12. Niejasności

584 83 8
                                    

Miałam niezły problem z tym rozdziałem, bo napisałam go już dawno, ale laptop mi się zwiesił jak poprawiałam i usunęło wszystko :( Nie chciało mi się pisać od początku, ale jak się już za niego wzięłam to wyszedł zupełnie inaczej niż ten pierwszy >"< Mam nadzieję, że nie jest taki zły. Dzięki za czytanie i że trwacie przy Umarlaku, chociaż z rozdziałami ciężko :)


Hire dotknęła delikatnie magicznej powłoki, która powstała w wyniku połączenia szkła z woskiem, po czym mocniej naparła na nią dłońmi. Widząc, że przezroczysta ściana nie ustępuje pod naciskiem jej rąk, odwróciła się do nas z uśmiechem i uniosła kciuk do góry. 


Pomimo zadowolenia na twarzy, zdołałem zauważyć jak bardzo była zmęczona - blada twarz kontrastowała ze szklącymi się, ciemnymi oczami, a świszczący oddech przeszywał nieprzyjemnie moje uszy. Podeszła do nas powoli i nagle szczęśliwy uśmiech zniknął z jej twarzy. Zachwiała się... i utrzymała równowagę. W mgnieniu oka poderwałem się, aby pomóc jej bezpiecznie usiąść  obok mnie. Postawienie i utrzymanie tej bariery kosztowało ją tak wiele siły, że zaczęła omdlewać, a ja w żaden sposób nie mogłem się z nią porozumieć.


Przestraszone bliźniaki natychmiast zaczęły swoją wyliczankę, aby zwędzić dla niej butelkę wody:

- Zgubione...

- Znalezione...

- Kto zgubił...

- Kto znalazł...

- Kto szuka...- Ten znajdzie! - wykrzyknęły chórem i automatycznie wyciągnęły ręce po butelki, ale ich dłonie napotkały jedynie powietrze. Spojrzały na siebie zdziwione, po czym równocześnie skierowały ku mnie swoje oczy. Wzruszyłem ramionami i zaproponowałem, aby spróbowały jeszcze raz. Kiwnęły twierdząco głową i chwilę później, w skupieniu, aby nie popełnić żadnego błędu, od początku recytowały swoje kwestie.  Jednak i tym razem podłoga nadal pozostała zupełnie pusta. Lost zmarszczyła brwi z niezadowoleniem. Podeszła do powłoki i wyciągnąwszy spinkę z włosów zamaszyście wbiła ją w sam środek ściany. Jej ręka odbiła się z jeszcze większą siłą

- To nie jest zwykłe wyciszenie - powiedziała.

- Co to znaczy? - zapytałem.

- Zamknęła nas w Strefie izolacji - dodał Found - nikt ani nic tędy nie przejdzie. 

Spojrzałem przerażony na Hire i delikatnie potrząsnąłem jej ramieniem. Jeśli nie wybudziłaby się szybko, to o własnych siłach nie zdołalibyśmy się stamtąd wydostać. 

- Hire - wyszeptałem - Hire! Słyszysz mnie?!

Odemknęła powieki i oczami wskazała na leżącą obok torbę. 

- Niebieska fiolka - wychrypiała. 

Found natychmiast podbiegł do torby i odwróciwszy ją, próbował wyrzucić wszystko na podłogę.  Ku naszemu zdziwieniu na początku nie wypadło z niej zupełnie nic, ale gdy jeszcze mocniej potrząsnął, krzycząc brzydkie hasła dotyczące szukanego lekarstwa, o dziwo fiolka wypadła prosto na jego rękę. Cóż, to w końcu torba najemniczki - dlaczego nie miałaby być zaczarowana?

Lost natomiast nie poruszyła się ani na centymetr - stała dokładnie tam gdzie wcześniej i lustrowała nasze poczynania, a na jej twarzy znowu pojawił się dobrze mi znany cień nieufności. 

- Ja już to kiedyś widziałam - wskazała na fiolki - to nie należy do naszego świata.

Spojrzałem na nią pytająco, ale nie powiedziała już nic więcej, tylko nadal bacznie obserwowała Hire. Mimo wahania bliźniaczki, chwyciłem fiolkę i otworzywszy najemniczce usta, wylałem tam całą zawartość buteleczki. Gdy tylko przełknęła pierwszy łyk,  poderwała się z podłogi i pobiegła sprawdzić barierę. 

- Co ci się stało? - zapytałem, ale zbyła mnie ręką.

Bariera zachwiała się nagle, jednak dziewczyna natychmiast wyciągnęła ręce do góry i utrzymała magiczną powłokę. 

- Widziałeś? - skinęła głową  -chyba mamy gości. 

Drzwi otworzyły się gwałtownie i w progu pojawił się Vince, a za raz za nim wyglądała zza framugi jego siostra. Rozglądali się dookoła zdziwieni, po czym Vince z bardzo niezadowoloną miną wskazał miejsce, w którym stałem i zaczął żywo objaśniać coś bliźniaczce. Gdy tylko wyszli, pojawiło się kilka nowych osób,  tym dobrze znana mi śmierć, która wymachując kosą na wszystkie strony, żądała wyjaśnień. 

- Popatrz, popatrz - syknęła - ale się zrobiło widowisko...

- Dlaczego wszyscy nagle się tu znaleźli? - zapytałem.

- Jeszcze się pytasz? - zaśmiała się - z radaru im zniknąłeś, ot co i przylecieli jak ćmy do światła. 

- Sporo ich jest... - westchnąłem

- Nie ciesz się tak - parsknęła - to tylko ułamek osób, które śledzą nasze poczynania, i z tego co widzę - wskazała na zbulwersowaną Śmierć - ten najmniej inteligentny.

Gdy oderwała ręce od bariery ta natychmiast znowu niebezpiecznie się zachwiała, co od razu wychwyciła Śmierć. Podeszła do nas i wyciągnęła dłoń, aby sprawdzić swoje przypuszczenia, ale jej ciało przeniknęło przez ścianę, tak jakby jej w ogóle nie było. 

- Nie zauważy nas - wyjaśniła najemniczka, rzucając na podłogę kolejną pustą fiolkę - a teraz do rzeczy. Nie tworzyłabym przecież bariery, żeby zobaczyć kto nas obserwuje, ale dobrze jest czasem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. 


Podeszła do mnie i poprosiła abym zamknął oczy. Dotychczas milcząca Lost krzyknęła na znak sprzeciwu i natychmiast znalazła się między nami, rozkładając szeroko ręce.

- Kim ty w ogóle jesteś?! - krzyknęła.

Hire spojrzała na nią z wymuszonym uśmiechem i uniosła z podziwu brwi. 

- Ty od początku podejrzewałaś, prawda? - zwróciła się do dziewczynki.

- Znam te fiolki - wysyczała ze złością - czego od nas chcesz?

- Nie mam wiele czasu - westchnęła - jak ci tak zależy, to pójdziesz razem z nami. 

Chwyciła ją za rękę i zwróciła się do mnie. 

- Zamknij oczy - poprosiła. 

Rzuciłem bliźniaczce pytające spojrzenie, a zobaczywszy jej niepewne kiwnięcie głową, zgodziłem się posłusznie. Hire wyciągnęła rękę, aby nakleić mi na twarz pieczęć, po czym dotknęła mojego czoła. 

- Gdy się to skończy, już więcej mi nie ufaj - powiedziała. 

Codzienne życie umarlakaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz