15. Odesłanie

470 57 5
                                    

Błędy, uwagi, niespójności, ocena itp. - piszcie w komentarzach ok? Chciałabym, żeby to opowiadanie się rozwijało. 

Będąc już prawie na granicy snu usłyszałem jak na platformę upada szklana kulka, która po kilkukrotnym odbiciu znalazła się w zasięgu mojej ręki. Gdyby nie przyturlała się prosto do mnie, nie pomyślałbym nawet o tym, żeby ją podnieść, tylko nadal wpatrywałbym się w złociste sklepienie, które tworzyły unoszące się miliony lśniących odłamków, mających, o ile tamta eteryczna dziewczyna nie kłamała, dać początek nowej Hire. Jednak zimne szkło paliło moją skórę tak nieznośnie, że nie mogłem tak po prostu odpłynąć. Delikatnie ująłem w rękę już pęknięte wspomnienie i przystawiłem do oka. Szklana kulka pokazywała obraz z perspektywy Hire - jej zalana łzami twarz odbijała się w wypolerowanej posadzce, kiedy z zakrwawionymi już rękami, niszczyła zamienione w szkło wspomnienia. Zamknąłem oczy na chwilę i otworzyłem je jeszcze raz, mając nadzieję, że to o zobaczyłem to jedynie omamy spowodowane ogromnym zmęczeniem.  Myliłem się - Hire nadal znajdowała się w szkiełku, tłukąc zaciekle wszystkie dowody swojego życia. 

Czy to nie ironiczne na swój sposób - jedyne jakie się zachowało przedstawiało moment, kiedy odbierała sobie to, co było dla niej najważniejsze. Jak okrutne musiało być jej życie, że zdecydowała się unicestwić je wszystkie, a teraz, za chociażby jedno z tych, które zniszczyła własnymi rękami, oddałaby wszystko co ma.

W oddali usłyszałem ciężkie kroki i gdy odwróciłem wzrok w kierunku bramy, Śmierć już tam stała. Czyli bariera nałożona przez Hire zapewne pękła. Miałem tylko nadzieję, że bliźniaki nie będą miały za bardzo przewalone u Vincenta.

Moja ręka opadła ze zmęczenia,  a szklana kulka potoczyła się szybko tam, gdzie jeszcze wcześniej stała Hire i po chwili straciłem ją z oczu. Śmierć podeszła do mnie, a ja, nie mając siły, aby wykrztusić choćby słowo, ręką wskazałem miejsce, gdzie zniknęło wspomnienie.

- Hire w końcu je znajdzie - powiedziała - ale, na Boga, wszyscy wolelibyśmy, żeby tak się nie stało.

Pochyliła się, aby wziąć mnie na ręce, ale odskoczyła, gdy tylko dotknęła mojej skóry.

- Lodowata - mruknęła, okrywając mnie swoim płaszczem - to musiało być bardzo złe wspomnienie

Gdy go zdjęła, zauważyłem, że miała całkiem niezły gust - czarna koszulka z wizerunkiem Mona Lisy nawet nieźle się prezentowała na jej wychudłej sylwetce. Oni w przypadku mody są kilkaset lat za nami, więc Gioconda była dla nich zapewne najgorętszą celebrytką roku.

W jej oczach już nie było złości - patrzyła na mnie ze smutkiem, a ja, pomimo tego co mi zrobiła, nie chciałem jeszcze dodawać jej trosk. Nachyliła się nade mną i dotknęła mojego czoła. Zadziałało jak narkoza - moje powieki natychmiast opadły i osłabłem jeszcze bardziej, jednak zachowałem przytomność na tyle, że byłem w stanie słyszeć jej głos. Niosła mnie delikatnie, jakbym ważył nie więcej, niż mały kociak, a szła naprawdę długo, zanim w końcu położyła mnie na ziemię.  Po raz pierwszy naszła mnie myśl, iż wcale nie jest taka okropna, jak o niej mówią. 

- Powiedziałam klucznikom, że mają cię przepuścić - powiedziała - wrócisz pod warunkiem, że twoje wspomnienia zostaną ci odebrane.

Chciałem zaprotestować, ale z moich ust wydobył się niewyraźny pomruk, a zaraz potem umysł przeszył mi znajomy ból -wspomnienia zamieniane w szkło. Po stukocie poznałem, że szklane kulki włożyła do jakiejś torby i odetchnąłem z ulgą. Albo miała aż tyle współczucia dla mnie, albo spodziewała się, że jednak powrócę tu za jakiś czas. Może odda mi je, kiedy spotkamy się ponownie, a ja będę już podstarzałym dziadkiem?

Szeptała formułki w nieznanym mi języku i po wnętrzu znowu rozniósł się dźwięk zegarów, które, mógłbym przysiąc, również i w tym przypadku cofały swoje wskazówki.

- Martinie - wyszeptała cicho - zwracam ci twój czas.

Wszystko ucichło, mnie zaś wypełniła niesamowita energia życiowa, jakiej jeszcze nigdy nie czułem. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem, że nadal znajdowaliśmy się w moim wnętrzu, jednak z tego co podpowiadał mi instynkt, na o wiele niższym poziomie. Śmierć pomachała mi na pożegnanie i zniknęła, a sekundę później wszystko rozjarzyło się oślepiającym blaskiem, tak jak w przypadku Hire. Gdy zgasło, platforma pękła na pół i poczułem, że spadam w głąb swojego istnienia, prawdopodobnie aż do samej podstawy mojego życia.




Codzienne życie umarlakaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz