naprawili razem latarnie, która od jakiegoś dłuższego czasu była opuszczona.

Gdy tylko ich oczy spotkały się ze sobą, wiedzieli jedno. To jest ich miejsce.

- Ja idę szykować miejsce na spanie. - Urwał pierwszy kontakt wzroku. Nell dalej go obserwowała, chcąc się dowiedzieć, co Theo zrobi dalej.

Oboje zdecydowali, że to odpowiednia pora i czas, aby spędzić pierwszą noc na latarni.

Podszedł do plecaka, a stamtąd wyjął koce i materace. Następnie zaczął je dmuchać. Nell wyszła na balkon i tam nie mogła się powstrzymać i spojrzała na piękny księżyc, które każdej nocy robił się ciemniejszy.

Sama nie wiedziała i nie znała odpowiedzi, dlaczego bardzo lubi księżyce. Zawsze kojarzyły się jej z życie, bo zawsze na jego miejscu pojawiało się słońce, którego nie lubiła i unikała. Jednak księżyc jest dla niej ważny i ma dobre z nim wspomnienia, których nigdy nie zapomni.

Gdy skończył, ustawił wszystko i podszedł do drzwiczek, przez które po chwili wyszedł i stanął obok niej. Patrzył w górę i oparł się o barierkę.

- Pierwsza noc na latarni. - Powiedział.

Od razu gdy usłyszała jego głos, odwróciła się w jego kierunku, nawiązując kontakt wzrokowy.

- Boisz się? - Sama nie wiedziała, dlaczego zadała to pytanie.

Chłopak o czarnych tęczówkach nie przestawał na nią patrzeć. Zastanowił się nad jej pytaniem i pokierował swój wzrok na górę tam, gdzie czuł, że nie jest jedyny.

- Nie. - Odpowiedział po chwili. - A ty?

Może i w jej głowie miała teraz dużo myśli i sama nie wiedziała, co odpowiedzieć postanowiła znaleźć odpowiednią odpowiedź.

- Trochę się boję, ale wydaje mi się, że uda nam się tu przetrwać.- Spojrzała w piękny księżyc.

Stali tak obok siebie wpatrzeni w ich niebo, które oboje uwielbiali.

- Zacznę teraz dziwny temat. - Powiedziała nie pewnie. Theo spojrzał na nią przelotnie. - Dziękuje ci, że zawsze poprawiasz mi humor. - Mówiąc to, chłopak od razu Nell przykuła jego uwagę. - Nawet gdy czuje się źle w swoim ciele i nie lubię mojego wyglądu ty zawsze nasz wielką burzę odpowiedzi.

Theo wiedział, że dla dziewczyny bielactwo jest okropne, ale on zawsze widział w tym coś pięknego.

- Bo moim zdaniem jesteś piękna. - Patrzyła ciągle na niego. - I nawet wyglądasz, tak czy inaczej, to się nie liczy. - Posłał jej uśmiech. - Liczy się to, co masz w sobie i jakim człowiekiem jesteś.

W tej chwili poczuła, jak mały ogień rośnie, a z nią wszystko to, co rozpala płomień.

- Niektóre osoby nie zasługują mieć pewnych rzeczy, bo im to nie potrzebne a osobą, na które na to zasłużyły. - Odwrócił się i spojrzał w górę. - Nigdy nie wiem, dlaczego nie możesz spojrzeć na siebie w inny sposób. Nell jesteś obrazem, który mnie każdego dnia inspiruje. I wygląd się nie liczy a charakter, chociaż, tak czy siak, jesteś prześliczna.

Theo odsunął się od barierki i spojrzał na brunetkę, która po jakimś czasie nie mogła wytrzymać i też na niego spojrzała.

Znów to poczuła.

Delikatnie się spięła i też odsunęła od barierki.

- Może i to głupie, ale ciesze się, że jesteś w moim życiu Nell. - Powiedział w końcu, a dziewczyna w szoku patrzyła na niego. - Moim zdaniem jesteś najcudowniejszą osobą w historii wszechświata.

Uczucie, które teraz poczuła, nie mogła tego zatrzymać. Sama się zastanawiała, czemu tak reaguje.

Zrobiła pierwszy krok, który zaprowadził ją prosto do niego i teraz stała twarzą w twarz.

- Theo. - Zaczęła, a w jej głosie wyczuł, że dziewczyna się stresuje. - Ja też się ciesze, że mam cię i że zawsze o mnie dbasz.

Nic nie mówił, tylko patrzył na nią.

- Jesteś niezwykłą osobą i zbyt dobrą na ten świat. - Położyła swoją dłoń na jego ramieniu. - Nigdy sobie nie wybaczę, że przechodziłeś przez piekło i dalej jesteś osobą w moim życiu, która próbuje mnie chronić, raniąc siebie.

Otworzył usta, jednak po chwili je zamknął.

- Theo jesteś za dobry. - Drugą dłoń położyła na jego ramieniu. Poczuła, że się spina. Ale nie wiedziała dlaczego. A może prawda bolała bardziej niż kłamstwo? - Nie zasługuje na ciebie.

I te słowa bolały i to bardzo.

Stali w ciszy wpatrzeni w siebie a na górze był księżyc, który wiedział więcej, niż by się im wydawało.

- Czasem mam takie myśli i sama się zastanawiam, dlaczego jesteś aż tak wspaniały. - Mówić to patrzyła prosto w jego piękne tęczówki, które tak uwielbiała. - Zasługujesz na wszystko, co najlepsze i każdy powinien to wiedzieć i ty też. Jesteś Theo dobry. Za dobry, aby każdy to wiedział.

Odsunął się od niej gdy zauważył, że po jej poliku spływała pierwsza łza.

- Zawsze przy mnie byłeś. Walczyłeś ze mną o lepsze jutro. Dbałeś, abym czuła się dobrze i nigdy, ale to nigdy nie miała problemów natomiast... - Kolejna łza tej nocy spłynęła. - Ty miałeś wszystko na plecach i powoli upadałeś, aby ja... Abym ja dobrze każdej nocy spała.

- Proszę cię Nell...

- Zawsze przy mnie byłeś. - Kontynuowała. - Od początku naszej przyjaźni to ty zostawałeś i czułam się przy tobie dobrze. Ale ja tak dłużej nie mogę. - Chłopak odwrócił głowę w bok, nie wiedząc, co zrobić. - Nigdy mnie nie zawiodłeś. Nigdy. - Poczuł, jak jego oczy zaczynają go szczypać. - Byłeś ze mną w każdy dzień i noc. Od początku mojej choroby i zawsze, ale to zawsze gdy czułam się źle, poprawiałeś mi humor.

Mówić to Nell patrzyła tylko na niego jakby wszystko, co było wokół ich, nie istniało.

I tej nocy oboje już wiedzieli, że podejmą decyzje, która będzie dla nich ciężka.

- Theo powiedz coś. - Dalej na nią nie patrzył. - Proszę...

W końcu na nią spojrzał i pierwszy raz od tak dawna zrozumiał pewną rzecz.

Podszedł do niej i podniósł dłoń. Dalej nic nie mówiąc, położył ją na jej poliku i starł łzy, które spływały po policzkach Nell.

- Nigdy nie wiedzieliśmy, dlaczego się spotykamy nocami. - Odezwał się w końcu. - Ale ja wiem.

Czując na sobie jego wzrok, dalej patrzyła na niego.

- Są to nasze noce i są wyjątkowe. - Pochylił się na jej uchem. - A wyjątkowe rzeczy są zawsze najlepsze.

Po chwili chłopak się przysunął i złapał ją za policzki. Niespodziewanie złączył ich usta.

W tej chwili nic się nie liczyło. Nie zwracali uwagi na nic. Chłopak przyciągnął ją do siebie i nie przerywając pocałunku, złapał ją jedną dłonią za biodro, przez co dziewczyna się uśmiechnęła i Theo to zauważył a drugą na poliku.

Ta noc była dla nich inna i oboje nie wiedzieli, jak daleko byli w stanie się posunąć.

Też było to dla nich nowe, ale wiedzieli, że zawsze byli dla siebie kimś więcej.

Nawet gdy zaprzeczali temu uczuciu to i tak wiedzieli, że już dla siebie przepadli.

Bo oboje tej nocy przepadli i nie było już powrotu.

Póki księżyc jeszcze świeciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz