Rozdział 7

642 25 2
                                    

Vincent

Spotkanie przechodziło sprawnie. Jednak co chwile dzwonił mój telefon. Spotkanie musiało trwać, ale jeśli coś się stało, byłem w stanie je opuścić. W końcu nie wytrzymałem, odebrałem.

— Mów.

— Zaatakowano nas... — tyle mi wystarczyło. Nie patrząc na ludzi wokoło odszedłem od stołu i ruszyłem w stronę wyjścia z hotelu. Mało obchodziło mnie co pomyślą sobie ludzie z którymi miałem spotkanie. Kiedy byłem już na chodniku ciężko było nie zauważyć grupy ludzi zbierającej się w około. Przeciskałem się przez tłum, byłem zbyt barczysty by poruszać się zwinnie i szybko, więc zajęło mi to trochę czasu. Jednak kiedy znalazłem się już w centrum widziałem jak jeden z moich ludzi przytrzymuje intruza, a drugi próbuje obudzić brunetkę. Natychmiast podszedłem do tego drugiego. Podniosłem dziewczynę jednym sprawnym ruchem, spojrzałem na chłopaków którzy jeszcze przed najbliższym wschodem słońca będą martwi, kiwnąłem do chłopaków by zabrali ich do naszego magazynu, na obrzeżach miasta.

W drodze do pokoju Ava ocknęła się dwa razy, mrucząc coś pod nosem. Kiedy położyłem ją na łóżku otworzyła oczy i praktycznie od razu zwinęła się z bólu. Zacisnąłem zęby, a moje wkurwienie wzrastało z każdą sekundą jej bólu. Napisałem wiadomość do Emiliano, by załatwił lekarza.

Ava

Ból był ogromny, czułam się tak jak po silnym uderzeniu w ciężarówkę. Z każdą chwilą coraz bardziej nie mogłam złapać oddechu, co bardzo szybko przerodziło się w atak paniki. Poczułam na sobie ciężar, co odwróciło uwagę od urwanego oddechu. Vincent znalazł się nade mną, a w jego oczach widziałam zmartwienie, takie pełne czułości były przepiękne. Byłam przygotowana, że zaraz szybko ta czułość z nich zniknie, w sumie tak jak praktycznie zawsze, więc zdziwiłam się jak po chwili dalej były pełne troski.

— Już jesteś bezpieczna, Angelo mio.

Vincent jednak nie miał w planach też szybko ode mnie odchodzić, odwrócił nas tak, że teraz to ja na nim leżałam, głowę miałam ułożoną na jego klatce piersiowej, która unosiła się z każdym jego oddechem. Był zadziwiająco spokojny, co przeszło również na mnie, a oddech zwolnił i dostosował się do jego.

Wtedy niespodziewanie poczułam jego dłoń na dole moich pleców. Zataczał delikatne koła, od których przeszły mnie przyjemne ciarki. Długo nie trzeba mi było, ból dalej był intensywny ale był zagłuszony przez czułość Vincenta, i dosyć szybko zasnęłam. Co okazało się najlepszą możliwą opcją, choć we śnie coraz częściej spotykałam twarz mężczyzny, który już niedługo miał zostać moim mężem.

Czy to dziwne, że zaczynam fantazjować o moim porywaczu? Zdecydowanie.

Vincent

Moja złość przy Avie szybko znikała. Kiedy tak na mnie leżała cała zapłakana poczułem dziwny skurcz w podbrzuszu, przez co chciałem jeszcze bardziej wtulić ją w siebie. Przy mnie była taka maleńka, taka drobna i za każdym razem obawiam się, że jak ją dotknę to się rozleci.

Po kilku godzinach  leżenia musiałem opuścić już śpiącą kobietę. Z każdym dniem kruszyła moje mury obronne co jednocześnie doprowadzało mnie do szału i do błogiej przyjemności kiedy była blisko. Zanim wyszedłem przykryłem ją kocem i złożyłem szybki pocałunek na jej czole. Opieka nad nią była silniejsza ode mnie. Wychodząc minąłem się z lekarzem, który miał jej podać środki przeciwbólowe.

Z każdym krokiem oddalając się od niej czułem jak zalewa mnie gniew. Wcześniejsze spotkanie zostało przeniesione na jutro, bo dzisiaj zamierzam się rozliczyć z tymi kurwami. Szkoda, że nie ma ze mną Dominico, mój brat jako egzekutor potrafi wyciągnąć każdą informację. Ludzie w naszych kręgach boją się go przez same opowieści o torturach jakie zadaje. Nie boi się krwi, ani nie brzydzi się robić bardzo obrzydliwych rzeczy tym ludziom. Jednak to była też moja okazja by się wyżyć. Dziś wręcz emanowałem złością, a oni mieli przejebane.

W ciągu dziesięciu minut znalazłem się w magazynie na obrzeżach miasta. Wchodząc do środka czułem metaliczny zapach krwi, musieli się chłopcy już zabawić. Na środku wielkiej hali wisiało dwóch młodych chłopaków, tylko trochę poobijanych, a z ran ciętych sączyła się krew.

— Zadam jedno proste pytanie i liczę, że choć jeden z was na nie odpowie. — chwyciłem niewielki nóż leżący na stole obok. Chłopaki nieźle przygotowali prowizoryczne pomieszczenie do tortur. — Dla kogo pracujecie?

— My nic nie wiemy. — powiedział blondyn.

— To kurwa bardzo zła odpowiedź! — wbiłem nóż idealnie pod żebrami, weszło jak w masło, przekręciłem nóż, a chłopak wydał z siebie okrzyk bólu. Krew prysnęła jak tylko wyciągnąłem ostrze. — No dobrze to może ty mi coś powiesz. — zwróciłem się do drugiego tym razem bruneta. — Kto wam to zlecił? — odpowiedziało mi milczenie, więc na nic więcej nie czekałem, nóż wbiłem w udo i zrobiłem tak jak poprzednim razem, najpierw przekręciłem, a potem wyciągnąłem.

— Milani. — wydusił z siebie brunet.

— Powtórz bo nie słyszę. — tym razem nóż trafił w podbrzusze.

— Milani, nie bezpośrednio ale to od jego ludzi dostaliśmy zlecenie na zastraszenie jakieś kobiety. Sami nawet podali miejsce pobytu i w który dzień i dokładną godzinę. Psychopaci.

Do niczego więcej już mieli mi się nie przydać. Wyciągnąłem broń i strzeliłem każdemu między oczy.

— Znajdźcie mi wszystkie informacje o tych dwóch, a ciała wyślijcie pod kasyno Milaniego. — powiedziałem do jednego z moich ludzi.

Z bagażnika wyciągnąłem świeżą koszulę, a starą kazałem spalić. Ostatnim razem Ava nie zareagowała zbyt dobrze na widok krwi na mojej koszuli, chciałem uniknąć powtórki z rozrywki.

W apartamencie od razu wszedłem do łazienki, by zmyć z siebie resztki krwi. Lubiłem swoje życie ale teraz kiedy chciałem je sobie umilić w postaci żony, ktoś musi mi to psuć. Niech Milani cieszy się życiem póki może, bo już niedługo będzie wąchał kwiatki od spodu. W samym ręczniku wszedłem do sypialni, gdzie leżała Ava. Podszedłem do niej i ściągnąłem jej buty i pierwszą warstwę ubrań, została w samej koronkowej bieliźnie. Na ten widok mój kutas już stał na baczność, ale nie zamierzałem nic z tym robić. Nagi wsunąłem pod kołdrę przyciągając do siebie brunetkę, która od razu wtuliła się w moje ciało.

To tak już zawsze chciałem zasypiać, może nie z opuchniętymi jajami ale to właśnie z nią chciałem zasypiać i budzić się codziennie. To głupie ale chcę mieć trochę normalności w tym mrocznym świecie.


Taki krótki ale ważny jak każdy inny. Kolejny za tydzień.

Do kolejnego <3

Vincent - Rodzina Costello 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz