Błędy, uwagi, niespójności, ocena itp. - piszcie w komentarzach ok? Chciałabym, żeby to opowiadanie się rozwijało.
Będąc już prawie na granicy snu usłyszałem jak na platformę upada szklana kulka, która po kilkukrotnym odbiciu znalazła się w zasięgu mojej ręki. Gdyby nie przyturlała się prosto do mnie, nie pomyślałbym nawet o tym, żeby ją podnieść, tylko nadal wpatrywałbym się w złociste sklepienie, które tworzyły unoszące się miliony lśniących odłamków, mających, o ile tamta eteryczna dziewczyna nie kłamała, dać początek nowej Hire. Jednak zimne szkło paliło moją skórę tak nieznośnie, że nie mogłem tak po prostu odpłynąć. Delikatnie ująłem w rękę już pęknięte wspomnienie i przystawiłem do oka. Szklana kulka pokazywała obraz z perspektywy Hire - jej zalana łzami twarz odbijała się w wypolerowanej posadzce, kiedy z zakrwawionymi już rękami, niszczyła zamienione w szkło wspomnienia. Zamknąłem oczy na chwilę i otworzyłem je jeszcze raz, mając nadzieję, że to o zobaczyłem to jedynie omamy spowodowane ogromnym zmęczeniem. Myliłem się - Hire nadal znajdowała się w szkiełku, tłukąc zaciekle wszystkie dowody swojego życia.
Czy to nie ironiczne na swój sposób - jedyne jakie się zachowało przedstawiało moment, kiedy odbierała sobie to, co było dla niej najważniejsze. Jak okrutne musiało być jej życie, że zdecydowała się unicestwić je wszystkie, a teraz, za chociażby jedno z tych, które zniszczyła własnymi rękami, oddałaby wszystko co ma.
W oddali usłyszałem ciężkie kroki i gdy odwróciłem wzrok w kierunku bramy, Śmierć już tam stała. Czyli bariera nałożona przez Hire zapewne pękła. Miałem tylko nadzieję, że bliźniaki nie będą miały za bardzo przewalone u Vincenta.
Moja ręka opadła ze zmęczenia, a szklana kulka potoczyła się szybko tam, gdzie jeszcze wcześniej stała Hire i po chwili straciłem ją z oczu. Śmierć podeszła do mnie, a ja, nie mając siły, aby wykrztusić choćby słowo, ręką wskazałem miejsce, gdzie zniknęło wspomnienie.
- Hire w końcu je znajdzie - powiedziała - ale, na Boga, wszyscy wolelibyśmy, żeby tak się nie stało.
Pochyliła się, aby wziąć mnie na ręce, ale odskoczyła, gdy tylko dotknęła mojej skóry.
- Lodowata - mruknęła, okrywając mnie swoim płaszczem - to musiało być bardzo złe wspomnienie
Gdy go zdjęła, zauważyłem, że miała całkiem niezły gust - czarna koszulka z wizerunkiem Mona Lisy nawet nieźle się prezentowała na jej wychudłej sylwetce. Oni w przypadku mody są kilkaset lat za nami, więc Gioconda była dla nich zapewne najgorętszą celebrytką roku.
W jej oczach już nie było złości - patrzyła na mnie ze smutkiem, a ja, pomimo tego co mi zrobiła, nie chciałem jeszcze dodawać jej trosk. Nachyliła się nade mną i dotknęła mojego czoła. Zadziałało jak narkoza - moje powieki natychmiast opadły i osłabłem jeszcze bardziej, jednak zachowałem przytomność na tyle, że byłem w stanie słyszeć jej głos. Niosła mnie delikatnie, jakbym ważył nie więcej, niż mały kociak, a szła naprawdę długo, zanim w końcu położyła mnie na ziemię. Po raz pierwszy naszła mnie myśl, iż wcale nie jest taka okropna, jak o niej mówią.
- Powiedziałam klucznikom, że mają cię przepuścić - powiedziała - wrócisz pod warunkiem, że twoje wspomnienia zostaną ci odebrane.
Chciałem zaprotestować, ale z moich ust wydobył się niewyraźny pomruk, a zaraz potem umysł przeszył mi znajomy ból -wspomnienia zamieniane w szkło. Po stukocie poznałem, że szklane kulki włożyła do jakiejś torby i odetchnąłem z ulgą. Albo miała aż tyle współczucia dla mnie, albo spodziewała się, że jednak powrócę tu za jakiś czas. Może odda mi je, kiedy spotkamy się ponownie, a ja będę już podstarzałym dziadkiem?
Szeptała formułki w nieznanym mi języku i po wnętrzu znowu rozniósł się dźwięk zegarów, które, mógłbym przysiąc, również i w tym przypadku cofały swoje wskazówki.
- Martinie - wyszeptała cicho - zwracam ci twój czas.
Wszystko ucichło, mnie zaś wypełniła niesamowita energia życiowa, jakiej jeszcze nigdy nie czułem. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem, że nadal znajdowaliśmy się w moim wnętrzu, jednak z tego co podpowiadał mi instynkt, na o wiele niższym poziomie. Śmierć pomachała mi na pożegnanie i zniknęła, a sekundę później wszystko rozjarzyło się oślepiającym blaskiem, tak jak w przypadku Hire. Gdy zgasło, platforma pękła na pół i poczułem, że spadam w głąb swojego istnienia, prawdopodobnie aż do samej podstawy mojego życia.
CZYTASZ
Codzienne życie umarlaka
ParanormalGdy feralnego pierwszego września zaspany jak zwykle Martin pędził do wymarzonej szkoły średniej, nie spodziewał się, że będzie to ostatni dzień jego życia. Na drodze do jego kariery życiowej stanęła ciężarówka, która z prędkością 96km/h rozjecha...