Rozdział 12

514 20 4
                                    

Ava

Najlepsza rada jaką kiedykolwiek kiedyś dostałam to ta, że kiedy jesteś w sytuacji bez wyjścia, to w niej bądź ale po swojemu. I tak właśnie zrobiłam. Moja sytuacja bez wyjścia to ślub z obcym facetem, a co robię po swojemu?

Rosa kiedy dowiedziała się że nie chce bogato zdobionej sukni obraziła się na tydzień, a kiedy wróciła postawiła swoje warunki na które nie przystałam i wynikła z tego wielka kłótnia, że Vince musiał się wtrącić, bo zagroziłam że ze ślubu nic nie będzie, a ja mogę wrócić do ojca nawet jeśli to oznaczało, że jak tylko wyjdę poza mury posiadłości ktoś od razu wsadzi mnie do samochodu i wywiezie nie wiadomo gdzie.

Tak więc moja suknia była gładka, a plecy były mocno wycięte, a przez środek była linia białych guziczków. Trzymała się na delikatnych ramiączkach, a dekolt był prosto zakończony, co uwydatniło mój biust. Na przekór mojej przyszłej teściowej poszłam do fryzjera by podciąć moje włosy, które przez pobyt w zamknięciu trochę urosły, a Rosa była z tego zadowolona.

To nie tak, że nie lubiłam matki Vincenta, była urocza ale chciała stawiać na swoim i choć w wielu kwestiach się zgadzałyśmy to nie pozwoliłam decydować za siebie.

— Wyglądasz pięknie!!! — zapiszczała za mną Chiara. Sukienka, którą wybrałam była obłędna i teraz wiem, że za żadne skarby nie zamieniłabym ją na inną.

Przy wyborze butów chciałam się uprzeć by były to bardzo wygodne buty na płaskiej podeszwie, ale to była jedyna rzecz którą odpuściłam i pozwoliłam swojej przyszłej teściowej wybrać, na szczęście białe bez zdobień szpilki, niestety niebotycznie wysokie.

Cała uroczystość miała być biało-złota i zgodziłam się na to tylko i wyłącznie dlatego, że zawsze marzyłam o stylu boho, a jak się jednak później okazało Chiara z matką źle zrozumiały mój pomysł. Wszystko owszem było w takiej kolorystyce ale złoty to nie był tylko kolor, a było to prawdziwe złoto. Niestety dowiedziałam się o tym dopiero wtedy gdy wszystko było już załatwione i zamówione.

Miało być skromnie i w stylu boho, a wyszło przepych, duże ilości i jeszcze raz przepych, którego nie chciałam.

Patrząc na swoje odbicie zastanawiam się czy w takim razie moja suknia nie będzie zbyt skromna, ale przecież oto mi chodziło by w tym wszystkim gdzieś wtopić się w tłum i zniknąć.

— Jednak ta suknia była dobrym wyborem. — przyznała mi racje Rosa. Uśmiechnęłam się do niej sztywno.

Teraz nie mi w głowie unoszenie się na laurach. Za dwadzieścia minut miałam pojawić się przed ołtarzem. Kiedy Rosa i Chiara przyszły do mnie z pomocą organizacji ślubu, myślałam że odbędzie się to w urzędzie, jakie było moje zaskoczenie kiedy kilka dni później Chiara z matką oświadczyły mi że ksiądz zgodził się na ślub w tak szybkim czasie, choć przygotowania do ślubu powinny trwać dłużej, to ze względu na liczne powiązania z rodziną zgodził się przymknąć na to oko. Ze względu na profesję tej rodziny myślałam, że będzie to praktycznie niemożliwe, a jednak od kiedy w moim życiu pojawił się Vincent, wszystko co kiedyś wydawało mi się nieosiągalne stało się w zasięgu mojej dłoni.

Oprócz samej ceremonii w głowie siedziała mi myśl o nocy poślubnej i miesiącu miodowym. Panikowałam i choć chciałabym by teraz obok była Grace i wspierała mnie w tym wszystkim, to oczywiście musiałam się zmierzać z tym sama. Po kilku dosyć gorących nocach nie musiałam się obawiać co przyniesie noc poślubna, ale nie wiedziałam czy tego chciałam. Nie kochałam go, tylko pragnęłam zaspokojenia fizycznego, które nijak ma się do tego psychicznego. Dlatego miałam plan na wieczór, który może niezbyt spodobać się Vincentowi. Byliśmy na siebie skazani i choć wiedziałam, że nie potrafiłabym go kochać to musieliśmy dojść do porozumienia.

Vincent - Rodzina Costello 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz