Miałam niezły problem z tym rozdziałem, bo napisałam go już dawno, ale laptop mi się zwiesił jak poprawiałam i usunęło wszystko :( Nie chciało mi się pisać od początku, ale jak się już za niego wzięłam to wyszedł zupełnie inaczej niż ten pierwszy >"< Mam nadzieję, że nie jest taki zły. Dzięki za czytanie i że trwacie przy Umarlaku, chociaż z rozdziałami ciężko :)
Hire dotknęła delikatnie magicznej powłoki, która powstała w wyniku połączenia szkła z woskiem, po czym mocniej naparła na nią dłońmi. Widząc, że przezroczysta ściana nie ustępuje pod naciskiem jej rąk, odwróciła się do nas z uśmiechem i uniosła kciuk do góry.
Pomimo zadowolenia na twarzy, zdołałem zauważyć jak bardzo była zmęczona - blada twarz kontrastowała ze szklącymi się, ciemnymi oczami, a świszczący oddech przeszywał nieprzyjemnie moje uszy. Podeszła do nas powoli i nagle szczęśliwy uśmiech zniknął z jej twarzy. Zachwiała się... i utrzymała równowagę. W mgnieniu oka poderwałem się, aby pomóc jej bezpiecznie usiąść obok mnie. Postawienie i utrzymanie tej bariery kosztowało ją tak wiele siły, że zaczęła omdlewać, a ja w żaden sposób nie mogłem się z nią porozumieć.
Przestraszone bliźniaki natychmiast zaczęły swoją wyliczankę, aby zwędzić dla niej butelkę wody:
- Zgubione...
- Znalezione...
- Kto zgubił...
- Kto znalazł...
- Kto szuka...- Ten znajdzie! - wykrzyknęły chórem i automatycznie wyciągnęły ręce po butelki, ale ich dłonie napotkały jedynie powietrze. Spojrzały na siebie zdziwione, po czym równocześnie skierowały ku mnie swoje oczy. Wzruszyłem ramionami i zaproponowałem, aby spróbowały jeszcze raz. Kiwnęły twierdząco głową i chwilę później, w skupieniu, aby nie popełnić żadnego błędu, od początku recytowały swoje kwestie. Jednak i tym razem podłoga nadal pozostała zupełnie pusta. Lost zmarszczyła brwi z niezadowoleniem. Podeszła do powłoki i wyciągnąwszy spinkę z włosów zamaszyście wbiła ją w sam środek ściany. Jej ręka odbiła się z jeszcze większą siłą
- To nie jest zwykłe wyciszenie - powiedziała.
- Co to znaczy? - zapytałem.
- Zamknęła nas w Strefie izolacji - dodał Found - nikt ani nic tędy nie przejdzie.
Spojrzałem przerażony na Hire i delikatnie potrząsnąłem jej ramieniem. Jeśli nie wybudziłaby się szybko, to o własnych siłach nie zdołalibyśmy się stamtąd wydostać.
- Hire - wyszeptałem - Hire! Słyszysz mnie?!
Odemknęła powieki i oczami wskazała na leżącą obok torbę.
- Niebieska fiolka - wychrypiała.
Found natychmiast podbiegł do torby i odwróciwszy ją, próbował wyrzucić wszystko na podłogę. Ku naszemu zdziwieniu na początku nie wypadło z niej zupełnie nic, ale gdy jeszcze mocniej potrząsnął, krzycząc brzydkie hasła dotyczące szukanego lekarstwa, o dziwo fiolka wypadła prosto na jego rękę. Cóż, to w końcu torba najemniczki - dlaczego nie miałaby być zaczarowana?
Lost natomiast nie poruszyła się ani na centymetr - stała dokładnie tam gdzie wcześniej i lustrowała nasze poczynania, a na jej twarzy znowu pojawił się dobrze mi znany cień nieufności.
- Ja już to kiedyś widziałam - wskazała na fiolki - to nie należy do naszego świata.
Spojrzałem na nią pytająco, ale nie powiedziała już nic więcej, tylko nadal bacznie obserwowała Hire. Mimo wahania bliźniaczki, chwyciłem fiolkę i otworzywszy najemniczce usta, wylałem tam całą zawartość buteleczki. Gdy tylko przełknęła pierwszy łyk, poderwała się z podłogi i pobiegła sprawdzić barierę.
- Co ci się stało? - zapytałem, ale zbyła mnie ręką.
Bariera zachwiała się nagle, jednak dziewczyna natychmiast wyciągnęła ręce do góry i utrzymała magiczną powłokę.
- Widziałeś? - skinęła głową -chyba mamy gości.
Drzwi otworzyły się gwałtownie i w progu pojawił się Vince, a za raz za nim wyglądała zza framugi jego siostra. Rozglądali się dookoła zdziwieni, po czym Vince z bardzo niezadowoloną miną wskazał miejsce, w którym stałem i zaczął żywo objaśniać coś bliźniaczce. Gdy tylko wyszli, pojawiło się kilka nowych osób, tym dobrze znana mi śmierć, która wymachując kosą na wszystkie strony, żądała wyjaśnień.
- Popatrz, popatrz - syknęła - ale się zrobiło widowisko...
- Dlaczego wszyscy nagle się tu znaleźli? - zapytałem.
- Jeszcze się pytasz? - zaśmiała się - z radaru im zniknąłeś, ot co i przylecieli jak ćmy do światła.
- Sporo ich jest... - westchnąłem
- Nie ciesz się tak - parsknęła - to tylko ułamek osób, które śledzą nasze poczynania, i z tego co widzę - wskazała na zbulwersowaną Śmierć - ten najmniej inteligentny.
Gdy oderwała ręce od bariery ta natychmiast znowu niebezpiecznie się zachwiała, co od razu wychwyciła Śmierć. Podeszła do nas i wyciągnęła dłoń, aby sprawdzić swoje przypuszczenia, ale jej ciało przeniknęło przez ścianę, tak jakby jej w ogóle nie było.
- Nie zauważy nas - wyjaśniła najemniczka, rzucając na podłogę kolejną pustą fiolkę - a teraz do rzeczy. Nie tworzyłabym przecież bariery, żeby zobaczyć kto nas obserwuje, ale dobrze jest czasem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.
Podeszła do mnie i poprosiła abym zamknął oczy. Dotychczas milcząca Lost krzyknęła na znak sprzeciwu i natychmiast znalazła się między nami, rozkładając szeroko ręce.
- Kim ty w ogóle jesteś?! - krzyknęła.
Hire spojrzała na nią z wymuszonym uśmiechem i uniosła z podziwu brwi.
- Ty od początku podejrzewałaś, prawda? - zwróciła się do dziewczynki.
- Znam te fiolki - wysyczała ze złością - czego od nas chcesz?
- Nie mam wiele czasu - westchnęła - jak ci tak zależy, to pójdziesz razem z nami.
Chwyciła ją za rękę i zwróciła się do mnie.
- Zamknij oczy - poprosiła.
Rzuciłem bliźniaczce pytające spojrzenie, a zobaczywszy jej niepewne kiwnięcie głową, zgodziłem się posłusznie. Hire wyciągnęła rękę, aby nakleić mi na twarz pieczęć, po czym dotknęła mojego czoła.
- Gdy się to skończy, już więcej mi nie ufaj - powiedziała.
CZYTASZ
Codzienne życie umarlaka
ParanormalGdy feralnego pierwszego września zaspany jak zwykle Martin pędził do wymarzonej szkoły średniej, nie spodziewał się, że będzie to ostatni dzień jego życia. Na drodze do jego kariery życiowej stanęła ciężarówka, która z prędkością 96km/h rozjecha...