#FBwatt na Twitterze :)
Zachęcam do komentowania! Miłego czytania! <33
Tristan
Tego dnia nic nie szło po mojej myśli. Wszystko było nie tak, począwszy od zimnej kawy, po kolejne beznadziejne zlecenie. Jakiś czas temu mój ojciec zdecydował, że będziemy kupować nieradzące sobie agencje, rozbudowując naszą firmę. Coś w tym było. Niestety to zazwyczaj mnie przypadało użeranie się z upierdliwymi właścicielami.
‒ Tędy proszę. ‒ Spojrzałem na sztuczną blondynkę. Aby uzyskać tak bardzo tleniony blond, trzeba być co najmniej niedorozwiniętym.
Ruszyłem za nią do niewielkiego pomieszczenia. Stało tam biurko, kilka manekinów i stosy papierów ułożonych w gromadki na podłodze. W skrócie ujmując ‒ totalny bajzel. Na ścianach wisiały korkowe tablice po brzegi obczepione nie najlepszej jakości projektami. Na obrotowym krześle siedział łysy mężczyzna, czytając jakiś dokument.
‒ Panie Scott, przyszedł Tristan Sparrow.
Mężczyzna podniósł na mnie wzrok. Szybko wstał, zdarł okulary z nosa i obszedł biurko, wyciągając rękę.
‒ Bardzo mi miło ‒ powiedział, gdy niechętnie uścisnąłem dłoń.
‒ Załatwmy to szybko.
Zająłem miejsce w fotelu przed biurkiem.
‒ Oczywiście. Beth, zaparz nam kawy ‒ polecił blondynce.
‒ Już się robi... ‒ Odwróciła się do wyjścia, stukając obcasami.
‒ Ja dziękuję ‒ zatrzymałem ją. Nie miałem zamiaru się rozsiadać.
Kiwnęła jedynie głową i opuściła biuro. Westchnąłem głęboko, zaczynając przeglądać umowę. Po dwudziestu minutach wychodziłem z budynku, mając świadomość, że należał już do nas. Frank podał mi parasol i otworzył tylne drzwi czarnego auta. Gdy znalazłem się wewnątrz, mężczyzna wyjechał na jedną z głównych ulic i odchrząknął.
‒ Spotkałem panienkę Fionę ‒ zaczął, rzucając mi spojrzenie w lusterku. ‒ Co tu robiła, jeśli mogę spytać?
‒ Pakowała się w kłopoty ‒ mruknąłem, wracając do patrzenia na zapadany Nowy Jork.
Nic dziwnego, że ta agencja od zawsze miała słabe opinie. To miejsce było obskurne i fatalnie urządzone, a recepcja sprawiała mylne wrażenie. Wszystkie pozostałe pomieszczenia były w totalnym nieładzie. Nie miałem pojęcia, kto tam pracował, ale podziwiałem za wytrzymałość. Zastanawiałem się, jak Fiona mogła brać takie miejsce pod uwagę.
Gdy ją tam zobaczyłem, dosłownie zaniemówiłem. Najpierw w oczy rzuciły mi się śliczne, nieco przemoczone ogniste włosy, w które aż chciałoby się wplątać palce. Następnym co przykuło moją uwagę, była najbardziej nieskazitelna cera, jaką w życiu widziałem. Dopiero potem spojrzałem w jej oczy i przeżyłem pieprzony wewnętrzny szok. Nie mogłem uwierzyć, że to ta sama dziewczyna, która przed laty latała po ogrodzie w falbaniastej sukience Aurory. Ile to lat? Dziewięć? Nie poznałabym jej, gdyby nie głęboka zieleń tęczówek, w które od zawsze uwielbiałem patrzeć. Już jako czterolatek, biorąc na ręce niemowlaka, nie mogłem odwrócić od nich wzroku.
Na jej widok odebrało mi mowę. W tamtym momencie czułem zdziwienie i dezorientację, bo nie potrafiłem już zobaczyć w niej tego nieznośnego krasnala, który uwielbiał uprzykrzać mi życie. Przed oczami miałem tylko piękną, dojrzałą kobietę. Fiona w ogóle nie przypominała siebie z przed kilku lat, chociaż wciąż była niska i malutka. Właśnie dlatego przez całe życie miałem nieznośną potrzebę opiekowania się nią. Sam tego nie rozumiałem, co było cholernie uciążliwe.
CZYTASZ
Fiery Beauty #1 [TYMCZASOWO ZAWIESZONA]
RomanceFiona Stiles od zawsze słyszała, że jest za gruba na zostanie modelką. Nawet rodzice niszczyli marzenia malutkiej dziewczynki. Jako dojrzewająca nastolatka starała się odpychać wszystkie komentarze, jednak było to bardzo trudne. Szczególnie duży wpł...