Drzwi, przez które przeszedłem prowadziły do gabinetu, jaki często widuje się w urzędach czy ratuszach - typowe zawalone dokumentami pomieszczenie, w którym jedynie osoba tam pracujące wie, gdzie co się znajduje. I tak również było w tym przypadku - Śmierć szamotała się między stertami papieru, nie wiedząc zupełnie od czego zacząć, a ja nie miałem zamiaru w niczym jej pomagać. Z radością patrzyłem jak co chwilę wywraca jakieś góry ułożonych segregatorów, dokładnie przeszukuje każdy z nich i odrzuca na bok, przeklinając przy tym po nosem.
Sam zaś rozłożyłem się na fotelu pod ściana i z lubością obserwując jej bezsensowne poszukiwania, zastanawiałem się co mam zrobić z informacjami mojego od siedmiu boleści anioła. Do głowy nie przychodziło mi nic, oprócz szantażu, ale bez przesady, raczej nie jestem zimnym dupkiem, który wykorzystuje zakazaną miłość do swoich celów, nawet jeśli są one słuszne.
Gdy szukałem innego sposobu, moje rozmyślania przerwało gwałtowne wejście Life'a, który szybkim kopnięciem otworzył drzwi niosąc w rękach dwie filiżanki, jak się później okazało - z kawą. Jedną postawił przed Kostuchą, która odpowiedziała mu wdzięcznym, przepełnionym miłością uśmiechem. Drugą zaś położył na rogu biurka - jedynym niezawalonym papierzyskami miejscem, wsypał cukier z paczuszki i zamieszał, nadal wpatrując się w swoją ukochaną. Wtedy rozwiały się moje wątpliwe przypuszczenia, że druga kawa była dla mnie. Swoją droga ich związek był tak oczywisty, ze raził w oczy niczym latarka. Nawet bez podpowiedzi Anioła, mógłbym się domyśleć jakie relację ich łączą.
- A dla mnie to zabrakło? - warknąłem z wyrzutem.
Odwrócił się z zamiarem przeprosin, ale Śmierć przerwała mu, zanim cokolwiek zdołał z siebie wykrztusić
- To nie kawiarnia, panie umarły.
Zirytowana, że przerwałem im tą niezwykle romantyczną scenę, odwróciła sie i wyjęła z półki segregator, a następnie wyciągnęła a niego jakiś dokument, który zamaszyście podpisała, aby następnie wręczyć mi go z ironicznym uśmiechem.
- Przydaj się nam trochę i idź załatw przepustkę do działu życiorysów w bibliotece, bo coś mi się nie zgadzają tutaj twoje papiery - a widząc moje ociąganie, dodała - szybciej, szybciej, same problemy tu z tobą. Gdy wyjdziesz z biura idź na prawo, później skręć w lewo, szesnaste drzwi, po prawej, na końcu korytarza. Nie ma szans żebyś zabłądził.
I tak jasny szlag trafił mój plan, którego nawet nie miałem. Postanowiłem jednak, że użyję szantażu, choćby to oznaczało, że jestem zimnym draniem, gdyż brak innych pomysłów dawał mi się we znaki - w tym celu miałem dokładnie obserwować ich zachowanie, aby zdać później relację osobom odpowiedzialnym za załatwienie tego typu spraw, oczywiście jeśli takowi w ogóle istnieją. Ale oprócz mojego zdania, nie miałem nic, aby potwierdzić ich miłość! Tylko słowo przeciw słowu - a z takiej walki na pewno nie wyszedłbym zwycięsko. Trzeba załatwić jakiś dowód, tylko jakim sposobem do cholery? Ten Anioł mógłby się trochę bardziej postarać, a tak to zostawił mnie z tym całym syfem na głowie.
Gdy skończyłem rozmyślać, zdałem sobie sprawę, że zabłądziłem. Rozejrzawszy się z przerażeniem stwierdziłem, że na korytarzu nie ma żadnych drzwi, nie mówiąc już o oknach! Gołe ściany i podłoga, a na suficie przestarzałe lampy - ot cały wystrój budynku. Jedynym urozmaiceniem był młody jegomość, który pojawił sie, gdy rozpaczliwie próbowałem sobie przypomnieć skąd przyszedłem.
Wysoki mężczyzna opierał się o ścianę, przypatrując mi się przy tym z ironicznym uśmiechem. Przyjrzałem mu się dokładniej, ponieważ wyglądał dość specyficznie, nawet jak na jednego z pracowników zaświatów, którym i tak dość daleko do normalnego wyglądu. Szczególny wizerunek zawdzięczał głownie blond włosom , krótko przyciętym z boku, zaś z tyłu splecionym w bardzo długi, sięgający prawie do podłogi warkocz. Z bliższej odległości dostrzegłem jego czarne jak węgiel oczy, które przewiercały mnie na wylot tak, iż musiałem odwrócić wzrok.
CZYTASZ
Codzienne życie umarlaka
ParanormalGdy feralnego pierwszego września zaspany jak zwykle Martin pędził do wymarzonej szkoły średniej, nie spodziewał się, że będzie to ostatni dzień jego życia. Na drodze do jego kariery życiowej stanęła ciężarówka, która z prędkością 96km/h rozjecha...