Ava
Przetarłam lekko mokrą twarz. Po nocnym koszmarze już nie było śladu. Jednak wielkie ciało Vincenta przytulające mnie do siebie, działało jak kaloryfer. Dziwne w tym wszystkim było to, że jeszcze kilka dni temu, bałam się na niego spojrzeć, a nawet przebywać w jego towarzystwie - tymczasem wczoraj nie przeszkadzało mi nic by się w niego wtulić. On sam gdy się już dowiedziałam kim jest nie okazywał mi żadnych uczuć poza złością, a tym bardziej nie dawał mi czułości.
Mam wrażenie, że jest w tym jakieś drugie dno.
Stanęłam, jeszcze na miękkich nogach i ruszyłam do łazienki, by choć trochę się ogarnąć. Wczorajsza wizyta Rosy i Chiary, wyciągnęła ze mnie całą energię.
Wychodzę za mąż.
W normalnym świecie mogłabym zadzwonić na policję i powiadomić ich o tym, że zostałam porwana oraz jestem zmuszona do ślubu z szefem mafii, ale wiem, że rzeczywistość jest całkiem inna. Policja może być przekupiona, a ja narobię sobie tylko nadziei.
Kiedy ubrałam się w białą, rozkloszowaną ku dołowi sukienkę z sercowatym dekoltem w czarne, małe groszki z krótkimi bufiastymi rękawami i małymi guziczkami przez środek, do tego czarne baleriny - które były moimi jedynymi płaskimi butami, zeszłam na dół do jadalni gdzie zastałam stół pełen jedzenia, coś na kształt szwedzkiego stołu i przeglądającego coś na tablecie Vincenta.
— Dzień dobry. — mój cichy ton mógłby być wręcz niesłyszalny, jednak brunet zawsze słyszy co mówię.
— Witaj Avo. — uśmiechnęłam się do niego i usiadłam po jego prawej stronie, tak jak ostatnio.
Chciałam poruszyć z Vincentem pewną kwestię ale nie chciałam go tak z rana denerwować, więc poczekam aż zjemy śniadanie.
Nalałam sobie kawy, a na talerz nałożyłam croissanta z czekoladą. Vincent natomiast co jakiś czas dolewał sobie kawy, a z talerza wyjazdał owoce polane miodem. Kiedy je zjadł myślałam, że poczeka aż ja dokończę swoje, grubo się pomyliłam, bo po chwili wstał z tabletem i kawą w ręce.
To była moja ostatnia szansa.
— Vince? — powiedziałam nieśmiało, a on od razu zatrzymał się i spojrzał na mnie. — Czy możemy porozmawiać? — brunet skinął głową i z powrotem usiadł na swoje miejsce.
— Słucham. — ponaglił mnie.
— Chciałabym odzyskać telefon. — mój stanowczy głos, zaskoczył mnie samą. — I jeśli mogę to, chcę wybrać się do miasta na zakupy. Wiem wyposażyłeś mnie we wszystkie mi potrzebne rzeczy, ale same szpilki nie są odpowiednie do ciągłego chodzeniu po domu.
Vince na przemian zaciskał szczękę i ją rozluźniał. Jakby był się ze swoimi myślami.
— Nowy telefon będzie czekał na ciebie jutro rano w moim gabinecie. — i wstał. Zmarszczyłam brwi na jego zachowanie ale nie odpowiedział mi do końca! Podniosłam się lekko czym zwróciłam jego uwagę.
— A co z wyjazdem do... — nie zdążyłam nawet dokończyć, bo on mi przerywa.
— Na to nie mogę się zgodzić, liczę że uszanujesz tę decyzję.
Opadłam na swoje miejsce zrezygnowana. Dopięłam swego przynajmniej w jednym.
***
Vincent
Siedziałem w gabinecie wraz z Dario i Matteo oraz braćmi.
CZYTASZ
Vincent - Rodzina Costello 1
RomanceVincent Costello szef La Cosa Nostry włoskiej mafii w Nowym Jorku. Na ulicach bardziej znany był jako Devil Night. Nocny diabeł, który swoją reputację osiągnął przez bardzo okrutne tortury. Niewiele osób je widziało, ale wszyscy o tym gadali, a plot...