Zaczynamy! Póki co rozdziały jak nie co tydzień, to będą się pojawiać co dwa tygodnie.
Ava
Obudziłam się co dziwne na łóżku. Bardzo dobrze pamiętam co stało się w nocy i wiem, że się nie kładłam. Mało tego czułam na sobie ciężar nocy. Przypomina mi się krew na jego koszuli, ostry wyraz twarzy i to jak bardzo był przerażający. Teraz nie czuje już wdzięczności za uratowanie życia, a wręcz szkoda że nie umarłam. Wolałabym tutaj nie trafić.
Czuję jak mam spięte mięśnie, jakbym ciągle czekała i była przygotowana na atak. Próbuję się rozluźnić ale nawet gdybym chciała to nie mogę. Nie mogę znając fakt, że wczoraj najpewniej zabił człowieka i prawie zabił mnie. Przyłożyłam dłoń do szyi jednak wyczuwając ból szybko cofnęłam rękę. Licząc na to, że w domu jest jakiś telefon mogłabym zadzwonić na policję i zgłosić, że zostałam porwana. Jednak nie mogłam narazić siebie po raz kolejny.
Rozglądając się po pokoju wyraźnie było widać, że jest ranek. Przez grube zasłony gdzieniegdzie przechodziły strugi słońca. Wstając z łóżka miałam miękkie nogi, które prawie ciągle się trzęsły. Wychodząc z pokoju miałam nadzieję, że chociaż trochę się porozglądam. Jednak wszędzie ktoś się kręcił i mimo, że praktycznie nie zwracano na mnie uwagi czułam, że ktoś mi się przygląda.
Jedyne co mnie zdziwiło schodząc na dół to to, że ściany miały dziury od pocisków, meble, choć w większości już wymienione, były rozwalone, a szyby wstawione nowe. Podłoga jeszcze w kilku miejscach była zakrwawiona.
Czy możliwe, że przespałam jakiś nalot?
Jedyne co pamiętam sprzed nocy to tylko omdlenie, więc szok na mojej twarzy był ogromny gdy zobaczyłam to wszystko.
Pragnęłam schować się w jakimś bezpiecznym miejscu, ale sypialnia odpada nie kiedy przed oczami ciągle mam tę scenę, więc nawet nie chcę próbować tam wracać. Nie po tym co stało się wczoraj.
– Śniadanie już gotowe. Idź do kuchni. – powiedział ktoś za mną i najprawdopodobniej do mnie. Odwróciłam się w stronę tego głębokiego głosu, ujrzałam przystojnego i wysokiego mężczyznę łudząco podobnego do Vincenta, chociaż różnił się od niego. Jego włosy były lekko jaśniejsze, a oczy niebieskie. Jego przystojną twarz nie zdobił zarost, a łagodny uśmiech. Tym właśnie się od niego różnił. Uśmiechem, bo ten sięgał oczu i był szczery, a u Vincenta ciężko było cokolwiek wyczytać z tych szarych oczu. – Jestem Domenico - brat Vincenta.
Podświadomie wiedziałam, że muszą być spokrewnieni ale nie wiedziałam, że aż tak. Przewróciłam oczami i ruszyłam w stronę wcześniej wspomnianego przez niego pomieszczenia.
– A ty mi się nie przedstawisz? – zapytał gdy odeszłam już kilka kroków od niego.
– Skoro jesteś bratem Vincenta to zapewne bardzo dobrze wiesz kim jestem. – nawet nie odwróciłam się w jego stronę.
***
Czułam się zamknięta jak w jakiejś klatce albo co gorsza jak w więzieniu. Umysł podpowiada mi, że to więzienie, a w rzeczywistości nie czuję się nawet pilnowana.
Rano, zaraz po śniadaniu wyszłam na taras by choć trochę odpocząć i pomyśleć. Wiedziałam, że brunet, który w nocy próbował mnie udusić nie był dobrym człowiekiem. Zapewne był kimś ważnym, ale chyba nie na tyle by policja nie mogła go zamknąć.
Ogród był przepiękny. Dużo zieleni, a za murem betonowym, który służył jako ogrodzenie, wysokie drzewa dzięki nim to miejsce wydawało się mniej przerażające. Kilka metrów dalej był długi basen i kilka leżaków obok. Wolna przestrzeń była obsadzona krzewami, kolorowymi kwiatami i różami, które pięły się po murze. Wszystko wyglądało tak samo jak w bajce Piękna i Bestia. Problem w tym, że to wszystko nie zakończy się wielką miłością.
CZYTASZ
Vincent - Rodzina Costello 1
RomanceVincent Costello szef La Cosa Nostry włoskiej mafii w Nowym Jorku. Na ulicach bardziej znany był jako Devil Night. Nocny diabeł, który swoją reputację osiągnął przez bardzo okrutne tortury. Niewiele osób je widziało, ale wszyscy o tym gadali, a plot...